cytaty z książki "Persuasion"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie ma takiej niedoskonałości urody (...) której z czasem nie przesłoniłby miły sposób bycia.
Nie mogę dłużej słuchać w milczeniu. Muszę przemówić do Ciebie w jedyny dostępny mi sposób. Ranisz moją duszę. Rzucam się od rozpaczy do nadziei. Nie mów mi, żem przyszedł za późno, że te drogocenne uczucia wygasły na zawsze. Ofiaruję Ci siebie z powrotem – to serce bardziej jest dzisiaj Twoje niż osiem i pół lat temu, kiedyś je nieledwie złamała. Nie powiadaj, że mężczyzna szybciej zapomina niż kobieta, że jego miłość wcześniejszą ma śmierć. Nie kochałem żadnej oprócz Ciebie. Możem był niesprawiedliwy, może słaby i urażony, lecz nigdy – niestały. Ty jedynie przywiodłaś mnie do Bath. Dla Ciebie tylko myślę i robię plany. Czyż nie widzisz tego? Czy możesz nie zrozumieć mych pragnień? Nie czekałbym nawet tych dziesięciu dni, gdybym mógł odczytać Twe uczucia, tak jak Ty, sądzę, przejrzałaś moje. Ledwo mogę pisać. Co chwila słyszę coś, co mnie przytłacza. Zniżasz głos, lecz ja potrafię rozróżnić ton tego głosu, kiedy inni nie mogą go dosłyszeć. Zbyt dobra, zbyt wspaniała istota! Doprawdy, oddajesz nam sprawiedliwość. Wierzysz, że istnieje prawdziwa miłość i wierność męska.
(...) my kochamy dłużej, kochamy, gdy przedmiot naszej miłość już nie żyje lub nadzieja umarła.
W moim pojęciu dobre towarzystwo to towarzystwo ludzi mądrych; ludzi światłych, którzy potrafią prowadzić rozmowę. To nazywam dobrym towarzystwem.
Zmuszono ją za młodu do rozwagi, nabrała romantyczności z wiekiem – naturalne to konsekwencje nienaturalnego początku.
Jeśli z jednej i drugiej strony istnieje stałe uczucie, to na pewno serca nasze muszą się niezadługo nawzajem zrozumieć. Nie jesteśmy już chłopcem i dziewczynką, byśmy się nawzajem mieli drażnić, by nas wprowadzały w błąd zbiegi okoliczności, byśmy mieli lekkomyślnie igrać z własnym szczęściem.
Niestety, pomimo poprawności rozumowania okazało się, że dla głębokich uczuć osiem lat nic nie znaczy.
Miała nadzieję, że po pewnym czasie będzie mądra i rozsądna, lecz niestety, niestety, musiała się przyznać przed sobą, że ten czas jeszcze nie nadszedł.
W pokoju człowieka chorego można się nauczyć o wiele więcej niż z licznych książek.
Uczucia jej potrzebowały samotności i ciszy, które mogła znaleźć tylko wśród dużej ilości osób.
największym nieszczęściem poezji jest to, iż rzadko mogą się nią bezpiecznie wzruszać ci, co ją przeżywają aż do głębi i że ludzie obdarzeni wielką wrażliwością - jedyni, którzy potrafią prawdziwie ocenić poezję - są tymi właśnie, co powinni smakować ją oszczędnie.
Musiała rozcieńczać swoje poczucie szczęścia lękiem, że przecież tak wielka radość trwać nie może.
Bo szczęście, jak święcie wierzyła, jest zwykłym losem, a nawet bardziej, niż zwykłym losem tych, co podejmują ryzyko trosk i niepewności, jakie stałyby się ich udziałem.
Przebiłeś mi duszę. Jestem pół agonią, pół nadzieją. Nigdy nie kochałam nikogo oprócz ciebie.
Kiedy wieczór się skończył, Anna z rozbawieniem zdała sobie sprawę, że przyjechała do Lyme, by uczyć cierpliwości i rezygnacji młodego człowieka, którego nigdy przedtem nie widziała - obawiała się przy tym, że jak wielu wielkich moralistów i kaznodziei, okazała wymowność w przedmiocie, z którego sama pewno nie zdałaby egzaminu.
Przyjemniej, kiedy jesteśmy potrzebni i kiedy proszą o nasz przyjazd choćby nawet niezręcznie, niż kiedy nas odrzucają jako niepotrzebnych.
Jeśli z jednej i drugiej strony istnieje stałe uczucie, to na pewno serca nasze muszą się niezadługo nawzajem zrozumieć. Nie jesteśmy już chłopcem i dziewczynką, byśmy się nawzajem mieli drażnić, by nas wprowadzały w błąd zbiegi okoliczności, byśmy mieli lekkomyślnie igrać z własnym szczęściem.
Podczas tej przechadzki ona musi znaleźć źródło przyjemności (...) w powtarzaniu sobie kilku z tysiąca istniejących poetyckich opisów jesieni, pory roku, która wywiera specyficzny i niezmienny urok na osoby obdarzone smakiem i wrażliwością; pory, która z każdego poety wartego czytania wydobyła jakąś próbę opisu albo kilka strof przepełnionych uczuciem.
obawiała się przy tym, że jak wielu innych wielkich moralistów i kaznodziei okazała wymowność w przedmiocie, w którym własne jej postępowanie nie zdałoby egzaminu.
Nie gadaj mi o spadkobiercach i przedstawicielach! - zawołał Karol. - Nie należę do tych, co to zaniedbują żyjącego władcę, by się kłaniać wschodzącemu słońcu.
Wtedy zobaczyli, że wygląda bardzo źle - że jest zdenerwowana i przejęta - i za żadne skarby świata nie chcieli ruszyć od niej. To było okropne! Żeby tylko stąd poszli, żeby zostawili ją w ciszy i samotności tego pokoju - to byłoby najlepsze lekarstwo.
Kiedy młodzi wbiją sobie do głowy, że się muszą pobrać, są całkiem pewni, ze uporem dopną swego, choćby byli ubodzy albo nierozważni, albo tez choćby istniało niewielkie prawdopodobieństwo, iż jedno jest drugiemu niezbędne dla zapewnienia sobie z=wzajemnie najwyższej radości.
Niektórzy obdarzeni są bystrą spostrzegawczością i subtelną intuicją co do ludzi, słowem, wrodzoną przenikliwością, której dorównać nie może żadne doświadczenie.
W istocie - chociaż siostry robiły teraz dla niego wszystko, co mogły, nazywając go biednym Ryszardem - był to tępy, nieczuły próżniak Dick Musgrove, który nigdy za życia czy po śmierci nie zasłużył sobie na nic więcej niż na skrót swego imienia.
Czasami natura ludzka może okazać swą wielkość w chwili próby, ale ogólnie biorąc, w pokoju chorego człowiek najczęściej okazuje swą słabość, a nie siłę. Słyszy się raczej o egoizmie i braku cierpliwości, a nie o wielkoduszności i męstwie. Tak niewiele jest na świecie prawdziwej przyjaźni i na nieszczęście tylu ludzi zapomina, co to znaczy myśleć poważnie, a przypomina sobie, kiedy jest już niemal za późno.
Każdy ma własne upodobania, zarówno jeśli idzie o hałas, jak i wszystko inne, nieszkodliwość zaś czy dokuczliwość dźwięków bardziej jest zależna od ich rodzaju niż ilości.
Jak szybko przychodzą argumenty na rzecz tego, na co mamy ochotę!
(...)pozostawało tylko ustawić się odpowiednio i ruszyć do sali koncertowej.
Ukazać się w pozie godnej własnej pozycji, przyciągnąć jak najwięcej spojrzeń, wywołać jak najwięcej szeptów
i zakłócić spokój jak największej liczbie osób.
- (...) wydaje mi się, żem nigdy w życiu nie otworzył książki, która nie miała czegoś do powiedzenia o niestałości kobiecej. (...) Lecz może powiesz, pani, że to wszystko pisane przez mężczyzn.
- Może i powiem. (...) Mężczyźni mieli zawsze nad nami całkowitą przewagę w przedstawieniu sprawy według swego gustu. Byli o tyle więcej od nas kształceni; pióro znajdowało się w ich rękach. Nie zgodzę się na to, by książki mogły tutaj czegoś dowieść.