cytaty z książki "Cudze słowa"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
A może nie ma własnych słów, może wszystkie są cudze? a tamte które miałem za własne też od kogoś dostałem.
Żyjąc tracimy swoje życie, wychowując, tracimy dzieci, ucząc, tracimy uczniów. (str. 167).
Jestem pełna cudzych słów i lubię, jak mnie wypełniają. Bez nich czuję się pusta, własnych mam coraz mniej. Czytam więcej, niż mogę zrozumieć, choć potrafię zrozumieć wiele. Sądzę, że dorosłość polega na wypełnianiu, i bardzo chcę być dorosła. Czytam dobre słowa z nadzieją, że znajdę w nich klucz do siebie. Mam tych słów już wiele, obracam je potem w myślach. Ale na klucz nie natrafiłam. Było kilka obiecujących, zwłaszcza greckich, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. I dalej jestem zamknięta.
Czy ja sam przeżyłem swoje życie, czy też ono mną przeżyło ten czas, który upłynął od mych narodzin.
Żal jest żywiołem, który jednocześnie odżywia i zabija, z każdym zaczerpnięciem powietrza przejmując władzę nad ciałem i duchem. To smutek po utracie, doświadczenie kruchości i tracenia życia, ale też skrucha za własne winy, której towarzyszy dojmujące poczucie, że niczego nie da się naprawić, bo nie ma w świecie zadośćuczynienia i żadne wysiłki mowy i czynu nie odwrócą czasu. Żal to także noszona z bólem, lecz również z niezrozumiałą nieustępliwością uraza, która staje się wyrzutem wobec świata i ludzi. Wszystkie te żale wyjadają człowieka od środka, drążą jego tkanki, a największą melancholią tej choroby jest to, że sami karmimy je i pasiemy. Niszczą w pojedynkę, każdy z nich ma moc trucizny, więc trudno sobie wyobrazić, jaką stają się potęgą zjednoczone, atakujące z trzech stron.
Słowa nie muszą rozstrzygać. Wystarczy, że sugerują i szepczą. Sugestie rosną same, rozwijają się w mowie. Podszepty słów kształtują świat.
Dyscyplinką chowany, do cichej nienawiści przyuczany, mimowolnie, bezwiednie, ale skutecznie. Tak chowany, że się pochował, wystraszył się pierwszej osoby i teraz mówi te słowa w osobie trzeciej, tak, to on opowiada (…) Może Jakubek odzyska pierwsza osobę, wyjdzie na jaw szydło z worka, +ja+ Jakubka przemówi.
Są smaki na języku i obrazy w kącikach oczu. Są nastroje, które wracają z wiatrem. Wszystko gaśnie w opowieści, uchodzi.
Jestem ciebie pusta po brzegi. Pustoszyłeś mnie codziennie. Opuszczałeś od pierwszego dnia. Puste żale. Pełna trumna.
Duszę się w sosie własnym i odchodzę od kości, gdy cię nie ma.
Ale on nie miał w sobie nic, nawet marzenia. Oddałam mu je, bo miałam nadzieję, że to go uratuje.
Tych, których najbardziej kochamy, jakoś swoją miłością ranimy, przyciągając, budujemy dystans. Żyjąc dziećmi, cały czas je tracimy.
Gdybym wiedział, że odejdziesz tak szybko, Syneczku, kochałbym cię inaczej.
Życie nie wraca, kolejne powtórzenia tylko udają wcześniejsze wersje. Precyzja powtórzeń zabija. Wolę swój łagodny żal za smakiem, którego już nie odnajdę, niż pewność dokładnego powtórzenia. Dzięki temu kuchnia jest bliższa życia, bliższa nas.
Po co były te wszystkie wojny? Bałem się, że kiedy odpuszczę, to się stoczysz? Kiedy jesteś ojcem, wydaje ci się, że musisz walczyć, że na tym polega wychowanie i troska. Wymagać, naciskać, nie odpuszczać. Ojciec chce, żeby syn był silny, miał charakter, kręgosłup. I co robi? Łamie wszystkie próby oporu, domaga się posłuszeństwa.
Rodzinne żale i winy nosi się w milczeniu. (...) Prawdziwe tajemnice zabieramy ze sobą do grobu.
Słowa odsłaniają. Odsłanianie obnaża. Odsłonięte się wstydzi. Niektóre słowa odsłaniają dyskretnie, zostawiając zasłonę, inne wydają na pastwę. Tak właśnie rządzą słowa.
To najzwyklejsze pod słońcem życie jest ponad nasze siły. Ono nie może się powieść, nie ma prawa się udać. To, że się czasem udaje, oto zagadka bytu.
Bycie rodzicem to tracenie. Chociaż najpierw dajemy życie. To dziwne wyrażenie, bo dajemy coś, czego nie mamy. Życie bierze się z nas, ale przecież nie jest naszą własnością. Samo się daje. (str. 68).
Żal to słowo gęste i mroczne, żal spowija człowieka tak szczelnie, że ten nie może niemal oddychać. Żal jest żywiołem, który jednocześnie odżywia i zabija, z każdym zaczerpnięciem powietrza przejmując władzę nad ciałem i duchem. (str. 250).
Zwiedzaliśmy skrupulatnie okolice intymne, pilnie bacząc, by nie pomylić okolic z miejscami.
Zapewne panowie maja masę odpowiedzi. Proszę usiąść, może uda nam się je wspólnie przekształcić w pytania.
Nie oczekuję, że ludzie nie będą się zmieniać, że zastygną w danych formach. Nie robię z tego zarzutu. Wręcz przeciwnie: najmniej cenię tych, którzy zastygli i są jak żywe skamieliny.
Trzeba lubić jeść rękami. Potem jest dużo lizania i wysysania.
Najpierw był zaczyn. Trzeba było o niego dbać i go dokarmiać. (…) Kiedy miednica przestała wystarczać; wyjęto go ze mnie i długo leżał w formie. Był raczej blady. Nazwaliśmy go Maciuś.
Seminaria są dla dla profesorów, ich jałowe umysły potrzebują młodzieńczej świeżości, na tym polega chytrość uniwersytetu. (str. 253).
Władza decydowania o ludzkim losie, możliwość ważenia argumentów, porównywania i oceniania, jest przygnębiająca. (str. 257).
Byłam pełna żalu. (…) Przyrządzałam je na rożne sposoby. Duszone żale; żale zapiekane, żale na szybko, żale na wolnym ogniu, kruche żale, (…) gorzkie żale, słone żale, (...) wątroba z żalu, serca z żalu, ryż z żalem, czynny żal, bierny żal, puste żale.
Teolog ciała zaleca: wstrzemięźliwość, jakie piękne słowo; Dwa słowa w sobie nosi: wstrzymywać i sromiężliwość.