Cholernie szczera książka, opisująca losy zwykłych żołnierzy służących w PKW IRAK. Cierpienie, strach, rozpacz, brud.
W trakcie czytania pewnych fragmentów byłem wręcz wstrząśnięty, a realny obraz tamtych dni wylewa się z każdym słowem.
Jeśli ktoś chce poznać losy chłopaków i przeczytać jak było na prawdę bez żadnych kolorowych scenek, to Psy z Karbali są właśnie taką książką. Szczerą, prawdziwą, mocną.
Wojna w Iraku widziana oczami żołnierzy, księdza, archeologa… Czytając książkę włos jeży się na głowie… Porównania polskiej armii i amerykańskiej przerażają. Bo państwo zdecydowało się wysłać na wojnę żołnierzy ze starym sprzętem… Pistolety polskim żołnierzom zacinały się notorycznie. W biegu wypadały magazynki, żołnierze przymocowywali je więc do broni taśmą klejącą. Buty nie wytrzymywały gorąca, pękały. W topornych kamizelkach kuloodpornych na pustyni można było się wykończyć ze zmęczenia a przynajmniej odwodnić…. A to tylko nieliczne przeciwności, z którymi musieli zmagać się nasi żołnierze. Nawet po powrocie do Polski ranni - musieli zmagać się z ubezpieczeniami, które rzekomo im się nie zależały…
Wrażanie również robi bitwa o City Hall… Po wszystkim jeden z żołnierzy opowiada jak do Babilonu przyjeżdża dowódca polskiego kontyngentu generał Mieczysław Bieniek, wraz z nim telewizja, która pokazała później z Karbali migawkę z generałem, co się kulom nie kłania… Takie życie żołnierza. Nie zawsze zbiera laury ten, kto się napocił….