cytaty z książki "Niezidentyfikowany obiekt chodzący"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
I dobrze byłoby zdobyć gdzieś latarkę, jeśli mamy zamiar śledzić Goriemykina w nocy. - Ale gdzie ją zdobędziemy? - A, to już twój problem. - Dlaczego mój? - spytała czujnie Żeńka. - Skoro ja jestem mózgiem operacji, ty powinnaś zająć się zapleczem materiałowym - wyjaśniłam rozsądnie.
Co masz na myśli? - zdumiałam się. - Rozpasanie siły nieczystej, oczywiście - wyjaśniła bez uśmiechu.
Pomyślałam, że mam ochotę na papierosa. Kolejny rok heroicznie walczyłam z nałogiem i właściwie odniosłam sukces, jednak bywają takie chwile, że bez papierosa ani rusz. Żeńka też ma takie chwile, ale w odróżnieniu ode mnie jest na nie przygotowana, czyli powinna mieć w torebce paczkę papierosów.
Nie wiem co mnie napadło, ale wrzasnęłam jeszcze głośniej niż Żeńka - przed nami stała istota niejasno przypominająca mężczyznę. W pozbawionej palców dłoni trzymał szklankę ze świecą, płomyk oświetlał od dołu jego twarz, porośniętą rudą szczeciną. Świdrowały nas czarne guziki oczu pod krzaczastymi brwiami. Na głowie stworzenie miało czapkę uszankę, z uszami sterczącymi na boki, pierś postaci pokrywały gęste włosy, ubrania nie było. Istota uśmiechnęła się, ukazując dwa żółte, ochydne kły, zachichotała obleśnie i oznajmiła: - No nareście!
Jednak komary najwyraźniej nie wiedziały, że specyfik miał nam zapewnić "trwałą i skuteczną ochronę", bo gryzły niemiłosiernie.