cytaty z książki "Raz wiedźmie śmierć"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Skąd, do diabła, wytrzasnął pan granatnik?
-A, wyprzedaż garażowa po drugiej stronie ulicy..
Atticusie, chłopcze złoty, czy ja tu patrzę na twój goły tyłek, czy mam już jakieś zwidy?
Kiedy żył jeszcze mój Sean, facet musiał mieć białe majtki i tyle. Serce mi się kraje, kiedy widzę, jak latasz na komandosa.
- Stań na dole, a ja ci wszystko zrzucę - powiedziałem. - Tylko uważaj, bo najpierw zrzucę komórkę, to postaraj się ją złapać, dobrze?
- Mam całkiem niezły refleks, Atticusie - przypomniał mi Hal.
- Jasne. A teraz: zakryj oczy! - ostrzegłem, wyskakując z samochodu i puszczając ręcznik. - Nadciąga goły Irlandczyk.
- Aaa! Oślepiasz gorzej niż śnieg!.
Laksha uśmiechnęła się porozumiewawczo i pochyliła do przodu.
- Wiesz jak Baba Jaga przezywa Thora?
Także pochyliłem się w jej stronę.
- Nic mnie to nie obchodzi. Nie w tym rzecz.
Na co Granuaile też pochyliła się do przodu.
- Znasz Babę Jagę?
- Przezywa go "przypakowanym kozojebcą"!
Będę celował w głowę, pan celuj w serce - szepnąłem. - A potem to już tylko strzelaj pan tak długo, aż wykituje w cholerę.
-Dobrze. Ale chociaż wejdź tam ze mną się rozejrzeć. Obiecuję, że wyprowadzę cię natychmiast, jak się zaczniesz dotykać.
- Obawiam się, że jest jeszcze coś, co ci grozi z ich strony - powiedziałem. I musimy temu jakoś zaradzić.
Jego uśmiech zniknął w jednej chwili.
- Mają światło słoneczne w tubce czy coś?
- Ilu potrzebujemy strzał, żeby zabić to coś? - krzyknął kojot?
- Maryja powiedziała mi tylko, że więcej niż jedną.
- Ta? Może trza było jednak ją przycisnąć, żeby panu podała konkretną liczbę, panie frajer?
O nie! Już chowasz swoje jagódki i patyczek? [...] A myślałam, że będę się miała z czego spowiadać w niedzielę.
_ Pani Malina raczyła skomplementować nasze męstwo Leifie - przekazałem mu.
- Od razu poczułem się bardziej męski - przyznał.
W imię Ojca i Syna, tu jest opłatek, a teraz idź zabijać tych pieprzonych Indian.
Panie, o zakład idę, że pan wiesz, jak to jest, jak ludzie sobie ubzdurają, że pan wyglądasz jak na tych piaskowych obrazach albo jak te zwierzęce fetysze. Nie chciałbyś pan latać po tym świecie w takiej formie, nie?
- W cholerę! - Zachichotał Kojot. - Raz to nawet próbowałem się ucieleśnić jako jeden taki z piaskowego obrazu, Ciało mi się tak porozciągało, że normalnie włąsnej dupy nie widziałem.
-Ale zajedwabiście.
-Należyty szacunek? - przypomniałem jej delikatnie.
-Chciałam powiedzieć, że ta błogosławiona tajemnica napełnia moja duszę światłem zadziwienia.
Oj poluzuj pan szelki, panie Druid. Toż to nie pójdę tam do niego i nie powiem mu, żeby mnie zjadł, co nie? - Kojot uniósł ręce. - Ja tylko mówię, że to nie przelewki.
Hal zaczął nagle węszyć i zmarszczył brwi. - Coś się przypala?
- Mój dom się ździebko palił, ale już jest po sprawie.
Słyszałem kiedyś, jak ludzie z tych programów o odchudzaniu mówią, że z osatnimi pięcioma funtami zawsze jest najtrudniej. Okazało się, że - i niech pozostanie to tajemnicą, nad którą łamać będą sobie głowy siwobrodzi mędrcy - podobnie jest z wiedźmami. Pięć ostatnich najtrudniej zabić.
Mój sąsiad uniósł drżący palec wskazujący i wycelował nim w karnegię.
-Ten ruszający się kaktus... i ten wielki robal... i ty, ty stary draniu... Kim wy, do cholery, jesteście?
Włożyłem ręce do kieszeni z uśmiechnąłem się z wyższością.
-No jak to? Ja jestem Antychrystem oczywiście.
Obaj zmagali się własnie z bólem znacznie wiekszym niż ten, do którego byli przyzwyczajeni, zdecydowali się więc poleżeć w spokoju i skupic na krwawieniu obficie, obrzucaniu się rozmaitymi epitetami nautru anatomicznej i oskarżaniu matki przeciwnika o przygody erotyczne ze zwierzętami hodowlanymi.
-Żyje - powiedziałem, gdy wiedźmy otoczyły jego ciało.
-Nie żyje - pozwoliła sobie zaoponowac Berta.
-No, tak, w sumie też racja, ale chodzi mi o to, że nic mu nie jest. Nie żyje. Ale poza tym nic mu nie będzie.
Studiowanie filozofii chyba zawsze zmienia wszystkie pewniki w wątpliwości.
- A zatem ostatni z druidów oraz jeden z pierwszych ludzi Ameryki wybierają się, by razem walczyć z upadłym aniołem Piątego Kręgu.
Właśnie uśmiechałem się do niej uprzejmie i dość beztrosko, gdy mój mózg przetworzył dane zawarte w jej wypowiedzi. Wtedy poczułem, że odechciało mi się uśmiechać do końca życia.
- Upadłym aniołem? Jednym z zastępu pierwszych aniołów?
Proszę wziąć sobie od niego kilka ładnych pukli włosów. Przytrzymam go tu pani. Będzie miał świadomość, że pozostaje na pani łasce i niełasce. Może mu pani zesłać jakąś wybuchową biegunkę czy coś w tym stylu, no wie pani, cos bolesnego, poniżającego, ale jednak nie prowadzącego do zgonu.
Patrzyliśmy jak zęby upadłego anioła miażdżą kość, a jego szczęka się porusza, groteskowo, choć spokojnie przeżuwając. Kojot zobaczył to w tej samej chwili co ja.
- Temu to już nie damy rady pomóc - mruknął gdzieś z mojej prawej strony.
-Powaga, że chyba w życiu nie miałem aż tak upierdliwych klientów. Nie tylko zamęczacie mi tu moich pracowników i zmuszacie mnie do przerwania bardzo relaksującego dnia w domu i przybycia tu nie wiadomo po co, ale jeszcze usiłujecie mi zabić klienta. I w dodatku narzekacie, że utrudniam wam popełnienie poważnego przestępstwa. No sam powiedz, padre - zwróciłem sie do ocjac Gregory'ego - Co by zrobił w takiej sytuacji Jezus?
Czy zarabia pan dużo pieniędzy w tej księgami? A, chodzi ci o mońce? Ta, chłopie, mońców to mam masę. Dość, żeby zapłacić za bardzo drogich prawników? No, chłopie - powiedziałem, wskazując na Hala -no jeden stoi tu koło mnie, nie?