cytaty z książki "Ruletka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Znajdowaliśmy się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie, poranieni, niezdolni do poradzenia sobie z własnymi emocjami. Czas nam nie sprzyjał, los nie stanął po naszej stronie.
Wreszcie czułem się tak, jakbym znalazł swoje miejsce, jakbym po wielu latach tułaczki wreszcie wrócił do domu.
Sheila była jak tornado, a ja nie chciałem pozwolić, żeby wciągnęło mnie do środka. Nie chciałem komplikacji w swoim ułożonym życiu.
Obserwowałem ją od lat, patrzyłem na jej blask, idealne ciało, na jej radość i bałem się, że jeśli choćby do niej podejdę, zostanie skażona, że ją zniszczę swoją ciemnością, że skalam to piękno, które miała w sobie.
Philip był samotnikiem, mężczyzną, który trzymał się z daleka od wszelkich zobowiązań i uczuć. Wiedziałam, że marne były szanse na to, żebyśmy żyli długo i szczęśliwie. Mimo to byłam gotowa wziąć wszystko, co zechciałby mi dać. Wolałam cokolwiek niż nic.
Dzięki zasadom nie żyjemy w chaosie, wiemy, do czego dążymy i trzymamy się celu. Dzięki zasadom każdy plan wypali, trzymając się ich, stąpasz twardo po ziemi.
Nie można przestać kogoś kochać tylko dlatego, że umarł, ponieważ śmierć tak naprawdę niewiele zmieniała, jeśli chodziło o uczucia.
Wierzyła we mnie tak bardzo, ufała mi tak mocno, że każdego dnia dodawało mi to sił. Zamknąłem przeszłość za ogromnymi drzwiami i oddzieliłem grubą kreską. Moja przyszłość stała właśnie przede mną i uśmiechała się uroczo, a ten uśmiech był obietnicą długiego i szczęśliwego życia.
Wiele czasu poświęciłem myślom o przeszłości. Demony nie były już takie straszne, kiedy miałem wizję szczęśliwego życia z Sheilą. Postanowiłem oddzielić grubą kreską wszystko to, co było i zostawić przeszłość daleko w tyle. Miałem tylko nadzieję, że nie było za późno. Wcześniej bałem się zmian, nie chciałem wpuszczać do mojego życia kolejnej osoby, której odejście mogło mnie zniszczyć. Wierzyłem, że tylko samotność była gwarancją spokojnego życia i tak faktycznie było. Jednak nie chciałem już spokoju, pragnąłem zupełnie czegoś innego.
Nie mogłem jej zatrzymać siłą. Jednak miałem coś, co Sheila chciała dostać. Moje serce, które podobnie jak ja było całe w bliznach. I dam jej to. Dam jej, czego tylko zapragnie.
Musiałem przyznać, że w tym świecie, w którym wszystko było puste i nijakie, ona świeciła jasnym blaskiem. Przyciągała mnie, mamiła swoim uśmiechem, obiecując więcej, niż kiedykolwiek mógłbym dostać od kogoś innego. Zaczepna, pyskata dziewczyna o dobrym sercu i lojalna w stosunku do swojej rodziny. Sheila, kolejna katastrofa i łobuz o twarzy anioła, odziany w ładną kieckę.
Nawet jeśli teraz pokazał mi swoją prawdziwą twarz, tkwił w tym wszystkim tak głęboko, że nie zrobi tego po raz kolejny. Będzie się miotał, będzie walczył ze swoimi demonami, które i tak wezmą nad nim górę, bo żył poczuciem winy. Zdawało mi się, że tylko to jedno było w nim zakorzenione i jeśli on sam nie będzie tego chciał, nikt nie wygra za niego tej walki.
Nie widziałem już ciemnych włosów i ciemnych oczu; ich miejsce zastąpiła blond czupryna i oczy tak niebieskie, że każdy ocean czułby zazdrość, widząc ich barwę. Kolor wody w tropikalnym raju.
On był diabłem i chociaż ja nie byłam aniołem, to zdawałam sobie sprawę, że to wszystko może mnie rozbić na małe kawałeczki. [...] Iskry, które przelatywały między nami, były niebezpieczne, a ja byłam boleśnie świadoma, że to wszystko może doprowadzić do pożaru, a z mojego życia zostaną zgliszcza. Był zbyt zimny, zbyt wyrachowany na coś tak prozaicznego, jak jakiekolwiek uczucia.
Był moją pierwszą dziecięcą miłością i chociaż próbowałam zdusić w sobie to uczucie, fascynacja jego osobą trwała podczas okresu dojrzewania i nie skończyła się do dziś. Niestety.
Klatka po klatce obrazy przewijały się przez moją głowę. Próbowałem ją osłonić, lecz każda kula przelatywała przez moje ciało, które okazało się niematerialnym tworem. Jej jęki szumiały mi w głowie, kiedy nie byłem w stanie zatrzymać żadnego z przeznaczonych dla niej pocisków. Moje działanie było bezużyteczne. Straciłem ją.
Sheila była piękna, delikatna na swój sposób, a jednocześnie ostra jak żyletka. Starałem się jej unikać, bo ta dziewczyna miała w sobie tyle ognia, że bałem się sparzyć, a na to nie mogłem sobie pozwolić. Zdawałem sobie sprawę, że była wyjątkowa, tyle że od wielu lat trzymałem się z daleka od porządnych kobiet.
Musiałem trzymać się od Sheili z daleka. Była niczym promień słońca w pochmurny dzień, a ja nie chciałem się uzależnić od jej światła.
Między nami toczyła się gra, a ja nie chciałam, żeby pomyślał, że wezmę wszystko, co zechce mi dać. Z facetami tak to nie działa. Musiałam wzbudzić w nim instynkt myśliwego, chciałabym, żeby mnie gonił.