cytaty z książki "Chwasty"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nocny ziąb mocno smagał po odsłoniętych łydkach, ale zamroczony alkoholem mężczyzna, ubrany tylko w krótkie szorty, nie czuł wcale chłodu. Wypita niedawno butelka najtańszej wódki skutecznie przytłumiała wrażenie zimna październikowej nocy.
Kilka metrów dalej, w cieniu rozległego krzewu, czaiła się postać obserwująca poczynania zamroczonego alkoholem człowieka. Wydawało się, że na coś czeka, jakby nie mogła się zdecydować, czy to właściwy moment na działanie.
Zraniony mężczyzna ryknął, tym razem głośniej i bardziej dramatycznie. Po drugim i trzecim ciosie zdał sobie sprawę, że jest źle. Mimo wpływu alkoholu poczuł głęboki ból i nieuchronność końca swojego życia.
Zaatakowany człowiek leżał przez chwilę zamroczony niespodziewanym ciosem w plecy i bolesnym upadkiem.
Budzik ostro zapiszczał wysokim, nieznośnym tonem. Męska dłoń odruchowo skierowała się w stronę klasycznego, plastikowego zegara, próbując dosięgnąć szerokiego klawisza wyłączającego znienawidzony dźwięk, ale dopiero za trzecim razem udało się trafić we właściwe miejsce i budzik zamilkł na dobre.
Trochę po godzinie ósmej na przystanek przy ulicy Światowida podjechał autobus linii sto osiemdziesiąt sześć. Kierowca, Marek Stankiewicz, ze znudzoną miną omiatał wzrokiem krajobraz za szybami autobusu. Praca była nudna i nużąca.
Tam, gdzieś w środku, umacniała się jego zła natura, gotowa w każdej chwili wyjść na światło dzienne i wziąć wet za wszystkie złe rzeczy, jakie mu się przytrafiły.
Lekarkę opanował czarny nastrój. Nie pierwszy raz stykała się z ofiarami przemocy domowej, ale gdy na oddział przywozili nieprzytomne dzieci, pokrzywdzone w tak okrutny sposób, nie była w stanie spokojnie tego przetrawić.
Ciężko skoncentrować się na pracy, gdy nawet najmocniejsza kawa już nie pomaga. Kolejny cholernie ciężki dzień. Z niewyspania przez pijackie awantury.
Mimo wyraźnych śladów pobicia na ciele kobiety, za każdym razem wycofywała zeznania, tłumacząc policjantom, że potknęła się na schodach lub sama nabiła sobie guza. Chroniła męża sadystę, choć cierpiała.
Wykładowca doszedł do wniosku, że nie może tak późno pić. Nie w jego wieku. Kiedy poprzedniej nocy otworzył butelkę było już mocno po północy. Potrzebował się znieczulić i nie było w tym nic dziwnego, ale poranny kac do przyjemności nie należał.
Ostalska zerwała się z krzykiem. Dopiero po dobrej chwili zrozumiała, że to był tylko sen. Realistyczny i podniecająco okrutny, ale tylko sen.
Lekarka nie miała ani serca do kwiatów, więc kaktus niewymagający specjalnego traktowania spełniał się doskonale. Poza tym utkana kolcami, sucha jak wiór roślina przypominała kobiecie ją samą.
Traktuje mnie jak zło konieczne. Jak mnie widzi, to robi minę, jakbym śmierdział na kilometr. Przy nim czuję, że należę do gorszego sortu. Nigdy w życiu nie czułem się tak poniżony i niedoceniony. Jakbym był jakimś śmieciem.
Sięgnęła do przerwanej krwawej lektury, która ją wciągnęła i nie pozwalała się od siebie oderwać.
Na okładce książki widniał zabarwiony szkarłatem ostry rzeźnicki nóż.
To nie tacy ludzie, jak pan rządzą światem, tylko tacy jak ja. Samce alfa. Z dużymi jajami i dużymi fiutami.
Zaklął w duchu. Zachowywał się jak rozhisteryzowany nastolatek. Facet po czterdziestce, z rodziną na karku wzdychał do prawie o połowę młodszej od siebie kobiety. I tu już po kilkunastu dniach znajomości, i po tylko jednej upojnej nocy. Było mu z tym źle.
Nic nie widział i oprócz świdrującego bólu głowy występował u niego brak jakiegokolwiek czucia.