cytaty z książki "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Stale odnoszę wrażenie, iż robię więcej niż powinienem.Nie znaczy to, że mam wstręt do pracy-proszę dobrze mnie zrozumieć.Lubię pracować, a nawet palę się do roboty.Praca tak mnie urzeka, że mogę całymi godzinami siedzieć i patrzeć na nią.
Cały Harris, cały on - zawsze gotów dźwignąć brzemię obowiązków i włożyć je na cudze barki.
Nie potrafię siedzieć spokojnie i patrzeć, jak ktoś tyra za dwóch. Muszę wtedy wstać i pilnować roboty, krążyć wokół tytana pracy z rękami w kieszeniach i udzielać mu wskazówek. Taką już mam czynną naturę.
Pamiętam, jak któregoś dnia wybrałem się do Muzeum Brytyjskiego, aby dowiedzieć się czegoś na temat leczenia pewnej drobnej przypadłości. O ile sobie dobrze przypominam, chodziło o katar sienny. Wypożyczywszy książkę, przeczytałem co było do przeczytania, po czym bez większego namysłu przerzuciłem kartki i pogrążyłem się w lekturze kolejnych stron. Wyleciało mi z głowy, czego dotyczył pierwszy opis, zapewne chodziło o jakis straszliwy dopust boży, lecz nim dotarłem do połowy "symptomów ostrzegawczych", spłynęłą na mnie okropna świadomość, że doskonale znam je z doświadczenia.
Zdjęty trwogą zamarłem nad książką, po czym apatycznie jąłem znów przewracać kartki. Doszedłem do tyfusu: o nieba, miałem tyfus, i to zapewne od wielu miesięcy! Otworzyłem na stronie z opisem tańca swiętego Wita: zgodnie z moimi obawami cierpiałem i na tę chorobę. Tknięty zaciekawieniem postanowiłem przeanalizować swój stan i przestudiowałem schorzenia w porzadku alfabetycznym. Jak się okazało miałem artretyzm: faza krytyczna czeka mnie za jakieś dwa tygodnie. Następnie stwierdziłem z ulgą, że borelioza w moim przypadku odznacza się dość łagodnym przebiegiem i nie stanowi bezpośredniego zagrożenia życia. Cholera występowała z komplikacjami, z dyfterytem najprawdopodobniej przyszedłem na świat. (...) Wszedłem do czytelni jako okaz zdrowia. Wychodząc, byłem wrakiem człowieka
Ale nie ma róży bez kolców, jak powiedział jeden pan, kiedy zmarło się jego teściowej i dostał rachunek za pogrzeb.
Każdy ma to, na czym mu najmniej zależy, a los daje jednemu to, czego drugi pragnie najgoręcej
Wszystko szło jak z płatka nagrobnej chryzantemy".
Wyrzuć balast, człowiecze! Niech łódź twego żywota będzie lekka, załaduj na nią tylko to, czego naprawdę potrzebujesz – przytulny dom, proste przyjemności, paru przyjaciół godnych tego miana, osobę, którą kochasz i która ciebie kocha, kota, psa, zapas fajek, Pod dostatkiem żywności i pod dostatkiem ubrań oraz trochę więcej niż pod dostatkiem napoju; pragnienie jest bowiem rzeczą niebezpieczną.
Nikt nie magazynuje swej pracy tak troskliwie jak ja.
Wyrzuć, bracie, balast za burtę! Niechaj łódź twego żywota będzie lekka i niesie tylko to, co ci jest potrzebne - przytulny kąt, niewyszukane przyjemności, ze dwóch przyjaciół godnych tego miana, kochaną osobę i kogoś, kto cię kocha, kota, psa, fajkę, jedną lub dwie, w miarę żywności i w miarę odzieży, odrobinę więcej napojów - bo pragnienie niebezpieczna rzecz.
Jak dobrze nam, gdy sobie podjemy – jacy jesteśmy zadowoleni z siebie i całego świata! Ludzie doświadczeni mówili mi, że kto ma czyste sumienie, czuje się szczęśliwy i zadowolony, a przecież pełny żołądek daje nie najgorsze wyniki, tylko tańszym kosztem i bez większej fatygi. Gdy człowiek porządnie i zdrowo się pożywi, staje się pobłażliwy i szlachetny, wspaniałomyślny i czuły. Osobliwy, zaiste, jest wpływ organów trawiennych na nasz intelekt. Ani pracować, ani myśleć nie można, jeśli nie zgodzi się na to żołądek. To on dyktuje nam wzruszenia i namiętności. (...) Jesteśmy tylko nędznymi niewolnikami swoich żołądków. Nie uganiajcie się za ideałami dobra i sprawiedliwości, przyjaciele! Strzeżcie tylko, jak oka w głowie, swojego żołądka, karmcie go troskliwie i rozumnie.
Przez całe życie ciężko jesteśmy doświadczani. Boć człowiek rodzi się po to, aby mieć zmartwienia.
Noc niesie ukojenie i dodaje nam sił. W obliczu jej ogromu nasze codzienne zmartwienia pierzchają jakby zawstydzone swą małością.
W kościele waltońskim można zobaczyć żelazną "uzdę jędzy". Ongiś używało się tego do trzymania w karbach niewieścich języków. Dziś poniechano tych prób. O żelazo obecnie nie tak łatwo, a nic innego nie wytrzyma.
- Podeszliśmy do tego od złej strony - powiedział George - Nie zastanawiajmy się nad rzeczami, które by się przydały, lecz nad tymi, bez których nie możemy się obejść.
Jestem głęboko przekonany, że wśród wszystkich głupstw i irytujących bzdur, jakie nas dręczą, oszustwo zwane "prognozą pogody" należy do najbardziej cynicznych.
Nadwerężenie mózgów wywołało ogólną depresję całego systemu nerwowego. Jeśli zmienimy otoczenie i nie będziemy musieli myśleć, szybko odzyskany równowagę.
Każdy ma to, czego nie chce, a to, czego chce, mają inni.
Oto zasada rządząca światem: mamy to, czego nie chcemy, a inni posiadają to, na czym nam zależy najbardziej na świecie".
Lina holownicza bardzo jest dziwną i niepojętą rzeczą. Zwijasz ją z taką cierpliwością i troską, jakbyś składał nowe spodnie, a gdy podniesiesz w pięć minut później, jest jednym wielkim węzłem, potwornym i wołającym o pomstę do nieba.
George chodzi spać do banku od dziesiątej do czwartej, z wyjątkiem sobót kiedy budzą go o drugiej i każą wyjść.
Najcięższy to, najbardziej szalony balast ze wszystkich! - obawa przed tym, co pomyśli sąsiad.
Klęli przy tym na nas ile wlezie, ale używali przy tym nie pospolitego słownictwa rodem z rynsztoka, tylko starannie przemyślanych inwektyw, które obejmowały całe nasze życie, sięgały w odległą przyszłość i dotyczyły naszych krewnych oraz wszystkiego, co się z nami wiązało.
Twierdził, że dzięki temu widokowi zrozumiał, iż życie nie jest gnuśną drzemką i nie po to się żyje, aby się gapić i ziewać z nudy,lecz aby wśród trudów i mozołów spełniać naszą wzniosłą misję...
Stale odnoszę wrażenie, iż robię więcej niż powinienem. Nie znaczy to, że mam wstręt do pracy - proszę dobrze mnie zrozumieć. Lubię pracować, a nawet palę się do roboty. Praca tak mnie urzeka, że mogę całymi godzinami siedzieć i patrzeć na nią. [...] Choćbyście dali mi nie wiem ile roboty, zawsze będzie mi jej za mało: gromadzenie pracy stało się moją pasją. [...] A jak dbam o swą pracę! Ba, niektóre prace, które leżą u mnie, są w moim posiadaniu od wielu, wielu lat, i nie znajdziesz na nich nawet śladu palca.
Cały Harris. Zero poezji, zero tęsknoty za nieosiągalnym. Harris nigdy nie "łka, sam nie znając przyczyny". Jeśli jego oczy wypełniają się łzami, ani chybi jadł surową cebulę albo przesadził z ilością ostrego sosu na kotlecie. Gdybyś stał z Harrisem, podziwiając morze o zachodzie słońca, i powiedział:
-Sza! Słyszysz? Czy to syreny śpiewają w odmętach, czy może niespokojne duchy snują żałobną pieśń za topielców zaplątanych w wodorosty? - Harris w odpowiedzi wziąłby cię pod rękę i rzekł:
- Wiem, co cię gnębi, staruszku. Przemarzłeś na kość, ot, co. Chodź, tu za rogiem jest miejsce, gdzie kropelka wybornej szkockiej whisky migiem postawi cię na nogi.
Czepiając się burty jak pijany płotu, zdołaliśmy utrzymać się na łodzi, ale był to nadludzki wysiłek.
Każdy ma to, na czym mu najmniej zależy, a los daje jednemu to, czego drugi pragnie najgoręcej.
Lubię pracować, a nawet palę się do roboty. Praca tak mnie urzeka, że mogę całymi godzinami siedzieć i patrzyć na nią...