cytaty z książki "Piersi i jajeczka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Drogi Pamiętniku!
Dzisiaj na przerwie rozmawiałyśmy o tym, kim zamierzamy zostać w przyszłości. Okazało się, że żadna z nas nie ma konkretnych planów. Ja też. Tylko Yuri kazałyśmy zostać gwiazdą, bo jest taka ładna. Zrobiła bardzo zdziwioną minę.
Po szkole spytałam Jun, czy ona ma jakieś plany. Odpowiedziała, że odziedziczy rodzinny biznes. Jej rodzina od wieków opiekuje się świątynią. Tata i dziadek są mnichami. Widzę ich czasem, kiedy jadą gdzieś na motorze, ich szaty trzepotają wtedy na wietrze. Spytałam kiedyś Jun, co dokładnie robią mnisi. Powiedziała, że czytają sutry podczas pogrzebów albo na innych ceremoniach. Ja nigdy nie byłam ani na pogrzebie, ani na żadnej ceremonii. Spytałam Jun, jak się tego nauczy. Powiedziała, że po skończeniu liceum pojedzie na taki jakby obóz i odbędzie specjalny trening. Podobno kobiety też tam przyjmują.
Temat się wyczerpywał, więc Aya poprosiła o rachunek. Dziewczyny zapłaciły po tysiąc osiemset jenów, a ja, ponieważ nie zamówiłam dodatkowego napoju, tysiąc czterysta. Wyszłyśmy z lokalu.
Udałyśmy się w kierunku dworca niespiesznym krokiem, oglądając wystawy nowych sklepów i zastanawiając się, co to za miejsca, do których ustawiły się kolejki. Kiedy dotarłyśmy do tego gigantycznego skrzyżowania w Shibuyi, pożegnałyśmy się, machając do siebie rękami i obiecując sobie kolejne spotkanie. Aya, Yuko i Yoshikawa oddaliły się w stronę linii Inokashira, a ja i Rie Konno, która nigdy nie zabierała głosu, tylko potakiwała albo się uśmiechała, poszłyśmy razem w kierunku linii Denentoshi.
Był sierpień, druga trzydzieści po południu. W ostrym słońcu biel betonu raziła w oczy, a niebo widoczne pomiędzy drapaczami chmur było idealnie błękitne, jak na ekranie komputera. Żadnej chmurki. Gorące powietrze paliło dziurki w nosie przy każdym oddechu i skórę na całym ciele.
- A jeśli twoje dziecko pożałuje kiedyś, że się urodziło? Co zrobisz?
Zastanawiam się, dlaczego ludzie uważają, że rozmnażając się, nie robią nic złego. Cieszą się, gdy na świat przychodzi kolejne dziecko. Przecież to przemoc! Zmuszają dzieci do istnienia. One wcale o to nie proszą. Rodzice myślą tylko o sobie. Dzieci mają zaspokoić ich pragnienia. Nie rozumiem dlaczego są tak okrutni.
Wyjęłam z torby telefon, żeby sprawdzić, czy nie dostałam wiadomości od Makiko. Niczego nie napisała, a więc zgodnie z planem wsiadła do shinkansenu w Osace i za pięć minut będzie na dworcu Tokio. Umówiłyśmy się przy północnym wyjściu z linii Marunouchi. Przed wyjazdem wysłałam jej plan dworca i wyjaśniłam, jak tutaj trafić, ale ogarnęły mnie wątpliwości. Sprawdziłam datę. Wszystko się zgadzało: dwudziesty sierpnia, dwunasta trzydzieści, północne wyjście Marunouchi na dworcu Tokio.
Urodzenie dziecka to rodzaj przemocy, bo liczy się tylko wola matki. Dziecko nie może odmówić.
- To trudne dla dziecka, ale chyba zrozumiałem, co chciał mi w ten sposób powiedzieć. Mamy różne zmartwienia, lecz sto lat to moment, po tym czasie tych zmartwień nie będzie. Cały okres istnienia ludzkości to jakby jedno mrugnięcie w porównaniu z kosmosem. Nie chciał mnie straszyć, że wszyscy kiedyś umrzemy. Zmieniał mi tylko perspektywę. Voyager będzie leciał gdzieś na końcu świata nie tylko długo po naszej śmierci, lecz także długo po tym, jak zgaśnie nasze Słońce i nie będzie Ziemi.