cytaty z książki "O czym szumią wierzby"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Kret wałęsał się to tu, to tam, po łąkach, wzdłuż żywopłotów, po zagajnikach [...] Bardzo mu było przyjemnie, że on jeden próżnuje wśród tylu pracowitych obywateli. Bo właściwie najmilszą stroną wakacji nie jest to, że się odpoczywa, ale że się widzi innych, jak pracują.
Zakosztuj przygody, bądź posłuszny wezwaniu, teraz, nim minie nieodwołalna chwila. To nic wielkiego; usłyszysz za sobą trzaśnięcie drzwiami, zrobisz jeden radosny krok i rzucisz dawne życie, a wkroczysz w nowe. Potem, pewnego dnia dalekiej, dalekiej przyszłości, możesz tu się przywlec znów, jeśli zechcesz, gdy wysączysz kielich przygody do dna.
Kret wziął Ropucha pod łapę, wyprowadził na świeże powietrze, usadowił go w trzcinowym fotelu i kazał mu opowiadać wszystkie jego przygody, od początku do końca. Ropuch nie dał się prosić, Kret słuchał uważnie, więc Ropuch puścił wodze fantazji, korzystając z tego, że nikt nieprzychylną krytyką nie hamował jego swady. Wiele z tego, co opowiadał, należało niewątpliwie do kategorii wypadków, jakie mogłyby się zdarzyć, gdyby odpowiedni pomysł przyszedł nam w porę zamiast o dziesięć minut za późno. Przygody tego rodzaju bywają zawsze najciekawsze i najbardziej podniecające.
Płynąć łodzią albo obok niej, wszystko jedno. Doprawdy, nic nas wówczas nie obchodzi i to właśnie stanowi cały urok. Czy wyruszysz w drogę, czy nie wyruszysz, czy dotrzesz na miejsce przeznaczenia, czy całkiem gdzie indziej(...).
Wtem kapryśny wietrzyk podniósł się lekko znad powierzchni wody, zakołysał osikami, strząsnął rosę z róż i delikatnie, pieszczotliwie musnął pyszczki zwierzątek, a wraz z jego łagodnym dotknięciem przyszło natychmiastowe zapomnienie. Gdyż niepamięć to ostatni i najcenniejszy dar, jakim dobrotliwy półbóg obdarza pieczołowicie tych, którym się objawił. On sobie nie życzy, aby wzrastająca groza wspomnień tłumiła radość i wesele, aby te wspomnienia prześladowały małe zwierzątka, którym dopomógł w potrzebie, aby zaciążyły nad całym przyszłym ich życiem. On pragnie zapewnić im dalszą szczęśliwość i beztroskę.
Łódka była pomalowana z wierzchu na zielono, a w środku na biało i mogła pomieścić dwoje zwierząt. Od razu spodobała się Kretowi, choć jeszcze nie rozumiał dobrze, jaki z niej będzie miał pożytek.
Tam na górze dobrze trochę się powłóczyć i zdobyć żywność, lecz trzeba mieć podziemie, dokąd się wraca - oto moje pojęcie o domu.
Nigdy w życiu rzeki nie widział. Cóż to za jakieś śliskie, wijące się, opasłe zwierzę, które pędzi i bulgoce, chwyta z chichotem różne przedmioty, porzuca je śmiejąc się, napada po drodze na nowych towarzyszy zabaw, a zaledwie ci się zdołają wymknąć, już ich znowu goni i chwyta. Same iskry, błyski i promienie; wszystko migoce i drga; szmery, wiry, szepty, bańki mydlane!