cytaty z książki "Tajemnice wydarte zmarłym"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Korzystajmy z naszych możliwości, póki możemy - w końcu i tak zeżrą nas robaki.
Spędziłam co najmniej pół godziny pod prysznicem, usiłując zmyć z siebie zapach śmierci, nim wreszcie zrozumiałam, że przylgnął nie do mojego ciała, lecz do mózgu.
W tamtej chwili zrozumiałam, że jeli chcę wykonywać moją pracę, muszęodgrodzić się od tych nazwisk i twarzy. Wiedziałam, że - bardziej jeszcze niż kiedykolwiek dotąd- potrzebujęskryć się za prywatnym, grubym murem, bo inaczej nie poradzę sobie z przytłaczającym ciężarem ludzkiej tragedii.
Badając miejsce zbrodni - zwłaszcza po pożarze, gdy materiał dowodowy jest bardzo kruchy - muszę nieustannie powtarzać sobie i innym, że nie ma się po co spieszyć. Ofiary nie żyją. Bardziej nieżywe już nie będą. Naturalny ludzki odruch każe jak najszybciej zabrać ciała, by w ten sposób okazać szacunek zmarłym, w gruncie rzeczy jednak znacznie większy respekt okażemy im, pozostawiając zwłoki tam, gdzie są, i skrupulatnie zbierając materiał dowodowy, który pomoże wyjaśnić przyczynę śmierci. Dowodu raz usuniętego z miejsca zbrodni nie da się już odłożyć z powrotem.
Chwytanie zabójców to zadanie policji. Moim zadaniem jest badanie zwłok, zazwyczaj głównie po to, by ustalić tożsamość - reszta należy do organów ścigania i do rodziny. Lubię pracować z oficerami prowadzącymi śledztwo, ale muszę pamiętać, że moja praca polega na czymś zupełnie innym niż ich. Jeśli o tym zapomnę, mogę postawić się w bardzo kłopotliwej sytuacji w czasie zeznawania w sądzie. Wszystkie zainteresowane strony - oskarżyciel, obrońca, sędzia, a nade wszystko ława przysięgłych - muszą mieć całkowitą pewność, że jestem bezstronna i przedstawiam jedynie udowodnione naukowo fakty. Gdybym choć na chwilę weszła w rolę prokuratora - albo choćby zaczęła myśleć o sobie w ten sposób - moje zeznania straciłyby wszelką wartość.
Życie w ciągłym napięciu emocjonalnym przez wiele nocy i tygodni ma swoją cenę. W ochronnym murze, który wokół siebie wzniosłam, zaczęły pojawiać się rysy oraz pęknięcia.Mimo to pracowałam dalej.
Z nieprzyjemnym dreszczem uświadomiłam sobie, że choć bardzo lubimy o sobie myśleć, iż znajdujemy się na końcu łańcucha pokarmowego, w rzeczywistości po śmierci stajemy się po prostu jednym z jego ogniw.