Justyna

Profil użytkownika: Justyna

Wałbrzych Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 2 dni temu
1 041
Przeczytanych
książek
1 105
Książek
w biblioteczce
515
Opinii
3 225
Polubień
opinii
Wałbrzych Kobieta
Dodane| 7 książek
Strony www:
Lubię książki. Redaktor w sztukater.pl, członek Klubu Recenzenta nakanapie.pl Otwarta na recenzenckie propozycje.

Opinie


Na półkach:

Społeczność czytelników dzieli się na dwie kategorie, dla jednych hobby jest czytanie, a dla tych drugich – kupowanie. Ostatnio coraz bliżej mi do tej drugiej grupy, dlatego cieszę się, że dzięki powieści Janusza Leona Wiśniewskiego „I odpuść nam nasze...” sięgnęłam po biografię Andrzeja Zauchy, która już długi czas zalegała na stosie wstydu.

Podstawą do napisania powieści były tragiczne wydarzenia, które wstrząsnęły całą Polską: 10 października 1991 roku na parkingu przed krakowskim teatrem, Yves Goulais śmiertelnie postrzelił wybitnego wokalistę Andrzeja Zauchę. Nieszczęśliwie kula sięgnęła też jego żony - Zuzanny, kobieta zmarła kilka dni później w szpitalu. Mężczyzna do Zauchy strzelił z pewną świadomością. Miała być to kara za wdanie się w romans z Zuzanną. Nie wiedział, że w wyniku tego zdarzenia straci również żonę. Goulais oddał się w ręce policji; przyznając do winy, został skazany na 15 lat pozbawienia wolności.

Czytanie „I odpuść nam nasze...” szło mi niezwykle opornie. Długo przyzwyczajałam się do specyficznego stylu autora, częstych dalekich dygresji oraz stosowania nagromadzenia synonimów. To dramat obyczajowy, choć nie na faktach to inspirowany wspomnianymi wyżej wydarzeniami. Tutaj bohaterem jest Vincent, którego życie poznajemy na dwóch płaszczyznach fabularnych: gdy odsiaduje wyrok i gdy próbuje ułożyć sobie życie na nowo z Agnieszką, po zakończonej odsiadce. Autor nie tyle z kronikarskim detalem opisuje życie Vincenta, ale prowadzi czytelnika przez myśli bohatera, wymuszając przemyślenia i refleksje. Przez większość „I odpuść nam nasze...” Wiśniewski udowadnia, że życie po karze istnieje, każdemu należy dać drugą szansę.

Sporo w „I odpuść nam nasze...” więziennej gwary, szkiców ze zmian społeczno-obyczajowych Polski lat 80. I 90. Rzeczywistość oglądamy z perspektywy Francuza, ateisty, który porzucił Francję na rzecz Polski. Szczegółów strasznej zbrodni tu nie znajdziecie, ba! nazwisko Zauchy ani nie razu w niej nie pada.

„I odpuść nam nasze...” to historia o uczuciach, zbrodni i pokucie. Na koniec pozostawia czytelnika z refleksją. Do fanek Wiśniewskiego nie należę, nie była to też powieść wybitna. Dla mnie była inspiracją do przybliżenia sylwetki Andrzeja Zauchy (w pewnym sensie uzupełnieniem jego historii). A dla Ciebie?

Książka z Klubu Recenzenta nakanapie.pl

Społeczność czytelników dzieli się na dwie kategorie, dla jednych hobby jest czytanie, a dla tych drugich – kupowanie. Ostatnio coraz bliżej mi do tej drugiej grupy, dlatego cieszę się, że dzięki powieści Janusza Leona Wiśniewskiego „I odpuść nam nasze...” sięgnęłam po biografię Andrzeja Zauchy, która już długi czas zalegała na stosie wstydu.

Podstawą do napisania...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Roman Wilhelmi urodził w się w 1936 roku w Poznaniu, zmarł 3 listopada 1991 roku w Warszawie. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie w 1958 roku; debiutował na scenie rolą Stanleya w "Tramwaju zwanym pożądaniem", zaś debiut telewizyjny to rola w „Krzyżakach” A. Forda. Grane przez niego postacie były charakterystyczne, budowane na osobowości aktora, co z czasem przysporzyło mu łątkę zadufanego w sobie i niedostępnego.

Nie ujmując nikomu, ale założę się, że większość pokolenia czterdziestolatków zna go z roli Olgierda Jarosza w „Czterech pancernych i psie”, postaci Nikodema Dyzmy czy Stanisława Anioła w „Alternatywach 4”; a przecież na swoim koncie ma rolę w ponad 40 filmach, kilkunastu serialach, ponad 70 spektaklach teatralnych, był znany również jako aktor dubbingowy. W „Anioł i twardziel. Biografia Romana Wilhelmiego” Magda Jaros stara się odkryć jaki naprawdę był, co jest niezwykle trudne bo sporo osób z jego otoczenia już odeszło. Sięgnięcie po jego historię jest też próbą wskrzeszenia legendy, bo przecież od jego śmierci minęło ponad 30 lat.

Biografia Wilhelmiego to moje drugie spotkanie z książkami Magdy Jaros (po biografii Franciszka Pieczki). Układ książki jest zbliżony do poprzedniej – poruszanie się po osi czasu życia aktora, wspomnienia rodziny, przyjaciół. Aktorka dosłownie tropi jego ślady – jedzie do Poznania, szuka rodzinnego domu, porusza się potencjalnymi ścieżkami. Można zauważyć, że ma doświadczenie i doskonały warsztat. Rozmowy, wspomnienia i anegdoty kształtują obraz aktora i jednocześnie obnażają jego wady, słabości i sekrety.

Autorka zanim zaczęła pracę nad biografią miała wyrobione o Wilhelmim jednoznaczne i konkretne zdanie. „Później, kiedy poznałam już tę historię, kiedy zebrałam cały materiał, zrozumiałam, że był to człowiek w sumie smutny. Człowiek momentami niepogodzony z życiem”.
(https://jedynka.polskieradio.pl/artykul/3380458,Roman-Wilhelmi---legenda-polskiego-teatru-i-polskiej-kinematografii)

Już kiedyś o tym wspomniałam, ale niezmiernie trudno ocenić mi książkę biograficzną, bo to trochę tak jakby oceniać czyjeś życie. Czy było nudne, a może fascynujące? Czy decyzje podejmował właściwie, a może otaczał się gronem złych doradców? Wilhelmi: wśród współpracowników nielubiany, ale podziwiany. Trudny do współpracy, niezwykle ambitny. „Anioła i twardziela (…)” warto przeczytać, choćby dlatego by odkryć że prócz wybitnego talentu Wilhelmi miał też trudny charakter.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Rebis

Roman Wilhelmi urodził w się w 1936 roku w Poznaniu, zmarł 3 listopada 1991 roku w Warszawie. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie w 1958 roku; debiutował na scenie rolą Stanleya w "Tramwaju zwanym pożądaniem", zaś debiut telewizyjny to rola w „Krzyżakach” A. Forda. Grane przez niego postacie były charakterystyczne, budowane na osobowości aktora, co z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Główną bohaterką najnowszej powieści Ałbeny Grabowskiej jest uczennica klasy maturalnej - Ola Czerniawska. Warszawa, rok 1965. W mieście wciąż obecne są ślady wojennych zniszczeń. Wspomnienie powstania warszawskiego ciągle kładzie się cieniem na wielu rodzinach. Powszechna jest rozpacz, smutek i trauma, a dysproporcje między warstwami społecznymi widoczne na każdym kroku. Jednocześnie za sprawą muzyki, kina czy mody do Polski nieśmiało wkracza wielki świat. Ola, skrycie marzy o ucieczce na Zachód.

„Odlecieć jak najdalej” stylistycznie jest bardzo podobna do dwóch poprzednich powieści autorki („Najważniejsze to przeżyć”, „Rzeki płyną, jak chcą”), przez całą lekturę miałam wrażenie, że to kolejna część cyklu choć praktycznie tych powieści nic ze sobą nie łączy.

Fabułę śledzimy z kilku perspektyw. Ola wydaje się być zwykłą nastolatką, lekko naiwną, chwilami zbyt dorosłą jak na swój wiek (moja babcia mawiała „taka stara maleńka”). Większość swojego czasu poświęca na naukę do matury, tęskni za romantyczną miłością i motylami w brzuchu. Mieszka tylko z babcią, ojca nie zna, a matka przebywa w izolacji. Taki układ nie pozostaje bez wpływu na kształtowanie charakteru Aleksandry. Jak na te czasy przystało Olę i jej babcię obserwuje TW „Czyżyk”, który wydaje się być cieniem obu kobiet. Uzupełnieniem historii są listy babci Oli do Karoliny, czyli matki dziewczyny.

„Odlecieć jak najdalej” to przede wszystkim świetne uchwycenie Polski lat 60. (co prawda nie żyłam w tamtych czasach, ale wielokrotnie w ten sposób je sobie wyobrażałam). Zachowanie Aleksandry i jej wybory czasem zdumiewają, momentami irytują, wiele można zrzucić na karb młodości i braku życiowego doświadczenia. To opowieść o trzech kobietach – Oli, babce i tajemniczej matce, które spowija zasłona tajemnic i rodzinnych kłamstw. Trzy skrajnie różne osobowości, którym przyszło zmierzyć się z trudami codzienności.

Ałbena Grabowska skradła serca czytelników za sprawą „Stulecia winnych”, za sprawą lekkości pióra i niezwykłej wrażliwości umacnia swoją pozycję i tworzy powieść, która – po raz kolejny - okazuje się nieodkładalną. Po każdą kolejną jej powieść sięgam bez wahania. Niebanalna i refleksyjna. Czytajcie, warto.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictu Rebis

Główną bohaterką najnowszej powieści Ałbeny Grabowskiej jest uczennica klasy maturalnej - Ola Czerniawska. Warszawa, rok 1965. W mieście wciąż obecne są ślady wojennych zniszczeń. Wspomnienie powstania warszawskiego ciągle kładzie się cieniem na wielu rodzinach. Powszechna jest rozpacz, smutek i trauma, a dysproporcje między warstwami społecznymi widoczne na każdym kroku....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Justyna

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [7]

Gregory David Roberts
Ocena książek:
7,2 / 10
3 książki
1 cykl
Pisze książki z:
89 fanów
Herbjørg Wassmo
Ocena książek:
7,4 / 10
9 książek
1 cykl
Pisze książki z:
87 fanów
Anne B. Ragde
Ocena książek:
6,8 / 10
7 książek
2 cykle
Pisze książki z:
41 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
1 041
książek
Średnio w roku
przeczytane
80
książek
Opinie były
pomocne
3 225
razy
W sumie
wystawione
974
oceny ze średnią 5,7

Spędzone
na czytaniu
6 927
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
39
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
7
książek [+ Dodaj]