-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz2
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant3
Cytaty z tagiem "symetryzm" [2]
[ + Dodaj cytat]Innym tropem pozwalającym domniemywać, że średniowiecze paradoksalnie nie polaryzowało ludzi, wbrem temu, na co mogłoby wskazywać trwające do dzisiaj surowe nauczanie Kościoła katolickiego (albo możesz przyjmować Komunię, albo jesteś – za karę za swe niewłaściwe poglądy, nadmierną dumę z siebie, ominięcie jakiekjś modlitwy bądź niesakramentalne aktywności i fantazje seksualne – "w stanie potępienia"; tertium non datur). Mam na myśli fakt, że w przeciwieństwie do dzisiejszych czasów, gdy w każdym kościele stoi konfesjonał, w średniowieczu nie istniała praktyka "masowej" spowiedzi indywidualnej, pokuta jakiegoś grzesznika miała charakter wielkiego wydarzenia w danej miejscowości, a Komunię osoby spoza elit przyjmowały tylko od święta. Zatem, mimo wybitnie religijnego charakteru średniowiecza, jednostka nie odczuwała cały czas pręgierza w postaci ciągłego zastanawiania się nad tym, czy jest w stanie potępienia, czy też może przyjąć Komunię; nie miała świadomości, że już teraz ma szansę wyjść ze stanu potępienia, jeżeli tylko podejdzie do konfesjonału i przyzna się do grzesznych czynów. Fakt, że możliwość uzyskania rozgrzeszenia i dostępu do Komunii istniała tylko od "wielkiego dzwonu", mógł powodować, że jednostka trwała ze swoimi "grzesznymi" poglądami filozoficznymi, politycznymi czy obyczajowymi, zamiast co tydzień mocować się z widmem konfesjonału oferującego oczyszczenie.
Deklaracje dzisiejszych 30-, 40-latków mogą niepokoić,
a opowieści młodszych jeszcze bardziej, zwłaszcza jeśli uważa się, że w 2019 r. i później Polska stanie przed historyczną próbą, która może zadecydować o jej losie na wiele lat. Co zatem przede wszystkim budzi obawy?
Po pierwsze, przyjęcie optyki, że wszystko jest jak stare kino, że
najważniejsza jest przyszłość, którą trzeba widzieć w szerokim i długim planie, że nie ma co się angażować w bieżącą harataninę, która jest jałowa. Tyle tylko, że w okamgnieniu się okaże, że przyszłość zostaje przegrana na progu i trzeba będzie się tłumaczyć następnym młodym, dlaczego się to
wszystko tak widowiskowo zepsuło. Po drugie, niejakie lekceważenie manifestacji w obronie praworządności
często w parze z symetryzmem (notabene popularność tego
wprowadzonego przez nas w maju 2016 r. pojęcia przerosła wszelkie oczekiwania), czyli zrównywaniem ze sobą wszystkich przewin i odstępstw politycznych, wszystkich partii, jak również z zestawianiem na równi żądań liberalno-demokratycznych i bytowo-socjalnych, obrony konstytucji i zmian w prawie pracy, de facto łamania praworządności i jej niełamania.