Bitwa o Narwik. 62 dni desperackiej walki Asbjorn Jaklin 5,7
ocenił(a) na 32 lata temu „Bitwa o Narwik – wybiórczo i z błędami”
Książka ma mocno mylący tytuł, gdyż opisuje tylko wybrane epizody- bitwy o Narwik. Jest pisana „ku pokrzepieniu serc” dla skandynawskiego czytelnika. Autor skacze po wybranych fragmentach bitwy, opisuje historię cywilnych rodzin, na podstawie ich wspomnień, by a chwilę przejść do walk na linii frontu, a dalej do gabinetów politycznych. Miejscami jest to bardzo nieskładne i można się pogubić. Dość niezwykle potraktowano niektóre obce jednostki walczące o Narwik. Polacy, walczą dzielnie (wąski fragment),ale dopuszczają się potwornych zbrodni wojennych, na niemieckich jeńcach, Legia Francuska to głównie rabunki i rabunki, a Brytyjczycy są niekompetentni.
Ciekawymi fragmentami są wspomnienia ludności cywilnej z linii frontu. Ostrzał brytyjskich okrętów powodował straszliwe cierpienia i ofiary. Rzadko się o tym pisze.
Książka zawiera mnóstwo błędów zarówno rzeczowych jak i stylistycznych. Zdarzają się zadania w których oba te błędy występują naraz. Jeżeli chodzi o terminologię wojskową, to pomyłka, goni pomyłkę. Zabrakło specjalistycznych konsultacji ?
Zaraz na początku dowiadujemy się, że ówczesne samoloty miały panel sterowniczy. Inne wybrane błędy to:
Str. 340
„… leciał tak nisko i blisko niego, że wyraźnie widział pilota za szybą kokpitu”.
Pomylono pojęcia kokpitu i owiewki kabiny (osłony kabiny)
str 43 „Nie było powodu, by czekać na skrócenie odległości od niszczyciela, wprost przeciwnie, okręty były tak blisko siebie, że mogły się pojawić problemy, jeśli lufy dział na Eidsvold trzeba było opuścić tak nisko, że stykały się z relingami”
Dyskusyjne pozostaje skrócenie odległości od, czy do niszczyciela. Okręt raczej skraca odległość do celu. Niewielu czytelników nieobeznanych z tematem, wywnioskuje co to za problemy, z tego zdania koszmaru. I nie chodzi tu o relingi, ale o opuszczenie luf tak nisko, że niżej się nie da i trafienie w okręt znajdujący się w pobliżu jest niemożliwe (pociski przelatują nad nim).
Str 311 „Jeden z samolotów, przelatując szczególnie blisko i wydając nieprzyjemny dźwięk dochodzący cięgien na skrzydłach, nazywany był diabłem”
Masakra, prawdopodobnie chodzi o dwupłatowy samolot, ale pewności nie mam.
Takich potworków jest dużo więcej.
W środku mapy szczegółowe i kilkanaście zdjęć. Wydanie w oprawie twardej z obwolutą.
Podsumowując – chcecie zobaczyć norweski punkt widzenia, możecie sięgnąć. Reszta niech omija tą publikację.