Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Dziurawa ta moja pamięć jak durszlak.

Okazało się, że Bestiariusz to słownik (a może encyklopedia?), w którym pod kolejnymi hasłami znajdowały się opisy słowiańskich demonów.

- Miłość rodziców do dzieci to coś innego. Rodzice kochają swoje dzieci bezwarunkowo. Zawsze.

Kakao miało w sobie jakąś magię. Zawsze czuła się lepiej po wypiciu nawet kilku łyków.

Po chwili doszła do wniosku, że siostra żony brata wnuka siostry prababci ojca chyba jednak niekoniecznie jest tak bliską rodziną, jak jej się początkowo wydawało.

...małżeństwo to bardzo skomplikowany twór. To dwoje ludzi, którzy, mówiąc oczywiście najogólniej jak to tylko możliwe, postanawiają stać się jednym organizmem. Najważniejsze to stać się tą jednością, jednocześnie nie tracąc samego siebie.

Interesowało ją kim jest pan Alzheimer i czego chce od ciotki Mirki, ale nie na tyle by znosić spokojnie zachowanie młodszej siostrzyczki.

Rodzeństwo nie było pewne, czy odezwała się Jasia, czy Stasia. Miały identyczne ubrania i rowery. Nawet ich głosy brzmiały tak samo. Na dodatek obie zamówiły lody czekoladowe. Gdy się na nie patrzyło, można było dostać oczopląsu.

- Powiem ci, córuniu, że w dzisiejszych czasach ludzie zapominają, że jak ze sobą są, to zawsze jest możliwość, że pojawią się dzieci. Przyczyna i skutek. - Wzruszyła ramionami. - Żadna filozofia, a jednocześnie tak wiele osób tego nie rozumie.

Bogusia była oszołomiona. Wnętrze chaty ją oczarowało. Wyglądało jak scenografia do jakiegoś filmu.

- Bogusiu, małżeństwo to bardzo skomplikowany twór. To dwoje ludzi, którzy, mówiąc oczywiście najogólniej jak to możliwe, postanawiają stać się jednym organizmem. Najważniejsze to stać się tą jednością, jednocześnie nie tracąc samego siebie. Niektórzy tego nie potrafią i są przez to bardzo nieszczęśliwi. A w pewnym momencie postanawiają się uwolnić i znowu być sobą.

(...) małżeństwo to bardzo skomplikowany twór.
To dwoje ludzi, którzy, mówiąc oczywiście najogólniej jak to tylko możliwe, postanawiają stać się jednym organizmem. Najważniejsze, to stać się tą jednością, jednocześnie nie tracąc samego siebie. Niektórzy
tego nie potrafią i są przez to bardzo nieszczęśliwi.
A w pewnym momencie postanawiają się uwolnić
i znowu być sobą.

Tak jak mama uważała, że cały ten folklor to jeden wielki zabobon.

Z tego, czego zdołała się już dowiedzieć, całkiem spora liczba słowiańskich demonów była kiedyś ludźmi o czarnych sercach.

Cmentarz to nie jest miejsce do nocnych spacerów nawet dla szeptuch.

Zapach potu unosił się dookoła niego niewidzialną, aczkolwiek doskonale wyczuwalną mgiełką.

Mimo że pan Czesław prężnie pracował, a w każdym razie starała się sprawiać takie wrażenie, kiedy mama na niego patrzyła, końca remontu nie było widać.

Serce biło mu w piersi jak oszalałe. Wiedział, że oczywiście to niemożliwe, żeby wyskoczyło mu z klatki piersiowej, ale nie zdziwiłby się wcale, gdyby teraz tak się jednak stało.

Już od najmłodszych lat radził sobie ze stresem, szukając rozwiązań i próbując wyjaśnić sobie oraz innym, dlaczego coś jest tak, a nie inaczej.

Święcie wierzył, że duchy i demony nie istnieją. W związku z tym postanowił rozwiązać zagadkę tajemniczej postaci.

Wieczorem wszyscy, łącznie z ciocią Mirką, usiedli na ganku i popijając lemoniadę wpatrzyli się w zachód słońca malujący się nad Bielinami. Rodzina Lipowskich była wyczerpana. Jedynie Wafel i jego nowy najlepszy przyjaciel Farfocel byli w świetnych nastrojach.

Szarpnęła za dwoje drzwi starej, drewnianej szafy i otworzyła je gwałtownie. W środku jednak poza metalowymi, wciąż jeszcze pustymi wieszakami, nie było nikogo. Odwaga Bogusi w jednej chwili wyparowała. Dla pewności zajrzała jeszcze pod masywne biurko stojące pod sufitowym oknem, ale tam też nikogo nie znalazła. Objęła się ramionami i jeszcze raz rozejrzała po pokoju.
- Kot przecież nie mógł sam sobie otworzyć… - powiedziała do siebie.

Bogusia miała tego wszystkiego dość. Ze złością wyjęła z uszu słuchawki. Cisza przerywana dźwiękami przyrody ją przerażała. Brakowało jej sygnału karetek pogotowia, włączających się znienacka alarmów samochodowych i hałasujących sąsiadów, którzy do zbyt późnych godzin nocnych słuchali głośno muzyki.