cytaty z książki "Czekolada"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Szczęście. Proste jak szklanka, jak czekolada albo kręte jak ścieżki serca. Gorzkie. Słodkie. Żywe.
Z czekoladą jest jak z życiem – nie poczulibyśmy w pełni jego słodkiego smaku, gdyby nie odrobina goryczy, której czasem musimy doświadczyć.
(...) Czy od tego uciekała? Nie przed śmiercią, tylko od tysięcy maleńkich skrzyżowań jej życia z życiem innych, od zerwanych związków, od ogniw będących ogniwami wbrew samym sobie, od obowiązków? Czy przez tamte wszystkie lata uciekałyśmy od naszych miłości, przyjaciół, przypadkowych słów wypowiedzianych w przejściu, słów, które mogą zmienić kurs całego życia.
Zastałam ich oboje w sklepie, na pół pusty czajnik z czekoladą stał na ladzie pomiędzy nimi. Josephine miała oczy różowe, ale pełne ulgi, prawie radosne. Roux śmiał się z czegoś, co mówiła, dziwny, nieznany mi śmiech, egzotyczny, bo on się śmieje bardzo rzadko. Przez sekundę czułam coś, nieomal zazdrość. Ci dwoje należą do siebie.
- Myślę - powiedziałam - że nie ma czegoś takiego jak dobry czy zły chrześcijanin. Są tylko dobrzy i źli ludzie.
Moja powinność jest jasna. Pocieszać nawet tam, gdzie pociechę się odrzuca - prowadzić.
(…) Z czekoladą jest jak z życiem – nie poczulibyśmy w pełni jego słodkiego smaku, gdyby nie odrobina goryczy, której czasem musimy doświadczyć.
Stare nawyki nigdy nie zanikają. Kto raz zajmował się spełnianiem pragnień, nigdy nie będzie całkowicie wolny od takich odruchów.
Miejsca mają swój charakter i powrót do miasta, w którym się przedtem mieszkało, wydaje się powrotem do dawnego przyjaciela.
Najpierw papierosy, potem alkohol, teraz to... Bóg świadkiem, gdybym rzuciła oddychanie, pewnie bym mogła żyć wiecznie.
Są takie czary we wszelkim gotowaniu: w doborze składników, w łączeniu ich, w ucieraniu, roztapianiu, dolewaniu, zaprawianiu.
Luc, czy ty nigdy nie masz ochoty się zbuntować... tak troszeczkę? - Patrzyła na niego oczami roześmianymi jak słoneczne lato. - W twoim wieku powinieneś być zbuntowany... zapuścić włosy, słuchać rocka, zaczepiać dziewczyny i w ogóle. Inaczej nie będziesz miał czego żałować, kiedy stuknie ci osiemdziesiąt lat.
Życie (...) to karnawał, chérie, coraz więcej ludzi rocznie umiera, przechodząc przez jezdnię. Takie są dane statystyczne.
- Muszę iść. - Głos jej się załamywał.(...)
- Nie, Joséphine.- Nie odrywałam od niej wzroku. - Musisz zostać. Musisz pokonać go twarzą w twarz. Inaczej będzie tak, jakbyś wcale od niego nie odeszła.
Nikomu nic do tego, co robię w moim domu. Mówię to Reynaudowi. I mówiłam père Antoine'owi przed nim. Groch o ścianę, niestety. Też tylko gadał te same odwieczne bzdury. Duch społeczny. Tradycyjne wartości. Wciąż ta sama oklepana odwieczna zabawa w moralność.