cytaty z książek autora "Adam Kay"
PR to badanie per rectum (przez
odbyt). Dlatego jeśli ktoś mówi wam, że zajmuje się PR-em, zawsze dopytajcie, co dokładnie ma
na myśli.
Moim zdaniem prawdziwy cud narodzin polega na tym, że inteligentne, racjonalne, posiadające prawa wyborcze i doceniane w pracy kobiety patrzą na jakiś na wpół rozpaćkany okrągławy kawałek mięsa z głową zniekształconą od przeciskania się przez ich drogi rodne, pokryty pięcioma rodzajami ohydnej mazi, wyglądający jakby przez
kilka godzin turlał się po pizzy pokrytej dużą ilością sera i sosu pomidorowego, i naprawdę wierzą, że mają przed sobą cudownego aniołka.
Według jednego z lekarskich przesądów nie należy nigdy mówić, że wasz dyżur jest
„spokojny”. Tak samo jak nie należy mówić „powodzenia!” aktorowi tuż przed spektaklem czy „spierdalaj” Mike’owi Tysonowi.
Oznajmiam pacjentce poradni położniczej, że musi przestać palić papierosy. Spogląda na
mnie takim wzrokiem, że zaczynam się zastanawiać, czy omyłkowo nie powiedziałem czegoś w rodzaju: „Chcę wyruchać pani kota” albo „Zamykają Lidla”.
O Chryste- z moich ust wyrywa się stłumiony okrzyk. - Michael Jackson nie żyje!" Jedna z pielęgniarek wzdycha j podnosi się z krzesła, pytając: " Które to łóżko?".
Nie jestem też pewnien, skąd miałbym wziąć te dwie dodatkowe godziny dziennie- musiałbym albo porzucić moje niepoważne hobby, to znaczy sen, albo zrezygnować z czasochłonnych dojazdów do pracy i zamieszkać w szpitalnym schowku na szczotki.
Jednak takich diagnoz nie można stawiać w dowolnym miejscu i czasie. „Rzęsistek
pochwowy” – obwieszczam z dumą, wskazując na zielonkawą wydzielinę wypływającą
z pochwy striptizerki. No i niestety. Zrujnowałem wieczór kawalerski.
Dobry lekarz musi mieć ogromne serce i szeroką aortę, którą płynie cała rzeka współczucia i ludzkiej dobroci.
Nie ma lepszej i gorszej rozpaczy, tak jak nie ma jednego właściwego sposobu na jej przeżywanie.
...rezydent to ktoś, kto ma zawsze rację, ktoś o niezgłębionej mądrości jak Bóg czy Google...
Odzyskiwanie komórek krwi polega na zasysaniu krwi utraconej przez pacjenta w trakcie
operacji, a potem przepuszczeniu jej przez maszynę, która odfiltrowuje wszystkie
zanieczyszczenia takie jak woda używana w trakcie zabiegu, pot chirurgów czy opadłe z sufitu
kawałki farby.
Kobieta zostaje przewieziona na salę operacyjną, a ja notuję sobie
w pamięci, by nie wspominać przy niej, że jestem Żydem. Operacja przebiega szybko i bez żadnych komplikacji – pacjentka zostaje matką małego chłopca (którego przypuszczalnie ubierze wkrótce w śpioszki z doszytym kapturem Ku Klux Klanu, a do rączki wetknie mu grzechotkę w kształcie płonącego krzyża).
Na pewno znacie to nieprzyjemne uczucie, gdy wszyscy wasi przyjaciele i znajomi dokonali już czegoś, czego wam wciąż nie udało się osiągnąć. Nieważne, czy chodzi o zrobienie dziewczynie palcówki na imprezie, zdanie egzaminu na prawo jazdy czy wydanie setek tysięcy funtów na kupno paskudnej nory o ścianach pokrytych pleśnią - nikt nie lubi zostawać w tyle.
Pewnego dnia uświadomiłem sobie - było to doświadczenie podobne do gwałtownego przebudzenia ze śpiączki będącej wynikiem obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym - że mam już przeszło trzydzieści lat i wciąż podążam ścieżką kariery, którą wybrałem jako czternastolatek, nie przemyślawszy należycie tej decyzji.
Lubię błękitne albo zielone uniformy, to znak rozpoznawczy profesji medycznych. żaden inny kolor nie kojarzy się z medycyną równie mocno. W St Agatha's Hospital kierownictwo nalegało, żeby lekarze każdej specjalności nosili uniform innego koloru - anestezjolodzy w pomarańczowym wdzianku, ginekolodzy w fioletowym, położne w szarym i tak dalej. Kiedy alarmowy dzwonek wzywał gdzieś cały zaspół, wyglądaliśmy jak drużyna Power Rangers.
z dzieckiem jest wszystko w porządku i będzie tak aż do momentu, gdy zostanie poddane edukacji domowej, a potem pojedzie ze swoją rodzinką na organizowane w jakiejś mongolskiej jurcie wakacje dla miłośników naturyzmu.
Zabawna rzecz, Nigdy nie myślimy o tym, że lekarz też może zachorować.
Naczelna Izba Lekarska wciąż przypomina nam, żebyśmy nie zajmowali się leczeniem rodziny i przyjaciół. Zawsze ignorowałem te zalecenia i zapewniałem bliskim mi ludziom prywatną konsultację lekarską przez telefon. Ponieważ przez obowiązki związane z pracą zawodową jestem niemal bezużytecznym przyjacielem, czuję, że muszę zrobić coś, co uzasadni obecność mojego nazwiska na liście osób, którym moi przyjaciele wysyłają kartki na święta. Postępuję całkowicie wbrew regułom.
Pośród wielu „prześmiesznych” komentarzy moich pacjentek trafił się jeden zaskakująco przenikliwy. „Zabawna rzecz. Nigdy nie myślimy o tym, że lekarz też może zachorować” - stwierdziła pewna kobieta. Dobrze powiedziane. Myślę, że jest to część szerszego zjawiska: w oczach pacjentów nie jesteśmy ludźmi. To właśnie dlatego pacjenci od razu składają na nas skargi, kiedy popełnimy błąd lub puszczą nam nerwy. To dlatego chcą odgryźć nam głowę, kiedy o godzinie siódmej wieczorem w końcu wywołujemy ich nazwisko w przepełnionej poradni. Nie myślą wtedy o tym, że my też mamy domy, w których wolelibyśmy teraz przebywać. Pacjenci nie potrafią też zaakceptować tego, że ich lekarz może być omylny. To druga strona tego samego medalu. Odmawiają nam prawa do błędu. Nie myślą o medycynie jak o zbiorze pewnej wiedzy, którą praktycznie każda osoba na świecie może sobie przyswoić. Nie mieści im się w głowach, że ich kuzyn mający wiecznie otwarte usta też mógłby zostać lekarzem.
Jak nietrudno się domyślić, poznanie każdego szczegółu anatomii i fizjologii ludzkiego ciała, a także każdej możliwej nieprawidłowości w jego funkcjonowaniu, to gargantuiczne przedsięwzięcie. Jednak podekscytowanie wywołane wizją, że pewnego dnia zostanę lekarzem - a to przecież na tyle poważna sprawa, że gdy już uzyskacie tytuł, ludzie zwracają się do was inaczej, właściwie to zyskujecie nowe imię, niczym jakiś superbohater czy przestępca o międzynarodowej sławie - napędzało mnie przez te sześć długich lat.
Drużba pana młodego Rufus robiący specjalizację z chirurgii, wygłaszając przemowę, porównał bycie w związku z lekarzem do bycia w związku z kimś, kto przebywa na stacji kosmicznej. To była błyskotliwa przemowa. Rufus wygłosił ją jeszcze przed przystawkami i daniem głównym, ponieważ kiedy tylko smażone wątróbki z kurczaka zostały pochłonięte przez weselnych gości, musiał pędem wracać do szpitala na nocny dyżur.
Jeśli czytacie te słowa i jesteście w takiej samej sytuacji co ja kiedyś, jeśli podążacie ścieżką wyznaczoną dla was przez innych, jeśli wiedziecie życie, o którym w głębi serca wiecie, że tak naprawdę nie jest waszym życiem, to wolno wam wcisnąć przycisk reset.
Większość imion bohaterów zastąpiłem imionami trzecioplanowych postaci z Harry'ego Pottera, co chyba wcale nie zmniejszyło ryzyka, że ktoś mnie w końcu pozwie.
Wychowałem się w żydowskiej rodzinie (choć mam wrażenie, że moi bliscy trwali przy tej religii głównie ze względu na bogate tradycje kulinarne)...
Żyjemy w świecie, którym rządzi przypadek. Wiele zależy od tego, czy znajdziemy się we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Wiele zależy od tego czy będziemy mieć szczęście.
Widziałem wiele członków w trakcie mojego krótkiego pobytu na oddziale urologicznym (i nie tylko wtedy), ale ten był najstraszniejszy ze wszystkich. Gdyby tylko dało się to zrobić, należałoby przypiąć do niego jakąś odznakę. Jak wyglądał? Kilka centymetrów cewki moczowej owinięte było cienką - mniej więcej półcentymetrową - warstwą mięsnej pulpy. To, co pozostało z tego narządu, przypominało utaplaną w zasychającym sosie pomidorowym nitkę makaronu spaghetti, jaka czasem przykleja się do dna miski. Pacjent W.M., jak można się było spodziewać, był trochę zdenerwowany. Jego niepokój wzrósł jeszcze bardziej, kiedy zapytał, czy możemy z powrotem owinąć jego penis "skalpem", a doktor Binns, lekarz specjalista, wyjaśnił mu łagodnym tonem, że jego "skalp" został rozsmarowany równiutko na dwuipółmetrowej latarni oświetlającej ulicę w jednej z dzielnic zachodniego Londynu.
Najlepiej byłoby operować laparoskopowo - zajęłoby mi to godzinę, ale pacjentka miałaby tylko kilka malutkich dziurek w brzuchu i jutro mogłaby wrócić do domu. Mogę też zdecydować się na szybkie cięcie i już na zawsze oszpecić ten dwudziestopięcioletni nieskazitelny brzuch dużą blizną. Pacjenta musiałaby też wtedy zostać dłużej w szpitalu, ale ja nie spóźniłbym się na randkę z H. i miałbym szansę uzdrowić mój związek. A może ta dziewczyna lubi szpitalne jedzenie? Waham się jeszcze przez chwilę, po czym proszę o zestaw do laparoskopii.
Dzisiaj asystowałem przy operacji usuwania z odbytnicy "ciała obcego". Pracuje jako lekarz mniej niż rok, a już wyciągnąłem z pobytów cztery ciała obce (i to tylko na niwie zawodowej!).
Lekarze muszą nabrać odporności psychicznej, żeby radzić sobie z piekłem pracy w zawodzie, a uczelnia medyczna niestety robi wszystko, żeby im to zapewnić.
Rzecz w tym, że postępowanie postrzegane przez jednego jako zło konieczne inny, przyjaźniejszy człowiek widzi jako zło kompletnie niepotrzebne.
proszę pielęgniarkę chirurgiczną o przykrycie otwartej jamy brzusznej pacjentki dużą płachtą gazy (przez co operowana kobieta wygląda niczym jakiś potworny Teletubiś), serdecznie ją przepraszam i biegnę do drugiej sali, żeby przeprowadzić szybki poród kleszczowy.