-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-04-28
2024-04-20
2024-04-18
Czy jesteście wielbicielami nowych uniwersum? Czego w nich szukacie? Co Was przyciąga lub odpycha?
Audioteka i Pani Małgorzata Kozłowska, która czyta tę fantastyczną powieść, zapewniły mi wspaniałe wrażenia. Mimo że nic nie jest wyjaśnione, kurtyna rozsuwa się powoli, ukazując kolejne elementy układanki, bo nic tu nie jest oczywiste ani znane, ja w to wchodzę.
Apopi to bezkompromisowa osóbka. Mówi, co myśli, choćby to miało ją wiele kosztować. Lubi sobie chlapnąć, co wzmaga jej szczerość i wylewność, niestety denerwującą dla innych. Lubi się buntować zanim sprawdzi, co dobre. Lubi chodzić własnymi ścieżkami, choćby prowadziły na manowce. Dziwnym trafem jeden z ważniejszych elfów darzy ją zainteresowaniem, co często jest jej dupochronem. Dziewczyna, jak my, nic nie wie o świecie, do którego trafia przez tajemniczego chłopaka, który jest jej zabójcą(w dwóch znaczeniach!sic!). Nic już nie będzie takie samo...
Autorka stworzyła ciekawy świat równoległy, gdzie człowiek jest niewolnikiem elfów. Zachwycających urodą, ale odrzucających bezwzględnością i egoizmem, pustotą i hołdowaniem bezmyślnemu pięknu. Bohaterka ma prawo być nieco infantylna, jest młodziutką studentką i nie rażą mnie wulgaryzmy w jej języku, ba, nawet są zabawne (zarzuty czytelników). Rzekłabym, że język jest konsekwentny z jej charakterem. Natomiast niekonsekwentne jest to, że ta buntowniczka słabiutko drążyła, po co i dlaczego znalazła się w tym świecie.
Nieprzebyta puszcza, wrogowie, niebezpieczeństwa, niewiadome, nowa rola Apopi, zagrasz w tę grę? Ja przechodzę dalej, ptaszki ćwierkają, że lada dzień III tom.
Czy jesteście wielbicielami nowych uniwersum? Czego w nich szukacie? Co Was przyciąga lub odpycha?
Audioteka i Pani Małgorzata Kozłowska, która czyta tę fantastyczną powieść, zapewniły mi wspaniałe wrażenia. Mimo że nic nie jest wyjaśnione, kurtyna rozsuwa się powoli, ukazując kolejne elementy układanki, bo nic tu nie jest oczywiste ani znane, ja w to wchodzę.
Apopi to...
2024-04-14
Książka jak wiele innych opowiada o tragicznych czasach wojennych, ale niezwykłe jest to, że z perspektywy małego chłopca. Tomaszek to ojciec autora, na podstawie jego pamiętników powstał ten memoriał. Mimo że można znaleźć w nim błędy językowe, nie umniejsza to autentyczności lekturze.
Sześcioletni Tomek zostaje bez rodziny i musi walczyć o przetrwanie na ogarniętych wojną ulicach Wilna. Ma tylko takich jak on, osieroconych uliczników różnej narodowości. Nie! Ma jeszcze nieprawdopodobną determinację, by żyć. Wszyscy są dla nich zagrożeniem. Są zdani tylko na własny spryt. Okropne doświadczenia walą bezlitośnie, bezrozumnie prosto w głowę, prosto w serce z każdej strony. Jednak wola życia, siła charakteru, no i ślepe szczęście niektórych chroni.
Przez książkę podąża się jak biegnąc maraton, niespiesznie, acz konsekwentnie, mimo że mnie okrutnie raziły błędy językowe (na ten przykład fr. zdania "... grożąc komuś i brutalnie bijąc na opak."). Mnie się kojarzy, że można bić na oślep...ale to może ja jestem dziwna... Korektor według mnie się nie spisał, powinien oddać kasę.
Opisywane wydarzenia są tak tragiczne, że wydaje się niemożliwym, aby kilka osób je udźwignęło, a co dopiero jedna mała duszka. Zabrakło mi tu jednak emocjonalności w narracji, to przerażało, ale nie poruszało na tyle silnie, by nie móc oderwać się od książki albo chociaż przeżyć zawał.
Pogarda budzi się dla tych, którzy człowieka odarli z godności i sprowadzili do roli bydła rzucanego na bezsensowną, bezlitosną rzeź. Podziw i szacunek dla tych, którzy to cudem, ale i olbrzymim wysiłkiem przeżyli i potrafili potem żyć. W tej powodzi okrucieństwa jest jednak piękno istnienia, wartość życia, sens jego chronienia. Wielki, mały Tomek niejednego nauczyłby cenienia tego daru i walki z przeciwnościami.
Zakończenie jest otwarte, ja poczułam niedosyt. Jak to, nie dowiem się, co się działo z Tomkiem w wyzwolonej ojczyźnie? Mam nadzieję, że Pan Aranowicz to naprawi.
Książka jak wiele innych opowiada o tragicznych czasach wojennych, ale niezwykłe jest to, że z perspektywy małego chłopca. Tomaszek to ojciec autora, na podstawie jego pamiętników powstał ten memoriał. Mimo że można znaleźć w nim błędy językowe, nie umniejsza to autentyczności lekturze.
Sześcioletni Tomek zostaje bez rodziny i musi walczyć o przetrwanie na ogarniętych...
2024-04-02
Pan King jak zwykle wrzuca nas na rollercoaster i to w dodatku z rusztem i termoobiegiem! Ta wyobraźnia mnie już po prostu przeraża, ale i przyciąga.
Kończy się wojna na zagadki z pociągiem Blainem (co było już nużące).W zamian zaczyna się opowieść Rolanda o najważniejszych wydarzeniach z jego życia. Strasznych i pięknych. Niebezpiecznych i nieoczekiwanych. Nieodwracalnych i koniecznych. Niektóre się dłużyły, ale większość porywała na śmierć bez jeńców. Jeśli jeszcze nie kochacie Rolanda, to teraz to już Wasza powinność. Czternastoletni rewolwerowiec ma charyzmę, choć ukazany jest całkiem nieźle młodzieńczy, nieokiełznany charakter. Jego dwaj przyjaciele - Cuthbert i Alain - zdają się bardziej dojrzali, ale to on podejmuje najtrudniejsze decyzje. To on musi wybierać między sercem, a powinnością. To on bierze na siebie odpowiedzialność. Za wszystko. I musi z tym żyć. Po tym emocjonalnym wypraniu przyjdzie się nam spotkać znowu z AI...
Jak to u autora, fabuła jest mocno pokręcona, ocieka wydarzeniami jak niewywirowane pranie. Może dzięki temu dociera do najgłębszych zakamarków umysłu, jednocześnie irytując, powodując dyskomfort i przyciągając magnetycznie? Wyrazistość postaci jest tu atutem, są niezaprzeczalnie prawdziwe i nie ma tu letnich uczuć. Wrogów to zjadałoby się na śniadanie. Kolejny plus to eteryczne ukazanie czystej pierwszej miłości, ogromnej siły wiodącej do unicestwienia, ale niewyobrażalnie pięknej, mocarnej, wręcz martyrologicznej...
Każdy znajdzie tu cząstkę siebie, może nieco wykrzywioną, może wyolbrzymioną, może tę ukrytą albo tę bezwzględną... W tym krzywym zwierciadle ukazane są ludzkie pragnienia, niedoskonałości, motywacje, wyobrażenia...zwłaszcza o sobie.
No i co? Dasz się zabrać w tę dziwaczną, acz przepełnioną prawdziwością opowieść?
Pan King jak zwykle wrzuca nas na rollercoaster i to w dodatku z rusztem i termoobiegiem! Ta wyobraźnia mnie już po prostu przeraża, ale i przyciąga.
Kończy się wojna na zagadki z pociągiem Blainem (co było już nużące).W zamian zaczyna się opowieść Rolanda o najważniejszych wydarzeniach z jego życia. Strasznych i pięknych. Niebezpiecznych i nieoczekiwanych. Nieodwracalnych...
2024-03-13
Ktoś wyrządził Ci ogromną krzywdę, czy zawładnęłaby Tobą chęć zemsty?
Autorka dosłownie bierze nas w szpony. Niepewności, ciekawości, niecierpliwości, tajemnic, dlatego trudno się oderwać od lektury. Jednak tytułowe szpony dotyczą czegoś innego...
Śmierć męża, wyprowadzka do małej miejscowości, nieuchwytny przyjaciel sześcioletniego Benia i jego straszne pomysły, to wszystko spada na Julię. A co łączy te wydarzenia w 2019 z 1996 rokiem i nastoletnią Helą, jej ojcem pragnącym zemsty za krzywdę córki i kilkoma młodymi ludźmi? Pozornie niewiele, ale te rozrzucone wątki mają wspólny początek... ale... im dalej brniesz, tym więcej niewiadomych.
Chcesz wiedzieć, do czego prowadzi żądza zemsty? Na kim się mści? Komu zatruwa życie? A może to dla ciebie nie jest tajemnicą, ale tutaj to zobaczysz. I to dla mnie największa wartość tej opowieści. Bardzo obrazowo ukazana jest niszcząca siła tego uczucia, która zbiera żniwo przez lata. Świetnie skonstruowana fabuła, dwie perspektywy czasowe splatają się jak w warsztacie tkackim osnowa z wątkiem. Bohaterowie krążą wokół siebie napędzani przypadkami, pomysłami innych lub własnymi, niekoniecznie dobrymi. Czyż nie tak bywa w życiu? Może nie zawsze tak spektakularnie, ale ponosimy koszty swoich i cudzych wyborów. Ponosimy koszty, na które się nie pisaliśmy. Ponosimy koszty, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Konsekwencje tego bywają nieprzewidywalne...
Doskonale rozumiem ludzi pragnących, żeby krzywdziciel zapłacił za grzechy, ale wiem również, że to miecz obosieczny. Często więcej płaci poszkodowany, bo wierzy w karmę, a ona zawodzi...
Świetnie się to czyta, bieg z wydarzeniami z wywieszonym językiem jest pasjonujący. Najmłodszy bohater tak niepokojący, że chcesz uciec do "Dziecka Rosemary" lub "Omenu". Matka miota się, jak ranione zwierzę, choć jej zachowania bywają wykraczające poza normy, rozumiesz ją.
No powiem, że dobre to było i oprócz zagadki przyniosło również ważne refleksje.
Ktoś wyrządził Ci ogromną krzywdę, czy zawładnęłaby Tobą chęć zemsty?
Autorka dosłownie bierze nas w szpony. Niepewności, ciekawości, niecierpliwości, tajemnic, dlatego trudno się oderwać od lektury. Jednak tytułowe szpony dotyczą czegoś innego...
Śmierć męża, wyprowadzka do małej miejscowości, nieuchwytny przyjaciel sześcioletniego Benia i jego straszne pomysły, to...
2024-03-15
2024-03-08
Nieznany świat. Nowoczesne technologie. Istoty człekopodobne. Zderzenie cywilizacji. Poszukiwanie zaginionej ekipy badawczej.
Fantasy pięknie skleja się tu ze sf, ale w taki wielowarstwowy tort, że trudno kubkom smakowym nie zwariować. Nie znasz żadnego z tych światów. Vuko Drakkainen wylatuje z kosmicznie rozwiniętej Ziemi na Midgaard zamieszkany przez istoty podobne do ludzi, by odnaleźć badaczy, z którymi urwał się kontakt. Równolegle poznajemy nie takiego zwykłego syna cesarza Kirenenu i jego dorastanie. W tym tomie nie dochodzi do przecięcia tych linii...
Światy, w których obracają się bohaterowie, są gargantuiczne, ale kompletne, mimo że poznajemy je razem z nimi. Hmm, tylko Vuko ma swoje technologie, tochimon nauczycieli, a my- nic! Wróć, narratorów mamy! Sporo długaśnych opisów mnie nie zniechęcało, bo są naprawdę dobre, tworzą klimat, uwiarygodniają, osadzają. Postaciom nie brakuje wigoru i życiowości, więc wiele z nich mnie ujęło i dokonało spustoszeń w moich emocjach. Relacje są całkiem wiarygodne i soczyste.
Ciekawy zabieg przeskoków z narracją wymyka się nudzie. Język zgrabnie meandruje między wyżynami, ale gładkimi i bezpiecznymi, a prostymi, czasem nieokiełznanymi nizinami. To taka trochę powieść drogi. Czyta się doskonale, mnie nieco znużyło zakończenie i nie odkryłam na czym polega zapowiadana hucznie wojna bogów. Niemniej jednak kolejny tom czeka na odkurzenie.
Sienkiewicz polskiego fantasy XXI wieku... ;) Warto!
Nieznany świat. Nowoczesne technologie. Istoty człekopodobne. Zderzenie cywilizacji. Poszukiwanie zaginionej ekipy badawczej.
Fantasy pięknie skleja się tu ze sf, ale w taki wielowarstwowy tort, że trudno kubkom smakowym nie zwariować. Nie znasz żadnego z tych światów. Vuko Drakkainen wylatuje z kosmicznie rozwiniętej Ziemi na Midgaard zamieszkany przez istoty podobne do...
2024-03-07
Jak daleko sięga Wasza wiedza w drzewie genealogicznym rodziny? Czy ktoś o to szczególnie dba, zabiega, aby pamięć żyła?
Jak zareagowalibyście, gdyby się nagle okazało,że Wasi przodkowie byli zupełnie kimś innym, niż całe życie sądziliście? Że Wy nie jesteście tym, za kogo się uważaliście?
Myślę, że trzeba mieć wielką odwagę, żeby wychodzić na ring z tak osobistym tematem. Z takimi dylematami, gdybaniami, rozterkami. I pozostać szczerym, bo takie wrażenie odniosłam. I pisać tę książkę dla siebie, dzieląc ją jednocześnie z zupełnie obcymi ludźmi, tym samym pokazując los wielu rodzin po II wojnie światowej za żelazną kurtyną.
Jestem pod wrażeniem niesamowitej pracy badawczej, której oddała się autorka, żeby sięgnąć do swoich korzeni,odnaleźć swoją tożsamość i zachować pamięć o tych, których nie mogła poznać. Oprócz potwierdzonych informacji dużo miejsca zajmują przemyślenia autorki dotyczące tej "zaginionej"części rodziny. Tak bardzo chciałaby dodać im życia, autentyczności, a może być bliżej, że kreśli domniemane scenariusze różnych zdarzeń,upodobań,zachowań.
Czasami miałam wrażenie, że czytam poemat, w stylu jest jakaś efemeryczność, poezja, ulotność, a jednocześnie zdecydowanie i pewność. Jest też wróżenie z fusów, aby w sobie dopełnić obrazy tych drogich, a niepoznanych. Dużo tu smutku, nieszczęść, trudów, ale powstał skrojony na miarę, piękny album rodzinny, niektórych może nawet oburzyć jego otwartość. Piękne jest również odnalezienie tożsamości, o której się nie miało pojęcia,tej części, która była pustką...
Jeżeli masz odwagę przejść się z Panią Tuszyńską tą sentymentalną aleją, to ruszaj. Jeżeli jesteś gotów zastanawiać się nad naturą ludzi, nie zwlekaj.
Jak daleko sięga Wasza wiedza w drzewie genealogicznym rodziny? Czy ktoś o to szczególnie dba, zabiega, aby pamięć żyła?
Jak zareagowalibyście, gdyby się nagle okazało,że Wasi przodkowie byli zupełnie kimś innym, niż całe życie sądziliście? Że Wy nie jesteście tym, za kogo się uważaliście?
Myślę, że trzeba mieć wielką odwagę, żeby wychodzić na ring z tak osobistym...
2024-03-01
Do lektury tego reportażu nie miałam pojęcia, jak żyją głusi ludzie. Nie zetknęłam się z taką osobą. Tym bardziej coraz szerzej otwierały się oczy, czasami włos jeżył na karku, a w gardle rosła gula. Nie myślałam nigdy, jak trudne to może być życie.
Zamykam się w pytaniach, wstydzie, niedowierzaniu, współczuciu, zadziwieniu... Współcześnie sytuacja jest nieco lepsza, dawniej głusi byli traktowani jak niewygodne przedmioty, okrutnie, bez chęci zrozumienia czy dotarcia do ich świata. Niektóre doświadczenia są przerażające. W jaki sposób mieli się bronić, gdy nikt ich nie rozumiał, a często nie umieli też pisać? Dlaczego język migowy był w szkołach dla nich zakazany, a nawet karany? Jak niesłysząca osoba ma się nauczyć języka polskiego? Jaki więc jest jej ojczysty język? Jak ma sobie poradzić u lekarza, w urzędach? Jak dochodzić swoich praw? Jak wezwać pomoc? Dlaczego tak mało jest tłumaczy języka migowego, a niektórzy po prostu go dobrze nie umieją? Ile jest języków dla niesłyszących? Itd, itp... Nie na wszystkie pytania znajdziecie odpowiedzi...
A teraz wyobraźcie sobie, jak żyje słyszące dziecko głuchych rodziców. Niesamowicie dziwne to życie. Zdarza się, że czterolatek zostaje tłumaczem mamy u lekarza... Smutne historie, pełne samotności, często odrzucenia, wyrzeczeń i przedwczesnego dojrzewania...
Niesłyszący dostali swój głos, który w końcu dociera do słyszaków. Przytoczone są ich wypowiedzi, próby rozmawiania z nimi i tłumaczenia nawet przez tłumaczy, często bardzo niezdarne. Dzięki temu choć odrobinę poznajemy realia ich życia.
Dla mnie ten reportaż jest wielkim odkryciem. Z wielu stron obraca temat w bezwzględnie obiektywnych żarnach. Ukazuje ignorancję słyszących i brak zainteresowania równouprawnieniem tej grupy, ale również jej wewnętrzne konflikty. Jestem wdzięczna, że autorka obnażyła moją niewiedzę i tak rzetelnie postarała się ją uzupełnić.
Bardzo ważna i potrzebna książka.
8/10
Do lektury tego reportażu nie miałam pojęcia, jak żyją głusi ludzie. Nie zetknęłam się z taką osobą. Tym bardziej coraz szerzej otwierały się oczy, czasami włos jeżył na karku, a w gardle rosła gula. Nie myślałam nigdy, jak trudne to może być życie.
Zamykam się w pytaniach, wstydzie, niedowierzaniu, współczuciu, zadziwieniu... Współcześnie sytuacja jest nieco lepsza,...
2024-02-25
Wizja 2019 roku. Świat postapo. Kolonizacja planet. Twór człowieka wrogiem. Czym jest człowieczeństwo? Replika idealna?
Co to za niesamowita opowieść! Pisarz urodził się w 1928 r., powieść wydał w 1968, a snuje w niej wizję 2019. Lata 60 XX w. to dość burzliwy okres, Wietnam, walka Czarnoskórych o równouprawnienie, wreszcie ruch hipisowski. Autor, określany często mianem dziwaka, ochoczo korzystał z używek i to podobno w końskich dawkach. Tylko 54 lata błąkał się po świecie, walcząc ze swymi demonami. Dziś uznawany za geniusza.
Świat po katastrofie dogorywa. Zwierzę jest czymś luksusowym, marzeniem. Ludzie skolonizowali planety i stworzyli na swoje podobieństwo androidy, które wykonują najcięższe prace. Jedyna różnica to brak empatii,odróżniania dobra od zła... sedna człowieczeństwa. Jednak i replikanci mają marzenia, niektórzy zabijają ludzi i uciekają na ziemię. Tam czeka na nich anioł śmierci - Rick Deckard, policjant - łowca. Skomplikowanym urządzeniem bada uczucia wyższe i eliminuje sztuczne twory. Jednak wikła się w relację z wrogiem. Jak to wpłynie na jego sumienie? Czy odmieni to doskonały moduł mózgowy Nexus-6?
Lektura jest wyśmienita, jednak kilka rzeczy mi się nie spodobało. Łowcy brakuje ikry... bezbarwny, gapowaty, bezwolny, miałam wrażenie,że inni wykonują robotę za niego, a on zbiera żniwo. Spektakularne działania to on obserwuje. Akcja... nawet w newralgicznych momentach bezpłciowa, jak w zwolnionym tempie. Czasami te wrogie roboty budzą więcej współczucia niż ludzie. Chociaż jeden speciaj (upośledzony promieniowaniem człowiek) wywołuje burzę uczuć!
Na plus zasługuje klimat powieści, zduszony, zakisły, obezwładniający beznadzieją, oblepiający radioaktywnym pyłem. Relacje międzyludzkie, niejednoznaczne, zatrute samotnością, oparte na zależnościach, mechanicznym podnoszeniu poziomu wybranych uczuć przez dopinanie się do urządzenia. Warstwa filozoficzna, która naciska, aby zadać pytania o człowieczeństwo, odpowiedzialność za to, co tworzymy, dokąd zmierzamy.... Czemu człowiek odzyskuje siły, gdy może decydować za kogoś...? I co ciekawe... zakończenie musisz dopowiedzieć sobie sam i albo odzyskasz siły, albo je utracisz...
Warto, naprawdę warto.
Wizja 2019 roku. Świat postapo. Kolonizacja planet. Twór człowieka wrogiem. Czym jest człowieczeństwo? Replika idealna?
Co to za niesamowita opowieść! Pisarz urodził się w 1928 r., powieść wydał w 1968, a snuje w niej wizję 2019. Lata 60 XX w. to dość burzliwy okres, Wietnam, walka Czarnoskórych o równouprawnienie, wreszcie ruch hipisowski. Autor, określany często mianem...
2024-02-21
Nastolatek. Depresja. Leczenie. Pomoc. Kondycja polskiej psychiatrii wobec młodzieży.
Nie jest to temat, którego nie znam. Nie jest to problem, na który zamykam oczy. Nie jest to zagadnienie, które staram się bagatelizować... A jednak ten reportaż wylał na mnie kubeł zimnej wody.
Ta choroba dotyka coraz więcej bardzo młodych ludzi i to jest przerażające, bo jeżeli nie znajdą wokół siebie mądrych dorosłych, to zapadają się coraz bardziej w tę ciemną toń. Próby rozładowywania kotłujących się emocji są drastyczne, niszczące, bolesne. Kiedy taki młody człowiek w dojrzały, przenikliwy, niezwykle poruszający sposób opisuje swoje samopoczucie, myśli czy doświadczenia, serce zamiera, ale budzi się więcej zrozumienia. A wypowiadają się tu osoby w wieku od 11 do 21 lat, niektóre zmagające się z depresją długi czas. Ciekawe są również konkluzje lekarzy, pracowników z organizacji pomocowych czy rodziców. Sytuacja od strony służby zdrowie wygląda nieciekawie.
To ważny głos osób, którym niełatwo mówić o tym, co je niszczy. Strasznie ciężko żyć z tym ciężarem, którego przecież nie wybrały, ale nie umieją się od niego uwolnić. Głos pełen bólu, cierpienia, rozterek, niezrozumienia, a czasem pogodzenia, poszukiwania, odkrywania. Często przyczyną są dorośli. Wszyscy popełniamy błędy w życiu, też te wychowawcze, ale błędem nie jest:
- mówienie dziecku, że jest ciężarem, że nie było chciane, że dobrze wygląda ważąc 28 kg, że źle wygląda, bo jest jakie jest, wyciskanie spełniania swoich niezrealizowanych marzeń, obojętność i lekceważenie, molestowanie...
To zbrodnie... małe, wielkie, a i te niewybaczalne...
Jest też nadzieja, bo te połamane drzewka chcą o sobie opowiedzieć, chcą o siebie walczyć, podnoszą się po porażkach, próbują znaleźć swoje miejsce. Chciałabym umieć pomóc, wytłumaczyć, podać rozwiązania, dać siłę...
Bądźmy uważni, empatyczni, wyrozumiali, delikatni...
Nastolatek. Depresja. Leczenie. Pomoc. Kondycja polskiej psychiatrii wobec młodzieży.
Nie jest to temat, którego nie znam. Nie jest to problem, na który zamykam oczy. Nie jest to zagadnienie, które staram się bagatelizować... A jednak ten reportaż wylał na mnie kubeł zimnej wody.
Ta choroba dotyka coraz więcej bardzo młodych ludzi i to jest przerażające, bo jeżeli nie...
2024-02-17
Bieszczadzki klimat. Ludzie i ich historie. Miejsca. Natura.
Bezwzględna miłość do tego zakątka wywołała we mnie chęć odkrywania jego historii i nieoczywistych miejsc. Niestety ta książka mi tego nie zapewniła. Czyta się ją nawet dobrze, ale są to luźne gawędy przy ognisku.
Dzięki założeniu fanpage Nadleśnictwa Baligród Panowie Nóżka i Scelina stali się celebrytami z bieszczadzkiego lasu. Ich strona ma ogromną publikę i cały czas coś się tam dzieje. Autor zebrał ich opowieści oraz swoje przemyślenia w tej książce. Gawęda jest o tyle interesująca, że pochodzi z pierwszej ręki.
Dowiadujemy się wiele o pochodzeniu leśników, kolejach życia ich rodzin. Biegamy z nimi jako dzieciaki w czasach PRL-u, chodzimy po szkołach i lasach. Zbieramy ich doświadczenia, podglądamy ich marzenia, a potem pracę. Pan Nóżka skupia się na faunie, Pan Scelina jest botanikiem, więc siłą rzeczy kieruje swoją uwagę na florę. Przechadzamy się z nimi po lesie i obserwujemy, słuchamy, wypatrujemy. Poznajemy przygody na szlaku i poza nim, groźne spotkania ze zwierzętami. Zgłębiamy tajniki bieszczadzkiej roślinności. Są wzmianki o ciekawych ludziach i miejscach, gdzieniegdzie wplata się nitka historii. Wyczuwalna jest miłość i przywiązanie do tego niepowtarzalnego miejsca w Polsce.
Jak dla mnie za mało konkretów, żadnych map, znikoma ilość zdjęć, luźne odniesienia do historii, która na tych obszarach jest zawiła, ciekawa, tragiczna. Mam niedosyt i nadal grzeszę niewiedzą.
Jak chcesz sprawdzić, to czytaj...
Bieszczadzki klimat. Ludzie i ich historie. Miejsca. Natura.
Bezwzględna miłość do tego zakątka wywołała we mnie chęć odkrywania jego historii i nieoczywistych miejsc. Niestety ta książka mi tego nie zapewniła. Czyta się ją nawet dobrze, ale są to luźne gawędy przy ognisku.
Dzięki założeniu fanpage Nadleśnictwa Baligród Panowie Nóżka i Scelina stali się celebrytami z...
II wojna światowa. Góra świętej Anny. Śląsk. Obóz hitlerowski. Diamenty. Holenderscy szlifierze. Czarny szlif. Nowe śledztwo Jakuba Kani.
Nie wiem, kiedy skończy się mój zachwyt, ale za każdym razem, gdy sięgam po tytuł Pan Siembiedy brakuje mi słów, by opisać mistrzostwo pióra autora. Wszystko jest dopracowane jak w szwajcarskim zegarku.
Czas wojny i współczesność splata temat holenderskich szlifierzy diamentów. Jakub Kania na prośbę Instytutu Jad Waszem ma odnaleźć grób Żydów z Amsterdamu, którzy byli więzieni w niemieckim obozie na Śląsku. Robi się niebezpiecznie, gdyż wiele typów różnorakiego autoramentu krąży jak sępy wokół tego, jak się okazuje rozpalającego wyobraźnię tematu. Do czego doprowadza chciwość? Kto i co chce ugrać? Kto ubiera białe rękawiczki? Kto szuka prawdy? Bilans zysków i strat nie będzie równy...
W warstwie okresu II wojny światowej kluczową postacią jest osierocony przez chorobę rodziców Dawid Schwartzman, którego losy krzyżują się z rodziną jubilera Naglera. Córka bogacza jest zafascynowana uzdolnionym, inteligentnym, ale nic nieznaczącym młodzieńcem. Co z nimi będzie?
Fabuła płynie szerokim nurtem, czasem się spienia niczym zagniewana rzeka, czasem spływa wartkimi kaskadami górskiego potoku, innym razem toczy zawiłymi meandrami. Cały czas przyciąga jak tratwa zagubionego żeglarza, trudno ją wypuścić z rąk. Wyraziste, prawdziwe sylwetki bohaterów wzbudzają sztormowe emocje w pełnym zakresie. Język oplata niczym sieć wydobywająca na powierzchnię ku powietrzu i słońcu, płynie się z jego nurtem nie bez przyjemności. Ściskam mocno tę historię, gdzie cierpienie, strach, bezwzględność, okrucieństwo przeplata się z nadzieją, miłością, uczciwością i dobrem. Nawet w najgorszych czasach można zachować twarz godną miana człowieczeństwa.
Dziękuję za ten rejs po burzliwym oceanie życia. Warto dać się mu ponieść.
II wojna światowa. Góra świętej Anny. Śląsk. Obóz hitlerowski. Diamenty. Holenderscy szlifierze. Czarny szlif. Nowe śledztwo Jakuba Kani.
Nie wiem, kiedy skończy się mój zachwyt, ale za każdym razem, gdy sięgam po tytuł Pan Siembiedy brakuje mi słów, by opisać mistrzostwo pióra autora. Wszystko jest dopracowane jak w szwajcarskim zegarku.
Czas wojny i współczesność splata...
Opowiadania. Herkules Poirot. Panna Marple. "Wybór szefa".
We wstępie Pani Christie sama siebie nazywa Szefem, który wybrał dania do tej uczty!
Nie ma więc co dyskutować o zasadności sięgnięcia po tę lekturę, takiego zaproszenia się nie odmawia. Nieprawdaż? Przystawki, dania główne i deser - oto w czym można zasmakować, niekoniecznie w tej kolejności. A wszystko w eleganckim, nieco staromodnym stylu.
Siedem opowiadań i tyleż rozwiązanych spraw, znaczy... dania zaszkodziły tylko winnym. Poirot, a w ostatnim posiłku panna Marple w skrytości oddają się degustacji i trawią sprawnie pozornie niewinne lub dziwne zgony, niestety nie jesteśmy dopuszczeni do tego procesu, możemy jedynie wysłuchać uproszczonych relacji detektywów. Trochę to zbyt gładko się przełyka, brakuje aromatycznych przypraw, większych kawałków do rozgryzienia czy zaskakujących smaków.
Są to historie jak najbardziej retro, w dość uproszczonej wersji, powierzchownie ujęte wydarzenia, postacie bez zarysu psychologicznego, fabuła nie porywa. Może lepiej by się przyswajało, gdyby każde danie jednak zjadać innego dnia i dać sobie czas na spokojną analizę składu posiłku. Mimo to czyta się całkiem przyjemnie, choć niewiele wrażeń pozostaje na dłużej. Tak więc można... ale absolutnie niekoniecznie :)
Opowiadania. Herkules Poirot. Panna Marple. "Wybór szefa".
We wstępie Pani Christie sama siebie nazywa Szefem, który wybrał dania do tej uczty!
Nie ma więc co dyskutować o zasadności sięgnięcia po tę lekturę, takiego zaproszenia się nie odmawia. Nieprawdaż? Przystawki, dania główne i deser - oto w czym można zasmakować, niekoniecznie w tej kolejności. A wszystko w...
2024-02-04
Wędrówka Trójki. Losy Jake'a. Dziwny towarzysz. Walka. Wynaturzony świat. Szalone AI.
King pokazuje nieokiełznaną, szaloną wyobraźnię, stworzył apokaliptyczną wizję świata od strony podszewki? Drzwi się pozamykały, Roland ze swoją trupą przemierza dziwne krainy w drodze do wieży. Poznajemy życie Jake'a - chłopca, który był w świecie Rolanda, zginął dwa razy. Jest prawie niewidzialny dla swoich rodziców, strasznie osamotniony w dobrobycie "dzieciak", przerażony, gdy zaczyna słyszeć głosy. A wszystko przez to, że rewolwerowiec zapobiegł jego śmierci. Roland zresztą też jest bliski obłędu. Klucze są ratunkiem. Wszyscy słyszą jakieś podpowiedzi, widzą obrazy, które prowadzą do spotkania. Jake "rodzi się" w w tym odwróconym świecie i dołącza do Trójki, a wraz z nim najniezwyklejszy zwierzak, jakiego do tej pory poznałam. Walczą o siebie i swój cel.
Czułam się, jakbym czytała na akord. W niektórych momentach biegnie się z wypiekami na twarzy, chcąc wyprzedzić tekst, w innych trzeba przyznać są dłużyzny, gdzie wleczesz się za zdaniami. Tak pokręcona fabuła, że nic już nie wydaje się dziwne. Jest jednak coś magicznego w tej książce, co szarpie za serce, emocjonuje, a czasem denerwuje. Wydarzenie sypią się jak z kapelusza magika, postacie wyskakują niczym diabły z pudełka, język gładko snuje niekończącą się opowieść, a opisy malują obrazy. Autorowi udało się stworzyć niesamowicie charyzmatyczną postać, Rolanda, jego towarzysze to też nietuzinkowe osobowości. W sumie napięcie rozkłada się przyzwoicie, czasem daje odsapnąć.
Ja jestem na tak. A cdn...
Wędrówka Trójki. Losy Jake'a. Dziwny towarzysz. Walka. Wynaturzony świat. Szalone AI.
King pokazuje nieokiełznaną, szaloną wyobraźnię, stworzył apokaliptyczną wizję świata od strony podszewki? Drzwi się pozamykały, Roland ze swoją trupą przemierza dziwne krainy w drodze do wieży. Poznajemy życie Jake'a - chłopca, który był w świecie Rolanda, zginął dwa razy. Jest prawie...
Omijacie topowe książki, czekając aż dojrzeją czy chcecie jak najszybciej je poznać?
Ja z tych pierwszych. Pewnie wszystko już o tej książce napisano, ale i tak pokuszę się o dorzucenie swoich trzech groszy. Choć jest piękna, nie będzie jakimś moim wielkim odkryciem.
Początek lat 50-tych, mokradła w Północnej Karolinie, ojciec pijak i brutal, ubóstwo, odejście połamanej matki, a potem dzieci. Nikt nie zabrał najmłodszej, sześcioletniej Kyi... Kiedy miła 10 lat, nie wrócił i ojciec... Jakże to dziecko sobie poradziło bez niczyjej pomocy? Kto był jej przyjacielem? Kto miłością, a kto wrogiem? Czasem to zaskakujące...
Przede wszystkim zachwyca mnie pierwszorzędne ujęcie natury, która dla mnie jest zaraz po głównej bohaterce. Świat Kyi, dziewczyny z bagien, jest zgodny z rytmem natury, prosty. Ale tylko wtedy, gdy nie ma obok niej ludzi. Każdy pojawiający się tam człowiek przynosi dziewczynie ból i rozczarowanie. Opisy miejsc, zwierząt są tak plastyczne, czułe, pełne zachwytu, szczegółowe, że czuje się gałęzie zahaczające o ubranie, przed oczyma przesuwają się jak w kalejdoskopie zwierzęta i rośliny, stopami brodzi się po piasku topiącym się w oceanie. Nie dziwne, że to właśnie w naturze dziewczynka znalazła sprzymierzeńca.
Catherine Danielle Clark jeszcze pokaże światu, na co ją stać. A my będziemy stalkować jej wyboistą drogę, czyniąc to bezwstydnie i z dyszącą za plecami ciekawością. Celny, soczysty, obrazowy język, nieoczywista fabuła, bohaterowie pełni iskier, natura ociekająca cudownością, zwykłe, ludzkie uczucia i potrzeby - to wszystko sprawia, że czyta się tak zapamiętale tę książkę, że każda praca może poczekać. A jakże!
Omijacie topowe książki, czekając aż dojrzeją czy chcecie jak najszybciej je poznać?
więcej Pokaż mimo toJa z tych pierwszych. Pewnie wszystko już o tej książce napisano, ale i tak pokuszę się o dorzucenie swoich trzech groszy. Choć jest piękna, nie będzie jakimś moim wielkim odkryciem.
Początek lat 50-tych, mokradła w Północnej Karolinie, ojciec pijak i brutal, ubóstwo, odejście połamanej...