cytaty z książki "The Queen’s Rising"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wokół nas jest wiele sekretnych drzwi, na widoku. Po prostu nie zadajemy sobie trudu, aby je dostrzec i otworzyć.
Pocałował mnie w zaciszu swojego domu, najsłodszej godzinie popołudnia, kiedy światło pragnie się poddać wieczorowi.
Aby zostać mistrzynią błyskotliwości, musicie się nauczyć przywdziewać maskę. Nawet jeśli w waszym sercu będzie szalała burza, jak ta za oknem, nikt nie może ujrzeć jej na waszej twarzy. Nikt nie może usłyszeć jej w waszym głosie...
Pasja to całkowite oddanie; żarliwość i udręka; hart i zapał. Nie zna granic i naznacza mężczyznę bądź kobietę bez względu na ich klasę czy status, bez względu na ich dziedzictwo. Pasja staje się człowiekiem, a człowiek staje się pasją. Jest komunią zdolności i ciała, a jej świadectwem są: oddanie, poświęcenie i czyny.
Jak mam cię zapamiętać? Jako kroplę lata wiecznego czy kruchość kwiecia wiosennego? Porywający ogień jesieni czy mróz najdłuższej z zimowych nocy? Nie, nic z tych rzeczy, bo wszystkie przeminą, a ja i ty, choć rozdzieleni morzem i lądem, nigdy nie zblakniemy.
Ona z gracją stąpa wśród chmur, a gwiazdy znają ją z imienia.
Po raz pierwszy nie użył słów – ten mistrz wiedzy, lord Morgane Lotny. A jednak mi odpowiedział. Pocałował lewy kącik moich ust – ust dziewczyny, którą kiedyś byłam i którą kiedyś pokochał, pełną valeńskiego wdzięku i pasji. A potem pocałował prawy kącik moich ust – ust kobiety, którą byłam teraz, powstałą z popiołów i stali, pełną odwagi i ognia.
Czas zdawał się lśnić, jakby księżyc poślubił słońce, ale w końcu zauważyłam jego upływ i zdała sobie sprawę, że jest późno i niemal zapadła noc.
Pisał do mnie, a jego słowa podtrzymywały żar tlący się w moim sercu.
Moje serce było jak dzikie zwierzę zamknięte w klatce z ciała i kości, z której chciało się wyrwać.
Jak to możliwe, że pragnęłam dwóch sprzecznych rzeczy naraz? I jak to możliwe, że nie zrobiłam żadnej z nich, tylko leżałam bez ruchu, uwięziona we własnym ciele?
Patrzyliśmy na siebie, a światło gwiazd łagodziło cienie, które pojawiły się między nami.
Załkałam, jakbym kogoś straciła, jakbym kogoś znalazła, jakby otwierała się we mnie rana i jakby się właśnie zabliźniała. A moja przyjaciółka zapłakała wraz ze mną i wzajemnie się obejmując, na zmianę się śmiałyśmy i płakałyśmy.
Maevańczycy nie tolerowali gróźb pod adresem swoich kobiet, co oznaczało, że to ja muszę się stać bardziej maevańska. Muszę się nauczyć, jak władać mieczem i jak zapanować nad tymi upartymi mężczyznami.
Zrozumiałem, że nie mogę cię zatrzymać, że nie mogę decydować za ciebie. Tylko wtedy, gdy pozwolę ci odejść, znajdę cię na nowo, i to w najwspanialszej ze wszystkich postaci.
- Pewnie uważasz mnie za słabą.
- Nie, pani. Myślę, że jesteś dokładnie taka, jak powinnaś.
(...)
Jesteś odpowiednia – zapewniłam ją tym dotykiem. A kiedy się uśmiechnęła, wiedziałam, że mnie zrozumiała i że moje słowa zapadły jej w serce.
Przestrzeń między nami iskrzyła jak powietrze nad stromym urwiskiem.
Lecz oczy mi błyszczały, a serce płonęło i on o tym wiedział. Wiedział, bo w nim ujrzałam to samo, jakbyśmy byli lustrami i każde z nas miało przed sobą własne odbicie.
Przeniknęło mnie delikatne, ulotne uczucie, jak gwiazda przecinająca nocne niebo.
Moje urodziny wypadały na przełomie lata i jesieni, kiedy powoli kończyły się ciepłe dni, a chłodne noce stawały się coraz dłuższe, kiedy drzewa porzucały swoje marzenia i tylko najwytrwalsze kwiaty wciąż uparcie kwitły.
Ale jednego zdążyłam się już nauczyć: każdy ojciec lubi spełniać zachcianki swojej córki.
Ucałował mnie w policzki. Było to niewinne pożegnanie i obietnica czegoś więcej, gdy zapadnie noc, a gwiazdy okażą się łaskawe.
Przylgnęłam do niego, odwzajemniając uścisk, a nasze serca zgodnie krwawiły. Bo w rzeczywistości zemsta nigdy nie smakuje tak dobrze, jak w wyobraźni, nawet po dwudziestu pięciu latach.
Przyjmę i będę kochał ciebie całą, Brienno MacQuinn, twoje cienie i światło, bo jesteś dla mnie wyzwaniem i urzekłaś mnie. I nie pragnę żadnej innej – wyszeptał, zanurzając palce w moje włosy i przyciągając mnie ku sobie.
Palcami wodził po moich plecach, dotykając każdej gwiazdy, którą mi dał. A ja zanurzyłam się w tej cudowności i smakowałam każdą z jego obietnic, rozbudzając w nim ogień, który tak tłumił, kiedy czekał na mnie.
- Nie. - Moja odpowiedź była krótka, lecz smakowała wybornie.
Tamtego wieczoru zrozumiałam, że trud jest mężem chwały.
Pomyślałam, że to dziwne, jak powoli płynął czas, dopóki nie dotarł do pewnego punktu. A potem dni mijały błyskawicznie, jeden po drugim, aż nadszedł ten wieczór.
Rewolucja potrzebuje pieniędzy, wiary i ludzi gotowych do walki.