cytaty z książek autora "Lynn Painter"
Czasami za bardzo trzymamy się tego, czego nam się wydaje, że pragniemy, przez co omija nas niesamowitość tego, co rzeczywiście moglibyśmy mieć.
- Od wrogów do kochanków. Klasyczny motyw.
- Dobry boże, tobie się to podoba. – Zmrużył oczy, nachylił się i poklepał mnie po głowie. – Ty biedna, zdezorientowana fanko miłości. Powiedz mi szczerze: sądzisz, że ten film jest powiązany z rzeczywistością?
- Co oglądasz?
- Wydawało mi się, że prawidłowe pytanie brzmi: "Co masz na sobie?".
Odepchnęłam go od siebie i skupiłam się na "porządnym chłopaku", podczas gdy świat był pełen nie tylko ludzi solidnych i godnych zaufania oraz tych z zamiarami budzącymi wątpliwości. Było w nim także miejsce dla osób pokroju Wesa, chłopaków, którzy przełamywali schematy i rozprawiali się ze stereotypami.
Moją spuścizną była świadomość, że miłość zawsze wisi w powietrzu, zawsze wchodzi w grę i zawsze warto o nią walczyć.
Uwierz mi, czasami tą osobą z największym «potencjałem magicznego wieczoru» jest ktoś, kogo w ogóle się nie podejrzewa. Czasami może to być ktoś, kogo znasz od zawsze, a kogo tak naprawdę nie zauważałeś.
I gdy tak siedziała, brocząc, zaczęłam się zastanawiać, czy wszechświat nie wysyła mi wiadomości. Byłam większą optymistką niż większość ludzi i całym sercem wierzyłam w przeznaczenie, skłamałabym jednak, gdybym powiedziała, że to nie sygnały ostrzegawcze.
Było tak, jakbym nigdy nie obejrzała żadnej komedii romantycznej. To dopiero komedia pomyłek.
- No bo przecież mówi się, że kardynały to...
- Ludzie, którzy nie żyją?
Lekko się wzdrygnął.
- Próbowałem ująć to ciut delikatniej, ale owszem.
- Nie wiem, czy kupuję to całe gadanie o powrocie pod postacią ptaka, ale to mimo wszystko miła myśl.
Jack: Będę cię obsypywał pączkami z czekoladą do końca twego życia, najdroższa.
Zaśmiała się i odpisała:
Hallie: Chyba właśnie miałam orgazm.
Jack: Już pędzę.
– Hallie Piper, czy ty w ogóle masz wujka Boba? – zapytał Jack niskim, cichym głosem.
– Tak bardzo tego pragnę – rzekła bez tchu, nie mając pewności, czy chodzi jej o pocałunek, czy o wujka Boba.
– Cóż, skoro tego pragniesz – rzekł i przesunął palcem po jej brwi, nie odrywając wzroku od jej twarzy – to może powinnaś to zrobić.
– Więc umiesz tańczyć, powiedzmy, walca?
Zbliżył kieliszek do ust.
– I to jak.
– Możesz mnie wywalcować na całego? – zapytała ze śmiechem.
– Aż będziesz mnie błagać o więcej, kotku.
– Ależ to był cholernie świetny pocałunek, prawda?
– Ja pierdolę, Jack. – Z uśmiechem pokręciła głową. – Mało nie zemdlałam.
– I wiem, że nie powiedziałem tego we właściwy sposób, ale jestem tak bardzo w tobie zakochany. I nie chodzi tylko o miłość. Do tego lubię cię bardziej niż kogokolwiek innego na świecie. Jesteś zabawna, inteligentna i piękna i kiedy tylko coś mi się przytrafia, zabawnego, okropnego albo wspaniałego, jesteś pierwszą osobą, z którą pragnę się tym podzielić.
– Posłuchaj, Tycia Barmanko. – (...) Rzuciłaś czar na moje ciało i duszę i kocham cię potrójnie. Proszę, powiedz, że mam zimne ręce, tak byśmy mogli już normalnie żyć.
Dużo o niej myślałam, każdego dnia, i gdybym zaczęła trochę to ograniczać, byłoby łatwiej.
Ale czy wtedy ona coraz bardziej by znikała, prawda?
Uwierz mi, kobitko, nauczyłam się, że szał nigdy niczego nie zmienia.
Czasami za bardzo trzymamy się tego, czego nam się wydaje, że pragniemy, przez co omija nas niesamowitość tego, co rzeczywiście mogliśmy mieć.
Chociaż nie widuje się jej zbyt często w prawdziwym życiu, to z całą pewnością wierzę w prawdziwą miłość. Myślę, że wymaga pracy i logiki, a nie trafu, ale istnieje, jeśli tylko człowiek umie jej szukać.
Stephen wydawał się obiecujący, a gdyby jednak nie wypaliło, w perspektywie miała tacosy.
Każda kobieta potrzebowałaby soli trzeźwiących po tym, jak usta Jacka Marshalla zetknęły się z jej wargami.
Tak już było z przyjaciółmi z sąsiedztwa. Wychowywało się razem z nimi, biegało po rozgrzanych chodnikach i wołało do siebie ponad świeżo przystrzyżonymi trawnikami, jednak kiedy się dorosło, było się tylko znajomymi, na temat których miało się wiedzę na poziomie bardzo podstawowym.
musisz wiedzieć, że jesteś bardziej niż wystarczająca. Jesteś idealna, a jeśli on był zbyt głupi, aby to widzieć, jego strata.
Jak miałam spamiętać, co powiedziałam komu? Kłamanie było czymś niefajnym, a na dodatek trudno za nim nadążyć.
– Hallie Piper, cały jestem twój. Ubierz mnie, jak tylko chcesz.
Bo gdy tak siedzieliśmy w samochodzie Wesa, dotarło do mnie, że życie jest nieprzewidywalne. Bez względu na to, jak wiele czyni się planów i jak bardzo się stara być ostrożnym, zawsze może namieszać coś, czego zupełnie się nie przewidzi.