cytaty z książki "Obcy przyszedł na farmę"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Kiedy byłam młodsza, zdawało mi się, że nigdy nie
umiałabym żyć na wsi. — Przesunęła dłonią po twarzy, jakby
chciała ruchem tym zmyć wszystko, co stało się już nieodwracalną
przeszłością. — Teraz bruki miejskie byłyby
chyba dla mnie zbyt twarde, światła raziłyby mnie w oczy.
Miasto jest złe, pełne obłudy, czyni człowieka pustym i niespokojnym,
czyni go kłamliwym i obłudnym.
Sam sobie stworzył to piekło. Piekło wiecznego niezadowolenia, złości i nienawiści. Zatruwał każdego, kto się z nim zetknął.
W pracy szukała zapomnienia. Szukała dla swego ciała zmęczenia ponad siły. Chciała, aby stało się ono znowu nietknięte. Wiedziała, że chyba by się zabiła, gdyby raz jeszcze dała się zaskoczyć, gdyby raz jeszcze zmusiła się do uległości, która przynosiła jej hańbę.
Krotka chwila zapomnienia już się skończyła. Znowu była tą, którą być musiała. Znowu wróciła do rzeczywistości, której koszmarem był mieszkający w izbie za kuchnią mężczyzna.
Żadne westchnienie ani nawet głębszy oddech nie wydobył się z jej ust. Tego szczęścia nie chciała już dać trzęsącemu się kawałowi mięsa, który brał jej ciało.
Za cenę własnego ciała zdobyła dla tego domu kilka dni, może kilka tygodni pozornego spokoju.
Tylko jedno pocieszało kobietę w chwilach największej rozpaczy. Było coś za co była wdzięczna losowi. Nie miała dziecka.
Powiało melancholią i żalem, że młodość kończy się i nie powraca nigdy.
Tak niewiele trzeba człowiekowi, aby był szczęśliwy: przytulnej izby, krzątającej się kobiety, przyjaznego wzroku starego człowieka, wkraczającego w zmierzch swoich dni.
Dobrze wiedział, że szczęście zawsze niesie z sobą cień strachu o przyszłość.
Tam jego życie byłoby powolnym umieraniem. Tutaj był wolnym, potrzebnym człowiekiem (…) Tutaj był najważniejszy, nikt nie mógł się z nim równać, nikt nie znaczył tyle, co on. Kiedy odszedł stamtąd, pustka po nim zniknęła w ciągu jednego dnia. Gdyby odszedł stąd, nikogo nie byłoby na jego miejsce.
Tęsknił do życia w mieście, do jasno oświetlonych sal restauracyjnych, do zgiętych w służalczym ukłonie kelnerów. Wystarczyłaby mu nawet brudna, zadymiona piwiarnia.
Spragnionej przytknięto do ust kielich źródlanej wody, a ona piła ją chciwie, bojąc się, że zostanie jej okrutnie i bezlitośnie odebrany.
Czasem samotność, bieda i praca na cudzym mogą oznaczać upragnioną wolność.