Kwiecień pisań plecień

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
05.04.2014

Niby wiosna, ale jeszcze nie. Niby już ciepło, ale jeszcze chłodne są poranki. Niby już witamy się z gąską, ale jeszcze trzeba zaliczyć dołek. Kwiecień wywołuje, jak się okazuje, różne skojarzenia i emocje u różnych pisarzy. Co nam literaci wróżą na na ten miesiąc?

Kwiecień pisań plecień

A gdyby tak powróżyć sobie na najbliższe dni z literatury? Jakie wróżby są, sami wiemy. Kto chce, wierzy, kto nie chce, ten się śmieje. Z tym samym dystansem można podejść do kwietniowych przepowiedni stworzonych z fragmentów słynnych pisarskich dzieł, traktujących o tym, a nie innym miesiącu. Z przymrużeniem oka dziś wieszczę, co nas czeka, zanim przyjdzie maj.

Zaczynamy alfabetycznie, ponuro, wisielczo – od Jeana Cocteau i jego „Opium. Dziennik kuracji odwykowej”:
Jest kwiecień. Jestem silny. Mam książkę, której się nie spodziewałem. Wystarczy byle pokój w jakimkolwiek hotelu. I oto mój wisielczy pokój przy ulicy Bonapartego okazał się pomieszczeniem, w którym co najwyżej można by się powiesić. Zdążyłem już zapomnieć, że opium przeobraża świat i że bez niego ponury pokój jest tylko ponurym pokojem.

Nie spoczywamy na wygodnych, miękkich laurach i brniemy w kwietniowym błocie dalej, docierając do wyziębionych, nieprzyjaznych nam przestrzeni. Za Harukim Murakamim przechodzimy z pokoju hotelowego Cocteau do innego:
Nawet w połowie kwietnia pokój był wyziębiony. Miało się wrażenie, że chłód, który dostał się tu zimą, jeszcze się utrzymuje. Pokój wyglądał tak, jakby upłynęło wiele lat od czasu, kiedy postanowił twardo, że nie powita serdecznie nikogo z odwiedzających.

Z depresyjnych myśli, z wychłodzonych otchłani nie wyciąga nas bynajmniej Thomas S. Eliot.
Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień. Wywodzi z nieżywej ziemi łodygi bzu, miesza pamięć i pożądanie, podnieca gnuśne korzenie, sypiąc ciepły deszcz.

Przebłyski nadziei przemrugują z „Lalki” Bolesława Prusa:
Początek kwietnia, jeden z tych miesięcy, które służą za przejście między zimą i wiosną. Śnieg już zniknął, ale nie ukazała się jeszcze zieloność; drzewa są czarne, trawniki szare i niebo szare: wygląda jak marmur poprzecinany srebrnymi i złotawymi nitkami.

A na zakończenie bardziej optymistyczne (czyżby?)  prognozy stawia Ignacy Karpowicz  w „Balladynach i romansach”:
Gdyby kózka kwiecień plecień, to by ślimak chuj ci w dupę.


komentarze [4]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
lourdes  - awatar
lourdes 14.12.2022 20:57
Czytelniczka

nie wiem o co z tym ostatnim chodzi... :\ 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
comique  - awatar
comique 05.04.2014 21:38
Czytelniczka

isabelle142: Przeczytawszy ostatnie zdanie parsknęłam śmiechem, z czego wypływa wniosek, iż jest to optymistyczna prognoza ;D

hahaha:D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
isabelle142  - awatar
isabelle142 05.04.2014 19:55
Czytelniczka

Przeczytawszy ostatnie zdanie parsknęłam śmiechem, z czego wypływa wniosek, iż jest to optymistyczna prognoza ;D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Joanna Janowicz - awatar
Joanna Janowicz 05.04.2014 10:24
Czytelniczka

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post