cytaty z książek autora "Marlena Rytel"
Wszak nie od dziś wiadomo, że zraniona i nieufna kobieta może zmienić poglądy na wszystko: na miłość, na mężczyzn, na związki. To bardzo proste choć trudne jednocześnie. Wystarczy spotkać odpowiedniego mężczyznę. Mężczyznę, a nie wiecznego Piotrusia Pana.
Nie oceniaj człowieka po jego przeszłości. Liczy się teraźniejszość.
To, jak widzisz innych,świadczy o tym, jak widzisz siebie. I to, co mówisz o innych, pokazuje, co mówisz o sobie samej. Nie biorę do siebie wszystkich złych słów, jakie dziś padły pod moim adresem. Bo tak naprawdę mówiłaś o sobie!
Gdyby wtedy wiedziała! Gdyby znała przyszłość! Gdyby...! Zawsze jest jakieś "gdyby", ale czy to coś zmienia? Czy ludzie słuchają swego wewnętrznego "gdyby", gdy są zakochani, ślepo wpatrzeni w osobę, którą darzą gorącym uczuciem? Wszystko jest wtedy takie piękne, takie idealne, takie czyste i niewinne. "Gdyby" nie ma i nie zastanawiają się nad tym, czy kiedykolwiek nadejdzie.
Wieczorami, gdy Barbara już spała, oglądał takie różne filmiki. Gorące laski tam grały. Choć z tym graniem to za dużo powiedziane. Nawet taka Baśka umiałaby tak zagrać. Oczywiście, gdyby zechciała się postarać. Nie chciała. To co miał zrobić? Oglądanie mu pozostało. Przecież nie pójdzie na Hożą i nie zapłaci za coś, co mógłby mieć teoretycznie za darmo. Aż tak rozrzutny nie był.
Całe życie to pasmo nieszczęść oraz tułaczki po obcych kątach. Nawet teraz nie miała dokąd pójść. Całe życie zależna od innych. Całe życie słyszała, że nie jest u siebie, że nic nie należy do niej. A życie? Jej życie? Czy jeszcze należało do niej, czy już nie?
Maminsynek to chyba jeden z najgorszych typów. Wiem, wiem, my, kobiety, uwielbiamy swoich syneczków. Kochamy ich z całych sił i na zawsze! kochamy ich miłością wielką, bezinteresowną, ślepą, szaloną, wieczną, maniakalną wręcz! Mamy na ich punkcie prawdziwą obsesję! Zajoba nawet! Cholera, ale są jakieś granice przyzwoitości!
No dobra, pokój tak do końca nie był jego. Niestety, zajmował go wraz z bratem i siostrą, którzy bardzo, ale to bardzo działali jemu na nerwy. Co prawda nie wiedział co to znaczy działać komuś na nerwy, ale słyszał, jak babcia mówiła do mamy:" Te komary działają mi na nerwy." Tak właśnie mówiła, denerwując się przy tym. On też był zdenerwowany.
- Jestem z ciebie dumny - oznajmił uroczyście księżyc - Zachowałeś się jak prawdziwy przyjaciel.
Jego mały przyjaciel uśmiechnął się do siebie. Chyba po raz pierwszy zrobił coś pożytecznego.
- Wiesz, w domu uczą nas, że trzeba pomagać każdemu. Nawet tym, którzy nas ranią i których nie lubimy.
Spragnione miłości, akceptacji, uwagi czy po prostu obecności drugiego człowieka, szukamy owych cech byle gdzie, byle jak, i w byle kim. Byle tylko ktoś nas pokochał. Czasem zdarza się też, że ciężko zakochane i wpatrzone w kandydata do naszej ręki niczym w obrazek Przenajświętszej Panienki nie słuchamy rad bliskich i bardziej doświadczonych osób.
Narcyz kojarzy nam się najczęściej ze ślicznym panem, który całe dnie mizdrzy się do swojego odbicia w lustrze, piejąc przy tym z zachwytu nad własną doskonałością i urodą, prawda? Tymczasem narcyzm to cecha osobowości. Człowiek narcystyczny, mówiąc w skrócie, odczuwa stałą potrzebę bycia podziwianym przez otoczenie. Uważa, że jest najprzystojniejszy (nawet, jeśli nie jest), najmądrzejszy (cóż z tego, że tylko on tak uważa?) naj, naj, najlepszy!
Kobieta zapewniła, że absolutnie o żadnym ślubie nie będzie mówić. Ani o swoim, ani o jego, ani o ich ewentualnym wspólnym. Nawet o ślubach znajomych nie będzie wspominać. Zresztą, kto żeni się w wieku czterdziestu lat? Jakiś nawiedzony kawaler, który na gwałt potrzebuje darmowej kuchty. A przecież obydwoje byli już po ślubie. I po rozwodzie. Co z tego, że nie ze sobą? Ale śluby były? Były!
Toksycznych ludzi możesz spotkać wszędzie. Mogą do nich należeć: matka, ojciec, brat, siostra, córka, syn, ciotka, wujek, koleżanka, sąsiadka, pani urzędniczka, mąż, teściowa, pies teściowej, a nawet Ty, choć prawdopodobnie nie będziesz zdawać sobie z tego sprawy.
To, w jaki sposób wypowiadasz się o innych, świadczy wyłącznie o tym, co myślisz o sobie samej.
Michasia była bałaganiarą, ale przecież takie małe dziecko nie może sprzątać swojego pokoju! Ma czas. Jeszcze się w życiu napracuje biedne dziecko. To też często jej powtarzali.
„Biedne dziecko” skrzyżowało ręce na piersi, wygięło usteczka w podkówkę i odezwało się płaczliwym głosem:
- Ja chcem żywego kotka! Nie takiego z kurzu! Nie posprzątaliście, to wasze kotki! Ja chcem żywego! Swojego! - powtórzyła.
- Córeczko, nie mówi się „Chcem” tylko „Chcę” - poprawiła mama z łagodnym uśmiechem.
- Chcem! Chcem! Chcem! - krzyczała tupiąc nóżkami. Teraz już na przemian raz jedną, raz drugą- Jeśli mi nie kupicie to będę płakać! Serce mi pęknie! O, tak!
Na dowód tego, że nie żartuje, zalała się rzewnymi łzami, łapiąc teatralnie za wspomniane serce. Cóż mieli począć?
- „Potworna Michasia”. Świetne przezwisko dla tak rozpieszczonej dziewczynki. Wręcz idealne – pomyślał kiciuś, rozglądając się wokół siebie. Musiał przecież upewnić się, że jego nowa właścicielka się nie obudzi i nie zechce znów zamęczać go swoją… hm… miłością.
Gdy Potworna Michasia obudziła się po pół godzinie, wpadła w prawdziwą histerię. Usiadła na łóżku i zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Zaraz przybiegli dziadkowie, przerażeni dzikimi wrzaskami dobiegającymi z pokoju ukochanej wnusi.
- Mój kotek! Mój kotek uciekł! Aaaaaa! Uciekł! Uciekł! Uciekł! – skakała, zrozpaczona na łóżku.
- Wiem, jak cię nazwę. Łobuz! Bo jesteś łobuzem! A ja tak cię kocham! – sapała między jednym klapsem a drugim. – Tak wystraszyć Michasię! Muszę coś zrobić, abyś mi więcej nie uciekał. Wiem! – przerwała na chwilę swoją czynność. – Przywiążę cię do kaloryfera! Będziesz mój już na zawsze. Nikomu nie oddam.
Kotek "Będziesz mój już na zawsze” Łobuz jeszcze bardziej przeraził się tą perspektywą. Zrobił przerażoną minę.