cytaty z książki "Wędrówka tusz"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
2013 roku. ała na całym świecie, w Polsce od - Czy to naprawdę tak wygląda? - pytam. - Pytasz mnie, czy w taki sposób hoduje się teraz świnie w Polsce? upewnia się Szadkowska. - Tak, właśnie tak to wygląda. System chowu jest taki sam lub bardzo zbliżony na całym świecie. Ludzie lubią odsuwać od siebie niewygodną prawdę i zastępować ją sielankową wizją polskiej wsi z zieloną łąką, czystym chlewem i małym gospodarstwem dziadków. By uspokoić wyrzuty sumienia.
Świnia może dożyć piętnastu, a nawet dwudziestu lat, osiągając wagę 350 kilogramów. Nam jednak chodzi o to, by ją jak najszybciej zjeść, życie tucznika kończy się więc w rzeźni już po sześciu miesiącach. Biorąc pod uwagę jego normalną długość życia, jest wtedy jeszcze dzieckiem.
Koguciki są odpadem produkcyjnym. Nie będą znosić jajek, a nie opłaca się ich hodować na mięso, bo za wolno rosną i jedzą zbyt dużo paszy. Tuż po wykluciu są zatem oddzielane od samiczek i specjalnym pasem transportowane wprost do
maszynki do mielenia mięsa. W otwór z kręcącymi się ostrzami wpadają żywe, przytomne, wraz ze skorupkami, z których się przed chwilą wykluły. Alternatywą dla mielenia jest gazowanie.
Każdego roku na świecie zostaje zmielonych bądź uduszonych 7 miliardów kurcząt niewłaściwej płci.
W sąsiedztwie domu Jana Tofla stoi ponad sto kurników, a wkrótce powstanie kilkadziesiąt nowych. I to tylko w promieniu kilku kilometrów. W każdym z nich kilkadziesiąt tysięcy kurczaków hodowanych na mięso lub jajka.
- Dużo ludzi znalazło tam pracę? - pytam Tofla.
- Nie wiem, czy ktokolwiek od nas - odpowiada. - Przecież te kurniki są niemal bezobsługowe. Ludzie czasami na łapankach pracują, ale tak na stałe to prawie nikt.
- I jak się żyje?
- Śmierdzi bardzo, zależy, jak wiatr wieje. Do smrodu i brudu można się jednak przyzwyczaić, gorzej się z tymi pyłami, odchodami i tirami, co niszczą drogi. Ile naszego zdrowia to kosztuje?
Do niedawna na jedną kurę przypadało 550 centymetrów kwadratowych - mniej niż kartka formatu A4.
Uważam, że naszemu gatunkowi należy się jakaś ogromna kara za to, co wyczyniamy na Ziemi, za tę wielką masową zbrodnię przeciw życiu.
Inteligencja nie jest kryterium, które warunkuje, jakie kto ma prawa i czy można mu zadawać cierpienie.
Kury są głupie, zatem ich jedzenie jest okej - ten argument słyszałem wielokrotnie. Te ptaki wcale jednak nie są głupie. Mają doskonałą pamięć, potrafią rozpoznać inne osobniki po kilku miesiącach. Miewają sny, zarówno dobre, jak i złe. Posługują się własnym językiem złożonym z około trzydziestu różnych dźwięków. Za pomocą gdakania mogą się ostrzegać, zwoływać, wyrażać emocje, a także porozumiewać ze swoimi pisklętami, gdy te są jeszcze w jajach. Same pisklaki potrafią nawet zsynchronizować czas swojego wyklucia. Gdy już przyjdą na świat, kurze mamy uczą je, jak rozróżniać jadalne rośliny. Dwudniowe kurczaki rozumieją, że dana rzecz nie przestaje istnieć, gdy znika z ich pola widzenia. Ludzie nabywają tej umiejętności dopiero po siedmiu miesiącach życia.
Jeśli mówimy o równości, to powinniśmy mieć na uwadze tych, którzy są w jeszcze gorszej sytuacji niż my. Zwierzęta są grupą o absolutnie najniższym statusie.
71 procent areału rolniczego w Europie to pastwiska lub pola uprawne do produkcji paszy. Niemal trzy czwarte ziemi żywi zatem nie ludzi, lecz zwierzęta hodowlane, które dopiero potem żywią ludzi. To jednak nie wystarcza. By wykarmić swoje zwierzęta, Europa importuje paszę z Azji i Ameryki Południowej. 90 procent soi, czyli ponad 60 kilogramów, które w ciągu roku zjada przeciętny Europejczyk, znajduje się w mięsie, rybach i nabiale.
Jeślibyśmy zmienili przeznaczenie tych 71 procent areału na produkcję roślinną prowadzoną bezpośrednio dla ludzi, okazałoby się, że możemy wyprodukować kilkakrotnie więcej kalorii niż obecnie. To pokazuje, jak absurdalnym marnowaniem ograniczonych zasobów jest rozrost produkcji zwierzęcej.
Cztery kilogramy wołowiny to ślad węglowy porównywalny do lotu na trasie Londyn - Nowy Jork tam i z powrotem. Według szacunków Greenpeace kilkanaście procent emisji gazów cieplarnianych w Europie pochodzi z hodowli bydła.
Wyprodukowanie jednego kilograma wołowiny pochłania kilkanaście tysięcy litrów wody. Przeciętny Polak zużywa tyle przez pół roku.
My mówimy: okrucieństwo, cierpienie, tortura. Władze Parlamentu Europejskiego odpowiadają: tradycja i osobiste decyzje konsumentów.
Według analiz przeprowadzonych przez holenderską organizację Wakker Dier w latach 2017-2019 Unia Europejska przeznaczyła około 60 milionów euro na 21 kampanii marketingowych promujących mięso. Tymczasem w 2015 roku Światowa Organizacja Zdrowia uznała przetworzone mięso za kancerogenne. Europejczycy spożywają niemal trzykrotnie więcej czerwonego mięsa, niż zaleca World Cancer Research Fund (1,3 zamiast zalecanego 0,5 kilograma tygodniowo).
- Przemysł mleczny jest przemysłem mięsnym - podkreśla Wieczorek. - To jedno i to samo, tylko odroczone w czasie, związane z większym i dłuższym cierpieniem. Krowy mięsne, zanim trafią do ubojni, nie są wykorzystywane, często spędzają większość życia na pastwiskach. Owszem, krowy nie trzeba zabić, żeby ją wydoić. Ale niestety tak się dzieje. A przy okazji zabijane są jeszcze jej dzieci. Ale tego już ludzie nie widzą.
Mięso komórkowe nazywane jest "czystym mięsem". Czystym etycznie. Według wyliczeń Mosa Meat w przyszłości stado 150 krów będzie w stanie zaspokoić globalne zapotrzebowanie na wołowinę. Z jednej próbki można bowiem wyprodukować aż 10 ton mięsa.
Obecnie każdego roku w celach konsumpcyjnych zabijamy ponad 70 miliardów zwierząt, w tym półtora miliarda świń.
- Stworzyliśmy fabryki śmierci dla zwierząt - mówi Łoboziak. - Nie chcemy jednak widzieć ich cierpienia, schowaliśmy je przed samymi sobą w wielkich, niedostępnych halach, dla nas bowiem liczy się tylko ostateczny produkt. To nie przystoi w XXI wieku. Jednak już wkrótce technologia może posłużyć do tego, by wyprodukować laboratoryjnie nie tylko mięso, ale również skórę, futro, jajka czy mleko.
Transport. Rampa. Komora gazowa. Dlaczego porównanie cierpienia zwierząt i ludzi ma być degradujące dla tych drugich? I nobilitujące dla pierwszych? Dlaczego tak łatwo zdyskredytować cierpienie innych? Ludzi. Zwierząt. Dlaczego diabeł ma łeb kozy, a nie człowieka?
Całkowity zakaz badań na zwierzętach obowiązuje obecnie tylko w dwóch krajach europejskich: w San Marino i Liechtensteinie.
W 2018 roku w Unii Europejskiej w eksperymentach naukowych użyto 12,3 miliona zwierząt . Około 97 procent stanowiły myszy, szczury oraz ryby. Pozostałe 3 procent to 342 788 królików, 1554 koty, 25 722 psy i 11 194 małpy. 40 procent przeprowadzonych doświadczeń stanowiły badania podstawowe. Kolejne 20 procent to medycyna translacyjna i badania stosowane. 12 procent było związanych z produkcją i hodowlą zwierząt genetycznie modyfikowanych na cele laboratoryjne, a 8 procent ze standardową produkcją i "innymi" celami.
Wbrew powszechnym wyobrażeniom tylko 20 procent ogółu prowadzonych na zwierzętach badań to procedury związane z testowaniem leków, suplementów i biocydów.
By uszyć jedno futro, które zostanie sprzedane za kilkadziesiąt tysięcy złotych, potrzeba zabić od 150 do 200 zwierząt.
Prawie 60 procent gruntów potrzebnych do zaspokojenia potrzeb żywnościowych mieszkańców Unii Europejskiej leży poza Europą - w krajach globalnego Południa, gdzie niedożywienie i głód są powszechne. Ziemia, która mogłaby żywić głodujących, żywi zwierzęta sytych. Mięso to niesprawiedliwość.
Już tylko 4 procent wszystkich żyjących na świecie zwierząt to zwierzęta dzikie. Reszta to te, które hodujemy tylko po to, by je zjeść.
Hodowla zwierząt generuje jedną trzecią całkowitego śladu wodnego (suma wody zużytej bezpośrednio i pośrednio) globalnego rolnictwa. By wyprodukować 1 kilogram wołowiny, potrzeba około 15 tysięcy litrów wody - tyle, ile miesięcznie zużywa czteroosobowa rodzina w Polsce. Ten kilogram mięsa przeciętny Amerykanin zje raptem w trzy dni.
Ziemia produkująca paszę dla zwierząt, które stają się pożywieniem wąskiej grupy światowej populacji, mogłaby żywić miliony głodujących. Mięso to kradzież.
Sama soja, główny składnik pasz, może dostarczyć piętnaście razy więcej białka z danej jednostki powierzchni niż żywność pochodzenia zwierzęcego. Gdyby te 48 milionów kilometrów kwadratowych terenów rolniczych na świecie wykorzystać wyłącznie do produkcji roślinnej, to liczba dostępnych kalorii wzrosłaby o 70 procent. Ile ludzi nie musiałoby głodować?