cytaty z książek autora "Andreas Altmann"
W pewnym momencie pojąłem: modlitwa to modlitwa i żadne formułki, żadne uduchowione blabla kierowane do Pana Boga nie zmienią stanu rzeczy, jeśli ten, kto je
klepie, sam nie doprowadzi do zmiany. Musi (chcieć) podejmować zmiany, musi pojąć, że
z nieba, z żadnej jego strony, nie nadejdzie pomoc, nigdy. Gdyby nawet klepał modlitwy sto razy na godzinę.
Chciałem ją pocieszyć, ale nikt nie jest w stanie pocieszyć kobiety, która nie była nigdy kochana.
W życiu dziecka są wydarzenia, których moc ujawnia się nie od razu. Które jednak niczym gaz bojowy wnikają powoli i nieustannie w mózg, w serce, w najgłębsze wnętrze. Jak gdyby w ciemni dziecięcej duszy wywoływało się zdjęcie. Z każdym dniem odrobinę bardziej ostre, bezlitośnie ostre.
(...) nikt - nawet ktoś, kto czuje się bezpieczny pod osłoną najbardziej ofiarnej miłości - nie ucieknie przed prawdą, która głosi, że tylko ty możesz żyć swoje życie, nikt nie może przejść za ciebie twojej drogi. A to znaczy, że jesteś sam.
Jej słabość doprowadzała mnie do pasji, także teraz: jej niezdolność do stawiania
oporu, ta niema zgoda – to był sposób układania się z tym złoczyńcą, którego nie mogłem znieść. Zachowywała się ciągle jak ofiara, jak owca, która przyszła na świat tylko po to, by ją poniżano. To, co mówiła, wywoływało we mnie tylko nienawiść do wszelkiego tchórzostwa.
I zrozumiałem, że prawdziwa przyczyna, dla której umierała, była podobna jak w przypadku mojej matki: nie broniła się, tylko wszystko cierpliwie znosiła – męża, życie, całe to nieszczęście.
Za każdym razem jak najdłużej odwlekałem moment, kiedy trzeba było wstać. Żadnego napędu, żadnego pragnienia. Tylko czarny deszcz. Świat przygniatał mnie jak ołów. Nie do pomyślenia było dać sobie z nim radę.
Wkrótce jednak miałem się przekonać, że cierpienie innego człowieka może podwoić własne. Poniżenie kogoś, kogo kochamy, poniża nas. Bo baty wymierzane temu drugiemu uderzają w nasze serce.
Świadomość własnej kruchości czyni człowieka wrażliwszym, bardziej chłonnym, pozwala bardziej rygorystycznie sondować rzeczywistość.
Lepiej piekło na ziemi niż piekło pod ziemią.
Przez cały tydzień myślałem, że miłość można kupić. Choćby za cenę krwi. Jak można było nie kochać kogoś, kto oddaje się tak całkowicie, do krwi, do kości.
Lubię krnąbrnych, którzy mówią:"cięcie" i ruszają w innym kierunku.
Już jako dziecko musiałem przeczuwać, że nie można pozwalać innym na wszystko. Nic nie znaczyć, a mimo to być bezczelnym – to świadczyło o woli przetrwania.
Richard nie zajął żadnego miejsca. Leżał jako krwawa plama w szpitalu w Mühldorfie. Przejechany przez tuzin innych kolaży z klasy C.
Codziennie poranna msza, potem lekcje w "świeckim" gimnazjum, potem pięć godzin nauki pod nadzorem, potem wieczorem meldowanie się i - przy złych ocenach - zaliczanie razów kijem w siedzenie (ulubioną część ciała katolickich wychowawców).