cytaty z książek autora "Philippe Claudel"
To przede wszystkim śmierć innych ludzi, istot ukochanych, a nie nasza własna najbardziej nas dręczy i może nas zniszczyć.
Dobrzy ludzie odchodzą szybko. Wszyscy ich lubią, śmierć też. Tylko łajdacy są nie do zdarcia. Łajdak z reguły zdycha staro, często nawet spokojnie, we własnym łóżku
Prawda może nieraz podciąć skrzydła i pozostawić ranę, z którą nie da się żyć, a większość z nas chce przecież żyć. Tak bezboleśnie, jak tylko się da. To ludzkie.
(...) Nic nie jest ani białe, ani czarne, szare zawsze wygra. Tak samo jest z ludźmi, z ich duszami. Jesteś szarą duszą, szarą, szaruteńką, jak zresztą my wszyscy...
Ostrane, bo tak się ten grabarz nazywa, ostatnią łopatę rzuca zawsze bardzo powoli.
- Dlaczego tylko ostatnią tak wolno rzucasz? - spytałem go kiedyś.
- Ponieważ to ta, która musi zapaść w pamięć (...).
Żeby zrozumieć człowieka, trzeba kopać głęboko, sięgnąć korzeni. (...) Trzeba rozdrapać szramy, wypuścić ropę. Zabrudzić ręce.
Nienawiść to okrutna marynata, nadaje mięsu smak zepsutych odpadków.
Wojna nie tylko zabiła setki ludzi, lecz również przecięła na dwie części świat i nasze wspomnienia, uczyniła, że wszystko, co działo się przedtem, wydało się nagle rajem, ukrytym w czeluściach starej kieszeni, do której nikt nie śmiał już wsunąć dłoni...
Największy błąd człowieka: zawsze mu się wydaje, że ma czas. Odkłada wszystko na później. Zrobię to jutro, za trzy dni, w przyszłym roku, za dwie godziny... I nagle okazuje się, że jest za późno.
Wyglądał tak jak wszystkie noworodki, te stworki, co to przybywają na świat po długiej wygodnej nocy spędzonej w otchłani, której nikt nie pamięta. Tak, był jednym z tych niewiniątek, jak to się o nich mówi. Przyszłością świata. (...)Dla mnie to był jednak zwykły zabójca, twój zabójca, bez świadomości, bez wyrzutów sumienia. I ja miałbym z nim żyć, bez Ciebie u mego boku, podczas gdy on zabił Cię, żeby się tu zjawić, rozpychał się, walczył, żeby stanąć przede mną, a ja (...) byłbym skazany na oglądanie go, jak rośnie - będzie miał zęby, żeby gryźć i pożerać, ręce, żeby chwytać, oczy, żeby oglądać, co schwytał, a potem, później, jeszcze później, nauczy się mówić, żeby wygadywać naokoło to swoje wielkie kłamstwo, że Ciebie nigdy nie znał, że umarłaś, wydając go na świat, podczas gdy prawda jest taka, że zabił Cię, żeby móc tu przyjść.
(...) nigdy już nie nazwał dziewczynki Pięknością Dnia, choć sam słyszałem, jak tak o niej przedtem mawiał. Teraz określa ją terminem "ofiara", jak gdyby śmierć prócz życia zabierała jeszcze kwiatom ich piękne nazwy.