cytaty z książek autora "Łukasz Gołębiewski"
-Powinnaś się leczyć.
-Już to robiłam.
-I?
-Psychiatrzy to idioci.
Za wszelką cenę chciała być kimś innym. Tylko nie bardzo wiedziała kim?
Wiem, że na trzeźwo by tego nie zrobiła, wiem, że na trzeźwo by o tym nie mówiła, alkohol robi z ciebie świnię.
Kocham cię, kocham cię każdą swoją żyłą, każdym swoim włosem, obojgiem uszu i oczu, dziurkami od nosa, skoliozą, paranoją, próchnicą, mózgiem, stopami, jesteś dla mnie wszystkim, klejnocie, góro curku, uciekajmy, mamy jakieś pieniądze, znajdźmy jakiś motel, kupmy odgrzewaną pizzę z mikrofali i frytki, a przede wszystkim dwie butelki wina, i wejdźmy do wanny, umyję cię, wytrę ręcznikiem, położę do łóżka, i zacznę całować, i mówić ci, opowiadać cały świat, całować cię w usta, szyję, nos, oczy, czoło, uszy, splot słoneczny, ręce, palce, paznokcie, łokcie, piersi, sutki, pępek, brzuch, kolana, stopy, knykcie,łydki, kostki, pachwiny, duszę, obejmiesz mnie nogami i chuchniesz mi w twarz srebrem, zamienisz mnie w księcia, ja ciebie w kobietę, ty mnie w mężczyznę, zamienimy świat w lunapark, zło w mrożoną oranżadę, wojnę w popcorn, nienawiść w papierosa po obiedzie, jak dwa plus dwa równa się pięć. Nie ma mnie bez ciebie.
Ja wierzę w raj dla zwierząt. One są niewinne. Ludzie zawsze mają coś na sumieniu.
To był jej świat. A z nudów tworzyła nowe światy, wymyślała życiorysy i zdarzenia. Czasem jej to się wszystko mieszało, fantazja z rzeczywistością. Sama nie łapała się w tym, co wcześniej mówiła, sama nie łapała się w tym, kim naprawdę jest.
Szczęście to coś nienamacalnego, chwilowego, coś, za czym nie warto się uganiać, bo i tak okazuje się iluzoryczne, boleśnie tymczasowe.
Na nic są wspomnienia, gdy się wie, że nie ma już przyszłości.
Winni wobec siebie i świata, i niczego nie winni sobie. Bo kochamy się bez obietnic, kochamy się bez miłości.
Nie lubię jak mi ktoś tak wywala prawdę prosto w oczy, w dodatku prawdę, którą świadomie od siebie odpycham od wielu dni.
Ma 19 lat
I biegnie skrajem lata
Próbuje dogonić swój cień.
Lawirowała. Były dni kiedy czegoś chciała. A to pieska, a to wydać zbiór wierszy, a to namalować obraz. Może szukała jakiegoś sensu. Ja jej przynosiłem kolejne butelki bolsa. Zły ze mnie pedagog.
(…) starała się bardzo. Chciała być kimś fajnym. Chciała otaczać się fajnymi ludźmi. A trafiła na żuli.
Moja mała (…), dziewczynka pędząca ku przepaści. Raniła z uśmiechem, płakała, gdy głaskałem jej włosy. Wroga każdemu, kto jej dobrze życzył. Ciepła unikała jak zarazy.
Boję się też normalności. Tego, że twoja miłość i fascynacja miną. Obudzisz się kiedyś obok faceta, który ci się nie podoba, do którego już nic nie czujesz. Miłość nie jest dostateczną podstawą dla wspólnego życia, bo ona zawsze mija. Ty jesteś taka młoda, witalna poza tym jesteś cholernie atrakcyjną dziewczyną. Zbyt łatwo cię stracić, a to byłoby nie do zniesienia.
Czy rozumiesz moje obawy?
Na podłodze nasze zrolowane ciuchy, niczym dowód rzeczowy w sprawie. Winni. Winni wobec siebie i świata, i niczego nie winni sobie.
Być może właśnie to, co zwykłe, jest najbardziej niezwykłe. Tylko nie dostrzegamy tego, nie doceniamy, zaślepieni złudną pogonią za wiecznością.
Dlatego tak się boję. Dlatego wszystko odrzucam, neguję, tak mi łatwiej, świat staje się bezpieczniejszy, gdy patrzymy z nieufnością. Nie licz na nic, a nie będziesz rozczarowany - oto moja dewiza.
Postanowiłem na jakiś czas uciec. Wymiksować się z tego towarzystwa. Niech piją sami. Niech się sami pozabijają. Wrócę, posprzątam, będę miał spokojne życie. Znowu będę wieczorami czytał książki.
Nie wiem które z nas miało bardziej niszczący wpływ na drugie. Ja jej dawałem alkohol, ona mi swoje młode ciało. Pożerałem je łakomie. Piękne młode ciało.
Nie da się jednak ukryć, że w tej knajpie nie można się dobrze najebać, anoreksja, ultrafiolet, balejaż.
Dobra, wciągaliśmy też fetę. Wciągaliśmy też koks.
Disorder miał nos cały biały od pyłu. Rozcierana kokaina
na złotej karcie master card. Łykaliśmy piguły. Disorder
wariował. Tańczył półnagi, albo leżał na podłodze, śmiejąc się bez przerwy.
Głupim babom nie powinno się dawać alkoholu,bo stają się jeszcze głupsze.
Wdajemy się w rozmowę z dwoma młodymi Meksykanami, dla których gringo natychmiast zamawia tekilę i dyskutuje o piłce nożnej. To prawdziwie internacjonalny temat. Zadziwiające, że większość mężczyzn potrafi gadać o tym, w której minucie padła bramka na mistrzostwach świata... Nawet jeśli było to szesnaście lat temu. Jakby nie było ważniejszych spraw. Nawet polityka ich tak nie pasjonuje jak piłka. A co dopiero mówić o bezdomnych psach czy wymierających gatunkach. Dlatego na świecie tyle zła i nieprawości.
Czasami miłość wypala się całkowicie. Pozostaje po niej tylko popiół. Czasami jednak żarzy się długo, nie gaśnie. Wystarczy suchy liść, by znów pojawił się płomyk.
(...) zbyt mocno wrosłem już w moją samotność, w której za dnia czuję się najbezpieczniej, a która w nocy zamienia się w koszmar.
Jak się upiła, to zaczynała płakać i wciąż na nowo relacjonować swoje życie. Nie było przyjemnie tego słuchać. Czasem ludzie naprawdę mają przesrane.
Twierdziła, że uwielbia filmy z Clintem Eastwoodem i książki Charlesa Bukowskiego. Lubiła mocnych facetów.
Wróciła do łóżka i cichutko zasnęła wtulona. Wiem, że pewnej nocy znowu wyjmie nóż.