cytaty z książek autora "Marcin Andrzejewski"
- A po co ci to wiedzieć, Maciuś? Im mniej wiesz, tym krócej będziesz przesłuchiwany, no nie? No, kurier, Niemiec. Ale dobry Niemiec. Nasz. Za darmo przywozi, jak jedzie na Śląsk do rodziny. Bardzo dobry Niemiec.
- Bardzo dobrych to nie ma - odparł Majer. - Czterech pancernych nie oglądałeś?
Wyprzedzili wreszcie wózek z piwem, konie znów weszły w równy kłus, wybijając rytm kopytami. Fechter nachylił się do przodu.
– Przepraszam, że pytam – zagaił znów – mówi pan świetnie po niemiecku, bez akcentu. Czy pan Niemiec? Saksończyk?
Dorożkarz zmarszczył brwi, spojrzał na niego z kozła, zdziwiony na to dość obcesowe pytanie. Najpewniej nikt wcześniej mu go nie zadał.
– Niemiec? No, Niemiec też. Też... Ale ja, panie tutejszy, tutejszy... Ewangelik. – Pokiwał głową. – Łodzianin z dziada pradziada.
- W razie czego pomogę panu, mam wiele kontaktów. W tej sprawie i w innych. Mogę nawet dostarczyć panu ludzi do pomocy w przesłuchaniach.
- Do tej pory raczej nie miałem w zwyczaju nikogo przesłuchiwać - odparł Paczkiewicz.
Tanfani popatrzył na niego uważnie, potem uśmiechnął się lisio pod cienkim, wypielęgnowanym wąsikiem.
- A może chce pan zacząć? Dobrze płacę.
Paczkiewicz wzniósł oczy do nieba. Westchnął.
— Patrz, Malik, co zrobię — powiedział, wyciągając
browninga. — Widzisz?
Wyciągnął magazynek z kolby, potem wyłuskał naboje
z ich łoży. Pokazał na ręku, a potem odłożył je na przeciwną kanapę dorożki, obok zaś magazynek i pusty pistolet.
— A teraz wysiadaj, job twoju mat’! Póki się nie rozmyśliłem! — syknął.
Pies cię chędożył, pokrętny manipulatorze - pomyślał w głębi ducha Paczkiewicz.