cytaty z książek autora "Tehmina Durrani"
W naszym zamkniętym społeczeństwie uważa się za nieprzyzwoite, gdy kobieta ujawnia swoje intymne tajemnice, lecz czy milczenie nie byłoby większym grzechem? Milczenie kryje niesprawiedliwość, popiera zniewolenie i podsyca obłudę. Mustafa Khar i inni feudalni panowie na milczeniu zyskują. Muzułmańskie kobiety muszą nauczyć się głośno protestować przeciwko niesprawiedliwości, której są ofiarami. Dotychczasowa polityka kraju nie rozwiązuje tego problemu. Panujący w Pakistanie ustrój społeczny służy dalszemu oszukiwaniu tych, którzy już są wykorzystywani. Uświadomiłam sobie, że największą przysługą, jaką mogę wyświadczyć mojemu krajowi i narodowi, jest unieść tę zasłonę. Zdecydowałam, że nie zmarnuję trzynastu lat swojego życia. Zdecydowałam, że pierwsza rzucę kamień w panującą obłudę.
Zdecydowałam, że napiszę tę książkę i przerwę nią tradycyjne milczenie.
Stopniowo zrozumiałam, że taki system wychowawczy może nas doprowadzić do schizofrenii. Wyżej ceniona była sztuczna doskonałość niż cechy wrodzone. Nie było mowy o poznawaniu własnej osoby, własna tożsamość oraz indywidualizm były w nas tłamszone. Nie pozwalano rozwijać się naszej osobowości.
Panicznie bałam się utraty mężczyzny, którego miłość zaślepiła na tyle, że wydawałam mu się pięknością; byłam przekonana, że taka pomyłka może nigdy więcej się nie zdarzyć.
Kobieta pakistańska zniesie wszystko, byle tylko utrzymać małżeństwo. W naszym społeczeństwie małżeństwo może być czyśćcem, lecz rozwód to piekło.
Tego wieczoru promieniałam dumą z mojego osiągnięcia. Spotkałam się z lekarzem dziecięcym i oznajmiłam mu, że zebrałam sześćdziesiąt tysięcy rupii na zakup lekarstw. Nie chciał wziąć tych pieniędzy.
- Jeśli pokażą się tutaj lekarstwa inne środki - ostrzegł mnie - zostaną natychmiast rozkradzione przez pielęgniarki i praktykantów i sprzedane na czarnym rynku.
Byłam przerażona tym, co usłyszałam, i odparłam:
- To niech pan zajmie się ich pilnowaniem i rozprowadzaniem. Wzruszył ramionami i odrzekł: - To jest po prostu niemożliwe.
Nie zrezygnowałam i wkrótce dostarczono na oddział dziecięcy sprzęt do ratowania życia wartości sześćdziesięciu tysięcy rupii. Zwołałam pielęgniarki i powiedziałam: - Widzicie to? Radzę wam tego nie ruszać!
Nasza rodzina, w której pełno było intryg i kłamstwa, która obmawiała wszystkich i sama była obmawiana, była jak społeczeństwo Pakistanu w mikroskali. Zasada, jaka w nich obu rządziła była prosta: rób, na co masz ochotę, ale nie obnoś się z tym. Tymczasem w środku wszystko się waliło i obracało w gruzy.