cytaty z książki "Achromatopsja"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Religia jest jedyną drogą, która prowadzi cię do celu, do Boga!
Religia jest wymówką, kiepskim usprawiedliwieniem mentalnej schizofrenii. Jest przyjacielem w twojej głowie, którego fajnie jest mieć. Tym bardziej że to przyjaciel wszechmocny, nieograniczony żadnym z naszych ograniczeń. Fajnie do niego pogadać, poprosić go o coś. Miło jest też mu za różne rzeczy dziękować – czujesz się wtedy grzeczny, dobry, rozczula cię podziw dla samego siebie. Możesz podzielić się z nim swoimi planami, o obawach opowiedzieć. Wspólnie będziecie zabijać to jedno jedyne uczucie, które towarzyszy ci przez całe życie i do ostatniej twojej chwili, do końca, do momentu śmierci z tobą zostanie. Może właśnie wtedy szczególnie je poczujesz…
O miłości mówisz…
Nie, o samotności.
To śmieszne, że człowiek młody, przed którym jeszcze całe życie, tak łatwo kładzie je na szali niepewnych inwestycji, zaś starzec, który wszystko już przeżył i w perspektywie ma już tylko choroby i codzienne powolne umieranie, czepia się życia, drżąc ze strachu przed najmniejszym niebezpieczeństwem.
A jak powszechnie wiadomo, trudno o coś bardziej skutecznego niż dyplomacja dyskretnie wspierana lufami karabinów.
Z Panem nigdy nie będziesz sam. Wiara daje siłę…
Siłę czynienia zła.
Mylisz się, daje siłę czynienia dobra.
Właśnie o tym mówiłem: wszystko, co zrobisz, to przecież w słusznej sprawie, prawda? Czyli to będzie dobro. Twoje dobro.
Tylko człowiek wierzący znajdzie w sobie prawdziwą miarę dobra i zła.
Ojejku, jejku! Jakim relatywizmem moralnym tu zaleciało… A czyż nie jest to ta cecha, ta największa, zasługująca na najwyższe potępienie wada ludzkiej kondycji, jaką z automatu każdy wierzący przypisuje niewierzącemu?
Jeszcze raz powtórzę: bez Boga nie ma dobra i zła, to On jest alfą i omegą, Jego słowo jest ostateczną wyrocznią moralności.
A ty mi to słowo przekażesz? Zaiste, w komfortowej się znajdujesz sytuacji. Stary już jestem, ale wciąż nie potrafię zrozumieć, jak ktoś potrafi w te bzdury uwierzy...
Cuda spotykają tych, którzy na nie zasługują!
Tak, sami przecież tego doświadczyliśmy niedawno. Czyż nie był cudem boski ogień obracający w popiół nieprzyjaciół naszych? Dopóki nie spadł na nas. Ale wtedy stał się natychmiast szatańskim narzędziem w rękach zbrodniarzy.
Błądzisz, synu, a wiara… Wiara tyle tłumaczy!
Tak, wszystko tłumaczy! I każdego. Pod jednym wszakże warunkiem: że swoje bezeceństwa usprawiedliwiamy. Czy było takie skurwysyństwo, które skwitowane prostym: „Bóg tak chciał”, nie pozwoliłoby jego sprawcy zasnąć spokojnym snem sprawiedliwego? Wystarczy jednak znaleźć się po drugiej stronie, by ze świętym oburzeniem, domagając się głowy zbrodniarza, tłumaczyć, że żadna religia nie pozwala na takie barbarzyństwo?
Posłuchaj, synu…
To ty posłuchaj: jeszcze raz powiesz do mnie „synu”, to ci przypierdolę.
Brak ci wiary, wiary dziecka…
Nie mieszaj w to dzieci.
Dzieci pięknie wierzą – uśmiecha się obleśnie.
To naturalne. Dzieci, nawet niepoddane religijnej indoktrynacji, tworzą w swojej głowie przyjaciół. Ale potem z tego wyrastają. Jeżeli dwunastolatek wciąż opowiada o tajemniczym koledze mieszkającym w jego szufladzie, powinno to zaniepokoić rodziców. To może i staremu, jak wciąż gaworzy z Aniołem Stróżem, ktoś powinien zwrócić uwagę, że to trochę dziwne?
Kościół to wspólnota, wspólnota czynienia dobra…
Przestań wreszcie pierdolić! – krzyczy nagle Stefan.
W kraju, w którym dostęp do broni ograniczony był do wojska i policji, nie licząc oczywiście garstki myśliwych i bandytów, posiadanie czegokolwiek, co strzela, daje posiadaczowi tego czegoś miażdżącą przewagę nad nieuzbrojoną większością. I choćby stanął sam naprzeciw wściekłego tłumu, przy odrobinie zdolności psychologicznych ma szansę rozegrać każdą sytuację tak, by nikt nie zdecydował się umrzeć pierwszy.
A… A możesz mi powiedzieć, jak do tego wszystkiego doszło?
Do tego? – pytam, zataczając ręką łuk i wskazując gołe okopcone ściany, potrzaskaną elewację budynku i zwisający nad moją głową stalaktyt czarnych od brudu bandaży z wyższego piętra.
Tak, do tego.
Milczę dłuższą chwilę. Patrzę w lepką czarną pustkę przede mną.
A tego ci ciotki i wujkowie nie opowiadali?
Nie.
Dlaczego?
Nie wiem. Kręcili tylko, że nie powinno było do tego dojść, że wszyscy są trochę winni, że im przykro…
To nie poczucie winy, żadna skrucha…
To co?
Pomyśl, dlaczego nie chcą o tym mówić.
Dlaczego nie chcą mówić? – powtarza pytanie.
No…
Nie wiem.
Bo nic się nie zmieniło.
Jak to nic się nie zmieniło? Wszystko się przecież zmieniło!
Wszystko, tylko nie ludzie. Ludzie się nie zmienili. Myślisz, że jakby teraz jeszcze było co odpalić, to by się ktoś przez sekundę zawahał?
Jakby wiedział, jak to się skończy?
No, jakby wiedział.
No, nie wiem… Pewnie by się zawahał…
Gówno prawda! Sekundy nawet by się nie zawahał. To żadne poczucie winy – w nas ciągle siedzi ta nienawiść. Niczego się nie nauczyliśmy. My się w ogóle nie uczymy. Popatrz na tamtych…
Na Sebę i Alexa? – domyśla się bezbłędnie.
No, choćby na nich. Słyszałeś, co ten wielki cymbał powiedział? Że on to z przekonania jest demokratą! Bo wszystkich równo nienawidzi. Wszystkich by równo zajebał, że go zacytuję. Z czego płynie to jego dobre samopoczucie? A z czego płynie samozadowolenie tego cwaniaka, co udaje papieża? Czym oni się pasą?
?
Nienawiścią, młodzieńcze. Silniejsza jest tylko miłość, ale głupsza i bardziej naiwna.
Przecież Politechnika jest metru potrzebna – próbuję oponować. – Bez naszego sprzętu, naszych ludzi, bez nauki…
Kurwa, człowieku, ogarnij się!
Łatwiej byłoby mi go pocieszać, gdybym sam potrafił uwierzyć w to, co mówię.
Ich ogarnęło szaleństwo, rozumiesz? Jacy ludzie, jaka nauka? Jedno się liczy – kałachy!
Te kałachy kiedyś im się popsują. I kto im je wtedy, bez naszych warsztatów, naprawi? – protestuję, tym razem szczerze.
To sobie kijki zastrugają i pozabijają wszystkich tymi kijkami! Ludzie tak już mają, tacy ludzie tak mają! Kiedyś były tylko kijki i kamienie i co? Mniej skutecznie się zabijaliśmy?
- A co to jest wiewiórka? - pyta Julia.
- To taki szczur, tylko rudy i z puszystym ogonem - tłumaczy Doktor. - Ale to już raczej przeszłość. Za to szczury mają przyszłość. - dodaje. - Szczególnie w gastronomii.
- Wszystko, tylko nie ludzie. Ludzie się nie zmienili. Myślisz, że jakby teraz jeszcze było co odpalić, to by się ktoś przez sekundę zawahał?
- Jakby wiedział, jak to się skończy?
- No, jakby wiedział.
- No, nie wiem... Pewnie by się zawahał...
- Gówno prawda! Sekundy nawet by się nie zawahał. To żadne poczucie winy - w nas ciągle siedzi ta nienawiść. Niczego się nie nauczyliśmy. My się w ogóle nie uczymy.
(..)Cóż, muzyka to język zwycięzców - sytych i bezpiecznych. My, przegrani, siedzimy cicho jak myszy pod miotłą.