rozwiń zwiń

„Zabijaj uważnie”, czyli takiej odsłony powieści kryminalnej pewnie się nie spodziewaliście!

Anna Sierant Anna Sierant
11.06.2021

Karsten Dusse debiutuje na polskim rynku wydawniczym swoją powieścią „Zabijaj uważnie”. Jeśli macie wrażenie, że autorzy kryminałów już niemal wszystkie możliwe pomysły na fabułę wyczerpali, że „to wszystko już gdzieś było”, książka niemieckiego autora powinna Was zaskoczyć.

„Zabijaj uważnie”, czyli takiej odsłony powieści kryminalnej pewnie się nie spodziewaliście! Materiały prasowe Wydawnictwa Otwarte

Dusse do tej pory znany był przede wszystkim w Niemczech i to nie jako pisarz, ale adwokat i twórca scenariuszy do seriali oraz innych formatów telewizyjnych. Za swoje scenopisarskie dokonania autor został nagrodzony Deutscher Fernsehpreis i Deutscher Comedypreis. Jego debiut literacki również zaowocował sukcesem – „Zabijaj uważnie” i jego kontynuacja sprzedały się na rynku niemieckim w liczbie (do tej pory) ponad 2 milionów egzemplarzy. Co tak spodobało się czytelnikom w perypetiach głównego bohatera książki, Björna Diemela?

„Popraw swój work-life balance albo koniec z naszym małżeństwem”

Diemel, podobnie jak sam Karsten Dusse, jest adwokatem. Jednak o ile autor książki w wywiadach zauważa, że jego celem nigdy nie było wygranie sprawy za wszelką cenę, a znalezienie jej właściwego rozwiązania, o tyle Björnem kierują zgoła inne pobudki. Mężczyzna przez lata nie mógł się doczekać i doprosić funkcji wspólnika w kancelarii, w której pracował, mimo że udało się to jego młodszemu koledze. Przytknęła więc do niego łatka skutecznego i przydatnego, ale za to niezbyt docenianego adwokata od tzw. czarnej roboty. Diemel „pomagał”, w (niemal) zawsze nielegalny sposób, ukrywać gangsterskie pralnie brudnych pieniędzy, dbał o interesy najgroźniejszych przedstawicieli półświatka – zajmował się więc tymi, którzy finansowo jego kancelarii byli co prawda niezbędni, ale z którymi inni nie chcieli mieć bezpośrednio do czynienia.

Przez pracę głównemu bohaterowi „Zabijaj uważnie” brakowało czasu na życie prywatne, co też zauważyła jego żona, która zmusiła go do zapisania się na trening uważności do prawdziwego guru w tej dziedzinie – Joschki Breitnera. Diemel zdecydował się z tej propozycji nie do odrzucenia niechętnie skorzystać – gdyby tego nie zrobił, żona odeszłaby od niego razem z ukochaną córką Emily, a na to Björn nie mógł pozwolić. Spóźniony, pojawił się więc w końcu na pierwszym ze spotkań. Joschka Breitner widział Diemela, jak przez kilka minut stał przed gabinetem, nie mogąc skupić myśli i zdecydować się: wejść czy nie? Na początku przywitał go więc taką mądrością:

Kiedy stoisz przed drzwiami i czekasz, to stoisz przed drzwiami i czekasz. Kiedy kłócisz się z żoną, to kłócisz się z żoną. Na tym polega uważność. Jeśli natomiast czekając pod drzwiami, w myślach kontynuujesz kłótnię z żoną, to nie jest uważność. To czysta głupota.

Ogromnej skuteczności tej i podobnych nauk nie spodziewał się ani sam Diemel, ani – z całą pewnością – jego klienci-gangsterzy. A także szefowie, i żona, i córeczka.

„Białego gołębia lepiej widać na tle ciemnej chmury”

W wieku 42 lat Björn po raz pierwszy zabija bowiem człowieka. Jego pierwszą ofiarą zostaje Dragan – szef międzynarodowej siatki przestępczej i główny klient adwokata. Zawinił tym, że postanowił pokrzyżować bohaterowi „Zabijaj uważnie” plany, związane ze spędzeniem spokojnego weekendu tylko z ukochaną córką. Koniec końców na krótkie wakacje pojechali w trójkę, z tym że Dragan w bagażniku, co nie skończyło się dla niego za dobrze…

Dlaczego autor postanowił ukazać skuteczność treningów uważności, udowadniając na przykładzie wykreowanej przez siebie postaci, że są one – dosłownie – zabójczo efektywne, a z drugiej strony, wyraźnie traktując tę filozofię z przymrużeniem oka? Jak zaznaczył twórca „Zabijaj uważnie” w wywiadzie dla lubimyczytać.pl, w swojej książce wcale nie chciał treningów uważności przedstawić w złym świetle, nie miał też zamiaru ośmieszyć osób je prowadzących lub z nich korzystających. Wręcz przeciwnie – sam wziął w takim treningu udział, przede wszystkim po to, by nie dać się przytłoczyć wymaganiom stawianym mu przez otoczenie. Jak wyjaśnia:

Wątek uważności stanowił logiczną odpowiedź na konkretne pytanie: Jak morderca radzi sobie ze stresem, zarówno tym, który doprowadził go do morderstwa i tym, który dopada go później? Wtedy przyszło mi do głowy, że Björn powinien przekonać się o pożytkach z uważności, zanim zabije Dragana. W pewnym momencie okazało się, że to całkiem dobre połączenie.

Autor dodaje, że jest ogromnym fanem uważności, co chciał ukazać, świadomie operując kontrastami. Białego gołębia najwyraźniej przecież widać na tle ciemnej chmury.

„Dlaczego kochający ojciec nie miałby przemielić w rębaku ogrodowym kogoś, kto stoi na drodze do szczęścia jego dzieci?”

Ten rębak ogrodowy to tylko początek nieszczęść, które spadają na osoby stojące Diemelowi na drodze do osiągnięcia celu – spodziewajcie się więc nie mniej krwawych rozwiązań i sposobów, przez które z tego świata odchodzą jego wrogowie. Metody te są tak wymyślne i bezwzględne, że niedoceniany niegdyś adwokat najgorszych klientów zyskuje poważanie członków przestępczego światka. Ale nie tylko: Björn w końcu poznaje smak rodzinnego szczęścia, w nieodłącznym towarzystwie córeczki i – wymuszonym – żony, która (chwilowo) daje mu odrobinę spokoju. Mężczyzna, dzięki mindfulness, rzuca też (w wątpliwy moralnie sposób) znienawidzoną pracę, przy okazji zyskując dodatkowe wpływy na konto, czuje się lepiej psychicznie i fizycznie. Jak stwierdził Diemel już po swoim pierwszym morderstwie:

Z perspektywy czasu oczywiste wydaje się, że jeśli czyjeś życia stanowi problem, to jego śmierć jest najlepszym środkiem zaradczym. Najczęściej jednak w pierwszej chwili nie wpadamy na najprostsze rozwiązanie. Niecały tydzień wcześniej, kiedy uporałem się z Draganem, doświadczyłem, jak wyzwalające może być zabicie osoby, która przysparza problemów.

Podczas lektury „Zabijaj uważnie” czytelnik nie raz będzie zanosić się śmiechem, współczuć (sic!) zamordowanym i groźnym przestępcom, oczekiwać w napięciu, „co ten Diemel znowu wymyśli” i z przerażeniem poznawać jego coraz to bardziej innowacyjne metody pozbawiania życia kolejnych osób. Dla autora powieści, jak wspomniał w cytowanym już wywiadzie dla lubimyczytać.pl, pisanie książek stało się zajęciem przynoszącym więcej satysfakcji niż tworzenie serialowych scenariuszy. Dlaczego? Tylko on – jako pisarz – ma wpływ na kształt świata w niej przedstawionego, a rezultat jego pracy żyje o wiele dłużej. Celem Karstena Dusse było też, jak sam zaznacza, przede wszystkim dostarczenie czytelnikowi „Zabijaj uważnie” rozrywki, danie mu możliwości oderwania się od codziennych problemów choć na kilka godzin. W końcu książka, przynajmniej dla samego Björna Diemela (ale spokojnie, to nie spoiler!), kończy się całkiem dobrze. Bohater kończy swoją opowieść takimi słowami:

W harmonii z samym sobą zamknąłem bagażnik. Wolny od ocen i pełen miłości. Po prostu uważny.

Diemel nauczył się bowiem, dzięki Breitnerowi i jego radom, tego, o czym tak często można dziś przeczytać w social mediach czy różnych poradnikach – cieszenia się daną chwilą i życia w skupieniu na teraźniejszości. Z tą różnicą, że Björn swój cel osiąga kosztem życia innych.

„Zabijaj uważnie” jest już dostępne w księgarniach online

Artykuł na podstawie książki „Zabijaj uważnie” we współpracy z Wydawnictwem Otwarte. 


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anna Sierant 07.06.2021 15:09
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post