Samotność w zimowym Berlinie

LubimyCzytać LubimyCzytać
13.11.2017

Powieściowy debiut znanego dramaturga przenosi czytelników do pogrążonej w styczniowym mrozie stolicy Niemiec. Miasta, w którym losy pozornie niezwiązanych ze sobą bohaterów splatają się w najbardziej nieoczekiwany sposób… Powieść Ślady wilka ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Samotność w zimowym Berlinie

Para młodych emigrantów z Polski, Tomek i Agnieszka, przytłoczona ciężką pracą i ubóstwem coraz bardziej oddala się od siebie. Nastoletnia Elisabeth ucieka z domu przed wyzwiskami i przemocą ze strony swojej matki, która obwinia ją o przerwaną karierę i przegrane życie. Zmagający się z alkoholizmem mężczyzna wypisuje się ze szpitala, aby odnaleźć swojego syna, Miszę. A właściciel małego kiosku, Charly, zaczyna wpadać w obsesję. Każde z nich w jakiś sposób trafia na tytułowe ślady wilka. Podążając za tajemniczym zwierzęciem, zaczynają odkrywać prawdę o samych sobie.

Roland Schimmelpfennig snuje w „Śladach wilka” niezwykłą, minimalistyczną opowieść, pełną szybkiej akcji i żywych dialogów. Nie opisuje przy tym emocji i przeżyć bohaterów, nie analizuje ich myśli czy motywacji. Autor pozwala czytelnikom na samodzielną interpretację wyrazistych sytuacji i nieraz desperackich przedsięwzięć przedstawionych postaci. Wyłaniający się z powieści obraz Berlina i jego mieszkańców został namalowany w czarno-białych barwach, ale we wszystkich odcieniach szarości – czyni go to tym bardziej intrygującym.

Powieść niemieckiego dramatopisarza opowiada o społeczeństwie, które porzuciło własne pragnienia, zatracając się w otaczającej ich beznadziejności. Wszechobecna zima, lodowaty wiatr, przenikający każdą stronę powieści, jeszcze bardziej podkreślą rozczarowanie społeczeństwa, ziejące pustką mieszkania stają się jeszcze bardziej opuszczone, zdradzona miłość bardziej boli, utracone marzenia pogłębiają uczucie tragizmu. Tym samym „Ślady wilka” znakomicie oddają aktualnie panujące społeczne nastroje, dezorientacje, chłód i obojętność. W tym przypominającym apokalipsę chłodzie wokół miasta pojawia się wilk. Usposobienie samotności bohaterów, do tego jej najgorszego rodzaju, samotności wśród ludzi.

Minimalistyczna, oszczędna w słowach, pełna niedopowiedzeń i emocji ukrytych głęboko pod śniegiem, bajkowa opowieść o ludziach, którzy jak tajemniczy i nieuchwytny wilk poszukują siebie nawzajem, poszukują lepszego życia, wolności.
Fascynujący oddziałujący na wyobraźnię, prozatorski debiut Rolanda Schimmelpfenniga. - aali

Jeśli nie zachęciła was opinia użytkownika serwisu, to zapraszamy do lektury fragmentu książki.

FRAGMENT KSIĄŻKI

Silnik starej toyoty był wyłączony. Młody człowiek marzł. Nie miał dość benzyny, żeby stać z włączonym silnikiem. Od czasu do czasu przekręcał kluczyk w stacyjce do połowy i na chwilę uruchamiał wycieraczki. Bał się o swój akumulator. Wyłączył światła i nie słuchał radia. Siedział w toyocie w ciemności.
To potrwa jeszcze ze dwadzieścia godzin, zawołał wcześniej na jezdni któryś z polskich kierowców tirów. To potrwa jeszcze ze dwadzieścia godzin, powtarzał w kółko mężczyzna.
Młody Polak wysiadł z auta i zaczął fotografować telefonem widoczną w oddali łunę. Potem wrócił do samochodu. Na zdjęciach nic nie było widać.
Zadzwonił do swojej dziewczyny, Agnieszki, która czekała na niego w Berlinie.

 – Nie, to potrwa jeszcze wiele godzin.
 – Co zrobisz? – zapytała Agnieszka. – Masz koc?
 – Mam śpiwór w bagażniku.
 – Zostaw samochód i idź do najbliższej wsi.
 – Tu nie ma żadnej wsi.
 – Jest. Musi być jakaś wieś.
 – Tutaj nic nie ma, nic nie widać.
 – Musi być jakaś wieś, Tomasz, idź do najbliższej wsi, bo zamarzniesz.
 – Tu nie ma żadnej wsi. Nie mogę tak zostawić samochodu.

Po kolejnej godzinie spędzonej w korku Tomasz znów wysiadł, żeby przespacerować się w kierunku miejsca wypadku. Zanim wyruszył, wybrał sobie punkt orientacyjny, bo wiedział, że bez niego nie odnajdzie przysypanej śniegiem toyoty.
Na poboczu po prawej stronie od niego stał drogowskaz z informacją: „Berlin 80 km”.
Jestem harcerzem, pomyślał Tomasz, jestem pieprzonym harcerzem.
Ruszył w kierunku miejsca wypadku. Wciąż padał śnieg. W ciemności migotały koguty karetek. Kiedy podszedł bliżej, zobaczył bladoniebieskie płomienie spawarek, za pomocą których strażacy usiłowali wydobyć ludzi z zakleszczonych samochodów. Słyszał wołania i krzyki. W gęsto padającym śniegu na jezdni stał mniej więcej sześćdziesięcioletni mężczyzna, mocno zbudowany, w samym podkoszulku, zakrwawiony, zapewne kierowca tira.

 – Czy mogę ci jakoś pomóc? – zawołał Tomasz po polsku, bo wydawało mu się, że zna tego mężczyznę z Warszawy, ale tamten odkrzyknął tylko:
 – Zajmij się swoimi gównianymi sprawami!

Po drugiej stronie autostrady wylądował helikopter. Ustawiono reflektory. Sanitariusze pędzili, niosąc kogoś na noszach do karetki. Przy noszach biegła kobieta, która raz po raz coś wykrzykiwała, jakieś słowo, być może imię; nagle osunęła się w śnieg. Ratownicy pobiegli dalej.
Tomasz zawrócił. Idąc między unieruchomionymi autami, wrócił w ciemność.
Minęły go trzy jadące w przeciwnym kierunku karetki na sygnale. W gęsto sypiącym śniegu Tomasz szukał swojego punktu orientacyjnego, drogowskazu z informacją o odległości do Berlina. Znalazł przysypaną śniegiem toyotę i obszedł ją, żeby wyjąć śpiwór z bagażnika.
Tomasz od trzech lat mieszkał z Agnieszką w Berlinie. Zazwyczaj pracował dla pewnego Polaka, Marka. Marek i jego ekipa wyburzali wnętrza budynków lub je odnawiali. Robili wszystko.
W Polsce Tomasz zawsze pracował sam. Kiedy dostawał pracę poza Warszawą, czasem sypiał nocą w śpiworze na budowie lub w aucie – sam. Jednak w Niemczech tak się już nie dało.
Odkąd Tomasz mieszkał w Niemczech, nie mógł znieść samotnej pracy. Odkąd był w Niemczech, nie mógł znieść samotności.
Zamek bagażnika toyoty zamarzł. Po prawej od Tomasza na poboczu stał drogowskaz – osiemdziesiąt kilometrów do Berlina.
Wtedy młody Polak zobaczył wilka. Wilk stał przy drogowskazie na poboczu zaśnieżonej drogi, siedem metrów przed nim, nie więcej.
Wilk, pomyślał Tomasz, to wygląda jak wilk, pewnie to duży pies, kto wypuszcza tutaj psa, a może to jednak wilk?
Zrobił zdjęcie zwierzęciu stojącemu na tle drogowskazu. W ciemności błysnął flesz.
Moment później wilka już nie było.

Roland Schimmelpfenning (ur. 1967) jest niemieckim dramaturgiem i reżyserem, uważany za jednego z najbardziej wybitnych, współczesnych twórców teatralnych. Inscenizacje jego sztuk są wystawiane w ponad 40 krajach, także w Polsce – m.in. przez Ewelinę Marciniak. Wielokrotny laureat prestiżowych nagród przyznawanych przez niemiecki i austriackie środowiska teatralne. Powieść „Ślady wilka” jest jego prozatorskim debiutem.


komentarze [1]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 13.11.2017 13:43
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post