-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński27
Biblioteczka
2024-04-20
2024-03-29
Ta krótka i ładna książka jest zbiorem iryjskich modlitw wczesnośredniowiecznych i późniejszych, uzupełnionych o posłowie, opisujące krótko chrześcijaństwo celtyckie i sylwetki najważniejszych świętych. Może świetnie posłużyć jako wprowadzenie w ten bogaty iroszkocki świat. Podziw budzi warstwa artystyczna, każda strona została przyozdobiona przepięknymi ilustracjami Pawła Kołodziejskiego. Przy tym jako modlitewnik książka zdecydowanie ma dużą wartość religijną.
Ta krótka i ładna książka jest zbiorem iryjskich modlitw wczesnośredniowiecznych i późniejszych, uzupełnionych o posłowie, opisujące krótko chrześcijaństwo celtyckie i sylwetki najważniejszych świętych. Może świetnie posłużyć jako wprowadzenie w ten bogaty iroszkocki świat. Podziw budzi warstwa artystyczna, każda strona została przyozdobiona przepięknymi ilustracjami Pawła...
więcej mniej Pokaż mimo toPo książkę najlepiej sięgnąć, nie wiedząc nic o jej świecie i fabule, by dać się wciągnąć i krok po kroku odkrywać z bohaterami intrygujące tajemnice. Proza chińskiego autora jest od pierwszych stron prosta i rzeczowa, przyziemna w swym niespiesznym tempie i języku, a jednocześnie poruszająca niezwykle głębokie tematy, które potrafią wbić w fotel, zjeżyć włos na głowie i pozostać z nami na długo po lekturze. Jest też bardzo dużo wątków naukowych, ale podanych na tyle umiejętnie, że nawet ja jako ścisłowiec analfabeta byłem w stanie raźno za nimi podążać. Rzecz zdecydowanie warta doświadczenia.
Po książkę najlepiej sięgnąć, nie wiedząc nic o jej świecie i fabule, by dać się wciągnąć i krok po kroku odkrywać z bohaterami intrygujące tajemnice. Proza chińskiego autora jest od pierwszych stron prosta i rzeczowa, przyziemna w swym niespiesznym tempie i języku, a jednocześnie poruszająca niezwykle głębokie tematy, które potrafią wbić w fotel, zjeżyć włos na głowie i...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-26
Tytuł zdecydowanie przyciąga uwagę, a i sama treść dziełka okazuje się bardzo interesująca. Autor przygląda się różnym nieoczywistym tekstom źródłowym z XVIII-wiecznej Francji: ludowym bajkom, wspomnieniom pewnego drukarza, opowiadającego, jak to z kamratami urządził tytułową wielką masakrę kotów, opisowi miasta Montpellier, aktom paryskiego policjanta, zajmującego się środowiskiem pisarskim, drzewami wiedzy encyklopedystów oraz spisem biblioteki pewnego kupca oraz listami, w których opisuje swoje wrażenia z lektur. Źródła te prezentowane są w społecznym kontekście, następnie autor zastanawia się, co też one same mogą powiedzieć nam o dawnym społeczeństwie, ludziach i ich mentalité - czyli umysłowości, mentalności, do której dziś dostępu już nie mamy. Przez trzy wieki świat zdążył się bardzo zmienić i nie rozumiemy już, czemu pokazowy proces urządzony kotom tak bawił pracowników paryskiej drukarni. Właśnie te niezrozumiałe dziś dla nas elementy stanowią główny punkt zainteresowania Darntona. W zrozumieniu ich szuka klucza do dawnej mentalności. Wnioski, które wyciąga, są przeciekawe, zaś metoda - zdecydowanie warta naukowej dyskusji i dalszego wykorzystywania na innych polach!
Tytuł zdecydowanie przyciąga uwagę, a i sama treść dziełka okazuje się bardzo interesująca. Autor przygląda się różnym nieoczywistym tekstom źródłowym z XVIII-wiecznej Francji: ludowym bajkom, wspomnieniom pewnego drukarza, opowiadającego, jak to z kamratami urządził tytułową wielką masakrę kotów, opisowi miasta Montpellier, aktom paryskiego policjanta, zajmującego się...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-25
W Olimpie akcja przyspieszyła, a świat się powiększył, otwierając przed czytelnikami swoje tajemnice. Częściowo rozwiązana została bolączka, którą odczuwałem w tomie poprzednim, czyli brak charakteru greckich bogów i herosów - tutaj Hefajstos z Achillesem dostali niemały czas antenowy i znakomicie go wykorzystali. Największym rozczarowaniem był dla mnie finał - zabrakło punktu kulminacyjnego spinającego wszystkie wątki z różnych stron kosmosu. Podsumowując całą dylogię Ilionu i Olimpu - znakomity oryginalny świat, średnia fabuła i nieciekawe postacie.
W Olimpie akcja przyspieszyła, a świat się powiększył, otwierając przed czytelnikami swoje tajemnice. Częściowo rozwiązana została bolączka, którą odczuwałem w tomie poprzednim, czyli brak charakteru greckich bogów i herosów - tutaj Hefajstos z Achillesem dostali niemały czas antenowy i znakomicie go wykorzystali. Największym rozczarowaniem był dla mnie finał - zabrakło...
więcej mniej Pokaż mimo toKlasyczny przykład mikrohistorii, czyli dziedziny historii, opowiadającej o dawnych dziejach, lecz nie przez pryzmat wielkiej polityki i królewskich dworów, a codziennego życia ówczesnych ludzi, których losy odzwierciedlają zawiłości epoki. XVI wiek w północnych Włoszech to zdecydowanie fascynująca epoka w ogniu chłopskich walk, reformacyjnych prądów, upowszechnienia się druku i impetu kontrreformacji. Czy jednak młynarz Menocchio był taką zwyczajną i reprezentatywną postacią dla swojej epoki? Z pewnością nie. Jak na chłopa - choć, jako młynarz, bogatszego od reszty wsi - odznaczał się pewną światowością - sporo czytał, uczył pisać i rachować oraz rościł sobie miano astrologa, filozofa i proroka! Lektury i własne przemyślenia inteligentnego młynarza doprowadziły go do wykształcenia ciekawej i oryginalnej wizji świata, o której Menocchio żywo rozprawiał wśród współziomków. Wszelako wizja ta daleka była od doktryny Kościoła i doprowadziła go dwukrotnie na proces inkwizytorskich, z których drugi skończył się stosem. Szczęście w nieszczęściu - właśnie dzięki aktom procesowym znamy dzisiaj poglądy tego młynarza-filozofa, które włoskich inkwizytorów interesowały nie mniej jak nas dzisiaj. Lektura jest ciekawa nie tylko ze względu na zgrabne pióro Ginzburga, bo i sama materia to wielka gratka dla ludzi zainteresowanych historią religijnych przemian, ale także oryginalną recepcją nowych prądów filozoficzno-literackich przez przedstawiciela klasy chłopskiej. Ginzburg wszelako w światopoglądzie młynarza każe widzieć coś więcej - głęboką kulturę ludową przekazywaną w tradycji ustnej, zawierającą pozostałości archaicznego mitu kosmogonicznego. Chodzi o tytułowy ser i robaki, z których według młynarza wyłonić miał się świat. Podobne motywy autor odkrywa w indyjskich Wedach i we wierzeniach Kałmuków. Czy rzeczywiście można mówić o wspólnym pierwotnym micie, którego echa przetrwały w kulturze ludowej do XV-wiecznych Włoch? Teza raczej wątpliwa, a na pewno dyskusyjna. Niemniej ciekawa. No i jak pisze Lech Szczucki w posłowiu do polskiego wydania: ,,Zachowujmy tedy ostrożność i krytycyzm wobec takich nowatorów, pamiętajmy jednak, że bez ich poczynań historiografia byłaby tylko składnicą niemych faktów".
Klasyczny przykład mikrohistorii, czyli dziedziny historii, opowiadającej o dawnych dziejach, lecz nie przez pryzmat wielkiej polityki i królewskich dworów, a codziennego życia ówczesnych ludzi, których losy odzwierciedlają zawiłości epoki. XVI wiek w północnych Włoszech to zdecydowanie fascynująca epoka w ogniu chłopskich walk, reformacyjnych prądów, upowszechnienia się...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-27
Krótka, acz treściwa i przyjemnie napisana książka o kulisach polskiej polityki wobec wojny na Ukrainie, zbudowana w całości (poza autorskim epilogiem) na anonimowych wypowiedziach ludzi z otoczenia władzy - dyplomatów, ministrów, wojskowych, pracowników KPRM i KPR. U historyka oczywiście budzi się krytycyzm wobec tego rodzaju źródeł - anonimowych, nieweryfikowalnych i definitywnie poddanych głębokiej redakcji autora, co widać choćby w samym podobieństwie stylu wszystkich wypowiedzi. A jednak jest w tej anonimowości również i pewna legitymizacja - zasłona dla wypowiadających się, którzy mogą rzeczywiście powiedzieć to, co chcą, nie zaś to, co im wolno. Co wcale wszak nie znaczy, że nie konfabulują i nie budują pewnego wizerunku własnych środowisk!
Książka przedstawia nam, jak odmienne mogą być wizje wspólnej polityki po obu stronach, jak różne sposoby jej prowadzenia, jak nieporozumienia potrafią przerodzić się w poważne kryzysy, jak sentymenty zastępują interesy i czym to się kończy. Obnażona zostaje krótkowzroczność polskiej elity rządzącej. Po przykłady - odsyłam do reportażu.
Krótka, acz treściwa i przyjemnie napisana książka o kulisach polskiej polityki wobec wojny na Ukrainie, zbudowana w całości (poza autorskim epilogiem) na anonimowych wypowiedziach ludzi z otoczenia władzy - dyplomatów, ministrów, wojskowych, pracowników KPRM i KPR. U historyka oczywiście budzi się krytycyzm wobec tego rodzaju źródeł - anonimowych, nieweryfikowalnych i...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-20
Po obu dylogiach Hyperiona myślałem, że poznałem szczyt fantastyczno-naukowo-metafizycznych wizji Simmonsa. Jakże się myliłem! Na kartach Ilionu Simmons maluje kompletne szaleństwo. Na Ziemi pełnej odtworzonych gatunków prehistorycznych stworzeń grupa niepiśmiennych ludzi, niepamiętająca swojej przeszłości, obsługiwana przez roboty, żyjąca w nadziei dołączenia do przebywających na ziemskiej orbicie postludzi. Na Jowiszu grupa rozmiłowanych w nowożytnej literaturze robotów kolonizatorów, ruszająca w kosmiczną misję zbadania zakłóceń kwantowych na Marsie. A na Marsie wojna trojańska na pełna skalę z bogami i herosami, oraz obserwującym ją badaczem literatury klasycznej z XXI wieku. Brzmi szalenie? Jest jeszcze bardziej szalone. I wsiąknąłem w to od pierwszej chwili, zafascynowany pomysłem. Z ciekawością odkrywałem kolejne elementy fantastycznie intrygującego świata. Co sprawiło, że wygląda on jak wygląda? Skąd wojna trojańska na Marsie? Dlaczego ludzkość cofnęła się w rozwoju? Kim są roboty jej służące? Kto tu pociąga za sznurki - postludzie, olimpijscy bogowie czy jeszcze ktoś inny? I co, do ciężkiej cholery, ma z tym wspólnego Szekspir??
Przyznam, że fabuła umiarkowanie przypadła mi do gustu (poza świetnym wątkiem trojańskim), a postacie niespecjalnie. Pewnej indywidualności zabrakło zwłaszcza greckim bogom, obrazowanym z grubsza stereotypowo i na jedno kopyto (choć może taki był zamiar autora). Niemniej wszystko to nadrabiane jest przez diabelnie fascynujący świat, którego tajemnice odkrywa się z czystą przyjemnością. Olimpie, nadciągam.
Po obu dylogiach Hyperiona myślałem, że poznałem szczyt fantastyczno-naukowo-metafizycznych wizji Simmonsa. Jakże się myliłem! Na kartach Ilionu Simmons maluje kompletne szaleństwo. Na Ziemi pełnej odtworzonych gatunków prehistorycznych stworzeń grupa niepiśmiennych ludzi, niepamiętająca swojej przeszłości, obsługiwana przez roboty, żyjąca w nadziei dołączenia do...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-22
2023-07-01
2023-07-01
Cixin Liu to znakomity umysł. Ze śmiałością kreśli obraz ludzkości, reagującej na zewnętrzne zagrożenie. Wprowadza masę nowych arcyciekawych koncepcji - tytułowa teoria ciemnego lasu, będąca rozwiązaniem paradoksu Fermiego, ciąg podejrzeń, bitwa w ciemności... Jest o czym myśleć. Kiedy przeczytałem fragment o pojawieniu się kropli i rozpoczęciu przez nią dzieła zniszczenia, śniło mi się to przez całą noc. Mówi się, że najbardziej boimy się tego, co nieznane, ale prawdziwą pierwotną grozę wywołuje tu wizja zagłady, którą widzimy, rozumiemy i nic nie jesteśmy w stanie przeciw niej zrobić.
Siłą napędową fabuły powieści są Wpatrujący się w Ścianę. Przeciekawa jest sama koncepcja projektu obrony ludzkości, którą opracować ma kilka wybitnych jednostek w swoich umysłach, bo to jedyne miejsca, do których sofony nie mogą zajrzeć. Każdy z czterech wątków (a nawet pięciu, bo zaliczam do tego grona również Zhang Beihaia) był oryginalny i interesujący, oferując strategiczno-etyczne tematy do przemyśleń i twisty fabularne.
A jednak w tym genialnym awangardowym światotwórstwie autora widzę pewne luki. Nie jestem w stanie kupić tej wiary ludzkości w zwycięstwo dwa wieki po wybuchu kryzysu. Okej, może mamy większą flotę i nasze statki są szybsze, ale wciąż mamy przeciwko sobie cywilizację, która potrafi budować superkomputery w protonie, do jasnej anielki! Podobnie nie rozumiem, jak nikomu nie przyszło do głowy, że ,,sonda" Trisolarian może być bronią. Po co im sonda, skoro mają sofony? Ta naiwność ludzkości od razu wzbudziła we mnie podejrzenia, że plombie mentalnej zostali poddani wszyscy, ale wygląda na to, że wcale nie. Wszelako jestem w stanie przymknąć oko w tych i kilku innych przypadkach w imię wciągającej fabuły i arcyciekawych konceptów fantastyczno-naukowych.
Zakończenie jest zaskakujące i przepiękne. Aż strach brać się za ostatni tom trylogii, by tego pięknego stanu nie popsuć.
Cixin Liu to znakomity umysł. Ze śmiałością kreśli obraz ludzkości, reagującej na zewnętrzne zagrożenie. Wprowadza masę nowych arcyciekawych koncepcji - tytułowa teoria ciemnego lasu, będąca rozwiązaniem paradoksu Fermiego, ciąg podejrzeń, bitwa w ciemności... Jest o czym myśleć. Kiedy przeczytałem fragment o pojawieniu się kropli i rozpoczęciu przez nią dzieła zniszczenia,...
więcej Pokaż mimo to