cytaty z książki "Gorzki smak jej wielkiej radości"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ojciec próbował go złamać, więc mój brat stał się wodą. Ojciec próbował go opanować, więc mój brat stał się morzem.
Przestałam głośno się śmiać, beztrosko biegać, uśmiechać się, w ogóle.
Zestarzałam się.
Ludzie myśleli, że dorastam, i może mieli rację, może to było dorastanie - to, to, ten niepewny spadek w uzębioną ciemność.
Mój smutek czynił mnie godną uwagi. Piękną. Wpoił mi pewną godność, pewien ciężar, którego nie mogłam zrzucić.
- Wciąż cię kocham - szepnął. - Wciąż cię kocham i nie potrafię przestać.
Powoli oswajałam się z tym uczuciem, z trzepotem skrzydeł w piersi, z rozpaczliwym przyspieszeniem emocji. Zapierało mi dech, rozmywało świat dookoła, dawało nadzieję, że moje serce nie będzie pękać i goić się w nieskończoność.
- Nie przestawaj - poprosiłam cicho. - Ja nigdy nie przestałam.
,,Bliski Wchód - powiedział nasz prezenter - jest osią zła".
Widziałam ukryte niebezpieczeństwo w tej narracji, w tej karykaturze, którą się stawaliśmy. Dwa miliardy muzułmanów prędko zbijały się w przerażającą, pozbawioną twarzy masę. Oddzierano nas z różnorodności, ze złożoności. Wiadomości robiły z nas potwory, przez co łatwiej było nas mordować.
Rok temu mama by przyjechała.
Rok temu znałaby mój plan. Zadzwoniłaby spytała, co u mnie, zagroziła siostrze użyciem siły za to, że zostawiła mnie na pastwę żywiołu.
Bóg, jakiego znałam, nie miał płci, nie miał formy. Islam nie akceptował personifikacji Boga, nie wierzył, że da się Go objąć. Powszechne używanie zaimka ,,on" było błędem w tłumaczeniu.
Istnieli tylko ,,oni", zbiorowe ,,my", idea nieskończoności.
Pod osłoną nocy moi rodzice stawali się sobie obcy, zamieniali się w wersje siebie, których nie znałam.
Patrzyłam, jak ojciec pada na kolana przez matką, skruszony dyktator. Patrzyłam, jak matka przerabia go na popiół.
W tej samotności nie miałam schronienia. Byłam za mało irańska dla Irańczyków i za mało amerykańska dla Amerykanów. Byłam za mało wierząca dla ludzi w meczecie, za mało świecka dla reszty świata.
Jednak z jakiegoś powodu hidżab sprawiał, że ludzie nie zważali na mój wiek i uznawali mnie za łatwy cel.
W końcu toczyliśmy wojnę z ludźmi, którzy wyglądają jak ja.
Pomyślałam o mojej mamie.
Mojej mamie, optymistce, która sądziła, że jeśli zamknie się w szafie, nie usłyszę jej płaczu.
Shadi znaczy radość, a ja wiecznie płaczę.
Byłam niezauważalna, chyba że z najgorszych powodów.
Nawiedzało mnie, dręczyło - terroryzm, terrorystka, to były moje definicje w słowniku obok twarzy, nazwiska, imienia, daty urodzenia.
Nagle niebo pękło z trzaskiem, a ja przez sekundę – przez to mgnienie oka, zanim lunęło – rozważałam bezruch. Rozważałam położenie się na środku drogi i pozostanie tam na zawsze.
Nie miałam nic przeciwko dogmatom. Lubiłam drogowskazy, doceniałam odrobinę porządku w życiu. Ale nie mogłam zrozumieć ludzi, którzy lekceważyli istotę wiary - miłość, współczucie, przebaczenie, konieczny rozwój duchowy - na rzecz zbioru zasad, które uznali za prawdziwą boskość.