Cytaty
Jeśli jedna osoba ma urojenia, mówimy o chorobie psychicznej. Gdy wielu ludzi ma urojenia, nazywa się to religią.
Najmniej wartościowym natomiast rodzajem dumy jest duma narodowa. Kto bowiem nią się odznacza, ten zdradza brak cech indywidualnych, z których mógłby być dumny, bo w przeciwnym wypadku nie odwoływałby się do czegoś, co podziela z tyloma milionami ludzi. Kto ma wybitne zalety osobiste, ten raczej dostrzeże braki własnego narodu, ponieważ ma je nieustannie przed oczyma. Każdy jed...
RozwińNie miałem żadnych zainteresowań. Nic mnie nie obchodziło. Zupełnie nie wiedziałem, jak się wywinąć z tego wszystkiego. Inni umieli przynajmniej delektować się życiem. Jakby rozumieli coś, czego ja nie rozumiałem. Może miałem jakiś brak. Niewykluczone. Często czułem, że jestem gorszy. Chciałem się tylko od nich odczepić. Ale nie było dokąd pójść. Samobójstwo? Jezus Maria, jeszc...
RozwińChwila dobiegającej kresu wojny oświetla prawdę tyleż banalną, co podstawową, tyleż wieczną, co zapomnianą: wobec żywych martwi mają miażdżącą przewagę liczebną, nie tylko martwi z końca wojny, lecz wszyscy martwi wszech czasów, martwi z przeszłości, martwi z przyszłości; pewni swej wyższości, kpią sobie z nas, kpią sobie z tej wysepki czasu, na której żyjemy, z tej malutkiej c...
RozwińMyśląc o tej medytującej kobiecie, doświadczał uczuć łagodniejszych – przypływu współczucia dla niej i dla wszystkich nieszczęsnych bliźnich, których ewolucja, w jakimś dziwnym wybryku, wyposażyła w samoświadomość, ale nie dała psychicznych narzędzi, za pomocą których mogliby sobie radzić z bólem przemijania. I w efekcie przez lata, stulecia, tysiąclecia niestrudzenie konstruow...
RozwińAle się porobiło: przez dziesiątki lat pisałem w małych pokoikach, sypiałem na ławkach w parku, przesiadywałem w barach, tyrałem w debilnych pracach, a jednocześnie pisałem dokładnie tak, jak chciałem i czułem, że trzeba. Mój wysiłek wreszcie zaczynał być doceniany, a ja nadal pisałem tak, jak chciałem i czułem, że trzeba. Pisałem, żeby nie zwariować, żeby wytłumaczyć sobie ten...
RozwińKiedy większość ludzi pod koniec spogląda wstecz, dziwi się, że tym, czemu pozwolili tak niepostrzeżenie przepłynąć, nie korzystając z niego, było właśnie ich życie, to właśnie w czego oczekiwaniu żyli. I tak to z reguły życiorys człowieka jest taki, że karmiony nadzieją, tańczy – śmierci w ramiona.
Zebrali się wokół mnie słabi zamiast silnych, brzydcy zamiast pięknych, przegrani zamiast zwycięzców. Wyglądało na to, że muszę wędrować przez życie w ich towarzystwie, bo taki już mój los. Ale tym się tak znów bardzo nie przejmowałem. Gorsze było to, że te nudne przygłupki czują do mnie taki nieodparty pociąg. Byłem jak kawał gówna, które wabi muchy, a nie kwiat nęcący motyle ...
RozwińNikt nie jest tak szczęśliwy ani tak nieszczęśliwy jak mu się wydaje.