I choć Miller jawi się nam jako debiutantka, to do tej pory na jej koncie pojawiało się już kilka powieści z gatunku Young Adults. Napisane pod pseudonimem Sadie Hayes książki, opowiadały o świecie technologii w dość luźny sposób i takie samo podejście można zaobserwować w „Emisji”. Możecie jednak zapomnieć o luzie i śmieszności, bo choć w powieści znajdziemy też luźniejsze i dające czytelnikowi chwilę oddechu momenty, mamy tutaj do czynienia z poważnym tematem.

Dużą zasługą Miller jest to, że opisywane przez nią wydarzenia czytelnik może odczytywać jako prawdziwe. Pisarka w swoim życiu przepracowała trochę w wielkich korporacjach i to zwyczajnie widać. Zarówno w języku, którym napisano powieść, jak i wypowiedziach oraz zachowaniu bohaterów. A tych nie tak łatwo polubić. Wielkie pieniądze potrafią zawrócić w głowie niejednemu, a o takich kwotach, jakie padają w „Emisji”, nie słyszy się na co dzień.

W końcu mówimy o aplikacji randkowej, z której korzysta na całym świecie ponad 500 milionów użytkowników. Nic więc dziwnego, że wokół Hook i wprowadzenia jej na giełdę, będą dziać się rzeczy dziwne. Twórca aplikacji zatrudnia Todda Kenta, by ten pomógł w emisji Hook. Mężczyzna pracujący w firmie L.Cecil upatruje w tym swoją życiową szansę, ale w chwili, gdy jedna z pracownic korporacji zostaje znaleziona martwa, wiele się zmienia.

Czytając „Emisję” trudno złapać oddech. Mamy wielu bohaterów i to na każdym szczeblu kariery począwszy od zwykłych szarych analityków, a skończywszy na naprawdę dużych rybach. Można zarzucić Miller, że nie wszystkich udało się jej dobrze sportretować, ale przy takim nagromadzeniu postaci, trudno byłoby tego oczekiwać. Za to pewne jest, że powieść doczeka się kontynuacji, bo po takim zakończeniu nie może być inaczej.

Bartosz Szczygielski