cytaty z książki "Wybór poezji"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
303
Dusza dobiera sobie Towarzystwo –
I – zatrzaskuje Drzwi –
Jak Bóg – ma w sobie prawie Wszystko –
A z Reszty sobie drwi –
Nie dba – że tłoczą się Rydwany –
U jej pochyłych Bram –
Że na wytartym jej Dywanie
Przyklęka Cesarz sam –
Wiem, jak z nią jest – gdy z Rzesz wybiera
Kogoś jednego – raz –
Zamyka się jak Śluza – zwiera
W sobie – jak Głaz.
214
Spijam nieznany gorzelniom trunek –
Z drążonego w Perle Kieliszka –
Nawet z Nadreńskich Beczek
Taki Alkohol nie tryska!
Nałogowiec Powietrza –
Opój Rosy i Świtu –
W nieskończone letnie dni się wytaczam
Z traktierni Ciekłego Błękitu –
Gdy Szynkarz pijaną Pszczołę
Wyrzuca za drzwi Koniczyny –
Gdy się Motyl od Kielicha odsuwa –
Ja – pić dopiero zaczynam!
Aż Serafy schylą śnieżne Kaptury –
Aż tłum Świętych – do okien podbiegnie –
Aby ujrzeć małego Pijaczka –
O Słońce wspartego chwiejnie.
241
Podoba mi się w Agonii
To – że jest zawsze prawdziwa –
Nie symuluje się Konwulsji,
Ataku Bólu – nie odgrywa –
Oczy się zaszklą raz – Śmiercią –
I nie do podrobienia
Są Paciorki na Czole – nizane
Przez pospolitość Cierpienia.
324
Inni święcą Niedzielę w Kościele –
Ja święcę ją w Domu –
Ze Szczygłem Chórzystą –
Pod Kopułą Sadu –
Inni święcą Niedzielę w Komży –
Ja zakładam Skrzydła –
I zamiast bić w Dzwony, na Mszę,
Nasz Zakrystian – ćwierka.
Bóg, Kaznodzieja znakomity –
Głosi kazania niedługie,
Więc zamiast pójść do Nieba, wreszcie –
Ja tam, ciągle, idę.
887
Jak z ubrań, tak wyrastamy z miłości,
Chowamy ją po Szufladach –
Po latach przypomina Stroje,
Co w spadku mamy po Dziadach.
390
Już nadchodzi – ta nachalna Istota –
Już przy Domu – już u Drzwi staje –
Teraz klamka, cóż dla niej wszelkie
Zasuwy – „Pan mnie poznaje?”
Proste „Witam” – znak Rozpoznania –
Któż to wie – przyjaciela czy Wroga –
Ona stroi każdy Dom w Krepę i Sople –
I zabiera mieszkańca – do Boga.
413
Nigdy nie czułam się jak w Domu
Tu w Dole – i podobnie
Obco mi będzie wśród Ogromu
Nieb – nie przemawia do mnie
Raj – bo Niedziela tam – niezmiennie –
Bez przerwy Święto nudne –
Samotnie będzie mi w Edenie
W Środowe Popołudnie –
Gdybyż Bóg mógł gdzieś pójść z wizytą
Lub zapaść w drzemkę lekką
I przymknąć na nas Oko – ale
On sam jest – tą Lunetą
Śledzącą nas Odwiecznie – ja zaś
Wymknęłabym się spod pieczy
Pana Świętego Ducha – Wszystkich –
Gdyby nie „Sąd Ostateczny”!
435
Czyste Szaleństwo to najwyższy Rozum –
Gdy je przeniknąć Zrozumienia błyskiem –
A czysty Rozum to upadek w Obłęd –
Lecz Większość – jak we Wszystkim –
Narzuca swoje Kategorie –
Przyjmij je – jesteś Normalny –
Odrzuć – czekają na Furiata
Kajdany i Kaftany.
449
Zmarłam szukając Piękna – ale
Gdy się mościłam w mrokach Grobu –
Kogoś, kto zmarł szukając Prawdy,
Złożono w Pomieszczeniu obok –
Zapytał – co mnie uśmierciło –
Odpowiedziałam – „Piękno” –
„Mnie – Prawda – one są Tym Samym –
Jesteśmy Rodzeństwem” – szepnął –
I tak gwarzyliśmy – przez Noc –
Przez Ścianę gliny – blisko –
Aż Mech dosięgnął naszych ust –
I zarósł – nasze nazwiska.
478
Nie miałam czasu na Nienawiść –
Bo
Grób mi był Przegrodą –
Życie nie było
Dość pojemne –
Aby w nim zmieścić – Wrogość –
Na Miłość też nie było czasu –
Lecz
W braku lepszego Zadania –
Myślałam –
Może mi wystarczy
Sam Mozół Jej Szukania.
479
Jej gładkie słówka – tnące Ostrza –
Tak wdzięcznie migotały –
To Kość trącając – od niechcenia –
To nerw rozdygotany –
Cóż dla niej – że Ból zadawała –
Dla Stali to nic nie znaczy –
Grymas – to dowód – jak wulgarne
Jest Ciało – jak Życiu brak klasy –
Jest czymś prostackim Obolałość –
Choć ludzkim – Oko Zamglone
To stary Zwyczaj Śmiertelności –
Zamknięcie Okiennic – przed Zgonem.
632
Mózg – rozleglejszy jest niż Niebo –
Bo zmierz je – co do cala –
Ujrzysz, że w Mózgu się pomieści
I Pan – i Przestrzeń cała –
Mózg – bezdenniejszy jest niż Morze –
Bo zgłęb je – co do joty –
Ujrzysz, że Mózg Ocean wchłonie
Jak Gąbka – Wiadro wody
Mózg ma dokładnie ciężar Boga –
Bo zważ ich – co do grama –
A Waga z Wagą – jak Litera
Z Głoską – będzie tożsama.
650
Ból – ma Element Pustki –
Nie pamięta żadną siłą
Kiedy się zaczął – ani czasu
Kiedy go nie było –
Nie ma Przyszłości – oprócz siebie –
W swoim Bezkresie mieści
Swoją Przeszłość – mądry by przyjąć
Nowe – Boleści.
676
Najmniejsza Pszczoła –
Co Miodem przymnaża
Latu Ważności –
Rada – że choć tak skromny –
Ma udział w Bursztynowej Ilości.
932
Z najbliższym moim Towarzystwem
Ni słowa nie zamieniam –
Rój Gwiazd odwiedza mnie co wieczór
I nie ma za złe milczenia –
Choć Gościom z Nieba nie potrafię
Odpłacić rewizytą –
W Podziwie na mej Twarzy widzą
Uprzejmość należytą.
1036
Satysfakcja – jest Nasycenia
Gońcem –
Brak – Nieskończoności
Posłem milczącym.
Mgnienia Radości żadne
Wysiłki nie utrwalą –
Zaspokojona Nieśmiertelność
Byłaby Anomalią.
1052
Nie widziałam nigdy wrzosowisk
ani morskich przestrzeni…
Cóż stąd! Wiem, jak wygląda wrzos
i jak fala się mieni.
Nigdym nie rozmawiała z Bogiem,
nie odwiedzałam raju,
a żywię taką pewność
jak ci, co mapy mają.
1073
Doświadczeniem jest dla mnie
Każdy, kogo napotkam.
Czy kryje w sobie ziarno?
Przecież orzechów postać
Przedstawia się na drzewie
Jednakowo powabnie,
Lecz miąższ w nich jest niezbędny
Dla wiewiórek i dla mnie.
1101
Między formą życia a życiem
Różnica jest tak ogromna
Jak między winem na wargach
A winem w stągwiach
To ostatnie – wspaniale przechowasz –
Lecz jedynie odkorkowane
Zaspokoi potrzebę uniesień –
Wiem – próbowałam sama.
1129
Mów całą Prawdę – lecz stopniowo –
Ostrożnie i okrężnie –
Nie zniesie błysku nagłej Prawdy
Nasz Zachwyt niedołężny –
Jak Błyskawica – gdy się Dziecku
Naturę jej naświetli –
Tak prawda niech olśniewa z wolna,
Abyśmy nie oślepli.
1203
Przeszłość to dziwne Stworzenie,
Bo kiedy ją wspomnieć,
Albo popadasz w Samozachwyt,
Albo ze wstydu płoniesz –
Bezbronny, kto ją spotka,
Niech pierzcha i nie marudzi,
Zelżała amunicja
Może się zbudzić.
1212
Słowo umiera
Gdy je wypowiesz
Twierdzili
Ja wiem
Że wraca do życia
W tej właśnie chwili.
357
Bóg – to daleki i dostojny
Amant – w konkury nam przysyła
Syna – Zaloty przez Zastępcę –
Zupełnie jak „Miles” i „Priscilla”* –
Lecz żeby Dusza nie wybrała
Gońca, miast przyjąć Oświadczyny –
Ręczy – ogromne mrużąc Oko –
Że „Miles” i „John” to Synonimy.
* „Miles” i „Priscilla” – postaci z poematu Henry’ego W. Longfellowa „The Courtship of Miles Standish” (1858); akcja rozgrywa się ok. 1621 r., tłem są walki pierwszych osadników angielskich z Indianami. Kapitan Miles Standish powierza swoje starania o rękę pięknej Priscilli Mullins bardziej wyrobionemu przyjacielowi Johnowi Aldenowi. Ten także kocha się w Priscilli, ale wypełniając obowiązek przyjaźni, przekazuje jej przesłanie Milesa. Dziewczyna, woląc posłańca od zleceniodawcy, odpowiada mu pytaniem, które weszło do potocznego języka: „Why don’t you speak for yourself, John?” („Czemu nie mówisz za siebie, John?”).