Babukar szedł przodem

Okładka książki Babukar szedł przodem Giovanni Dozzini Patronat Logo
Patronat Logo
Okładka książki Babukar szedł przodem
Giovanni Dozzini Wydawnictwo: Widnokrąg Seria: Książki do zadań specjalnych literatura piękna
160 str. 2 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Książki do zadań specjalnych
Tytuł oryginału:
E Baboucar guidava la fila
Wydawnictwo:
Widnokrąg
Data wydania:
2022-09-01
Data 1. wyd. pol.:
2022-09-01
Liczba stron:
160
Czas czytania
2 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788396523648
Tłumacz:
Aleksandra Soroka-Kulma
Tagi:
uchodźcy azyl Włochy Afryka literatura włoska
Średnia ocen

5,5 5,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,5 / 10
16 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
259
255

Na półkach:

Autor zrobił eksperyment na sobie, czytelnikach i bohaterach swojej powieści. Mam nadzieję, że choć on sam jest zadowolony...
Eksperyment się raczej nie powiódł. Książka jest nudna od pierwszych słów i niczym nie zachęca do lektury. Przedzierałam się przez kolejne strony, jak przez zasieki kolczaste i dobrnęłam tylko do połowy. Zajrzałam na dwie ostanie strony - niczym się nie różniły od pierwszych.
To zgodnie z zapowiedzią 48 godzin z życia uchodźców (chyba wojennych) z Afryki szukających miejsca na życie w Europie. Chłopaki w różnym wieku są zagubieni w czasie i przestrzeni, czemu trudno się i dziwić. Autor przyjął metodę drobiazgowego i beznamiętnego opisywania, co w ciągu tego czasu się z nimi dzieje. Trochę, jakbym była na seansie filmowym z autodeskrypcją - te dokładne opisy gestów, budynków, dróg, przedziałów... Przy czym pisarz nie jest mistrzem obrazowania.
Jeśli chciał nas, czytelników zainteresować losem takich uchodźców, jak jego bohaterowie - to mnie nie zainteresował. I nie pomogła nawet mocno naciągana okładka nawiązująca do roli Beatlesów w muzyce.

Autor zrobił eksperyment na sobie, czytelnikach i bohaterach swojej powieści. Mam nadzieję, że choć on sam jest zadowolony...
Eksperyment się raczej nie powiódł. Książka jest nudna od pierwszych słów i niczym nie zachęca do lektury. Przedzierałam się przez kolejne strony, jak przez zasieki kolczaste i dobrnęłam tylko do połowy. Zajrzałam na dwie ostanie strony - niczym ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
140
94

Na półkach:

Dwie doby z włoskiej wegetacji czterech afrykańskich uchodźców. O czym myślą, jak żyją i co jest dla nich ważne. Tylko jeden z nich, tytułowy Babukar, jest bezpieczny w nowym kraju - zyskał ochronę humanitarną, pozostali tkwią w zawieszeniu. Dla mnie historia tej czwórki imigrantów jest jakaś niedokończona i mam niedosyt. Być może taki był zamysł autora?

Dwie doby z włoskiej wegetacji czterech afrykańskich uchodźców. O czym myślą, jak żyją i co jest dla nich ważne. Tylko jeden z nich, tytułowy Babukar, jest bezpieczny w nowym kraju - zyskał ochronę humanitarną, pozostali tkwią w zawieszeniu. Dla mnie historia tej czwórki imigrantów jest jakaś niedokończona i mam niedosyt. Być może taki był zamysł autora?

Pokaż mimo to

avatar
504
504

Na półkach:

Ach, czemu świat nie potrafi żyć w pokoju, współpracować, nie rywalizować i prężyć muskuły. Można by spory rozstrzygać w drodze międzynarodowych sądowych mediacji, a w ostateczności rozegrać jakąś partię szachów czy inny rodzaj pojedynku, który wyłoni zwycięzcę. Czasami takie, wiem, że niezbyt mądre, myśli przychodzą mi do głowy. Ostatnio jakby częściej.

To wynik poruszających obrazów matek z dziećmi przekraczających ukraińsko-polską granicę z jedną walizką i zapłakanymi oczami. Tyle zostało im z całego życia. Dobrze, że chociaż zdołały uciec. Ich mężczyźni zostali, by walczyć. Wcześniej zaś byli uchodźcy, koczujący tygodniami na białorusko-polskiej granicy, przeganiani niczym zwierzęta, przerzucani przez ogrodzenie niczym piłka. A może niczym granat. Bo miał być z tego nie lada wybuch. I jeszcze ci tonący w morzu, które mieli nadzieję bezpiecznie przepłynąć. Nigdzie nie czują się u siebie, wszędzie przeganiani podejrzliwymi spojrzeniami, smagani niechęcią.

Babukar jest jednym z nich. Wraz z podobnymi sobie, z którymi się zakumplował, trafił do Włoch. Nie wszyscy są tu na równych prawach. Ochronę humanitarną uzyskał tylko Babukar, sprawy pozostałych są na różnych etapach rozstrzygania. Dlatego to on właśnie kroczy śmiało przodem.

Babukar i jego kumple budzą zainteresowanie. Czarnoskórzy, trochę zagubieni, z trudem porozumiewający się łamanym angielskim, trochę włoskim i oczywiście wolofskim, używanym w ich ojczystej Afryce. Chcieliby żyć, jak wszyscy, mieć pracę, dzięki której zarobią własne pieniądze i nie będą musieli, jak obecnie, prosić o nie jakiejś dobroczynnej organizacji. Czekają jednak ciągle na rozpatrzenie swoich wniosków przez sąd.

Ludzie przyglądają się im podejrzliwie. No bo jakże to tak? Uchodźcy, a nie chodzą skuleni, przestraszeni i nie żebrzą, tylko żartują, śmieją się, podrywają dziewczyny i pragną bardzo zobaczyć morze.

Z jednej strony rozumiemy ostrożność, te wszystkie szczegółowe procedury, a także niepokój, nie tylko władz, ale też zwykłych ludzi, którzy niejeden raz widzieli w mediach ofiary ataków terrorystycznych. Ale też próbuję wejść w skórę uchodźcy. To przecież też ludzie, których po prostu spotkało nieszczęście. W swoich krajach byli lekarzami, fryzjerami, policjantami i nauczycielami. Tutaj są nikim. A nawet gorzej. Tutaj są postrzegani jako potencjalne zagrożenie.

Gdy tak rozważamy to na zimno, to czy ludzie nie powinni mieć prawa mieszkać tam, gdzie chcą, wędrować za bezpieczeństwem, za pracą, lepszym życiem, ładniejszą pogodą czy kochaną osobą? Racja jest po trosze po jednej i po drugiej stronie. Z pewnością nie jestem osobą kompetentną, by to rozstrzygać. Jednak było mi zwyczajnie żal chłopaków. Rozmawiając o zbliżającym się meczu Portugalia : Francja, który bardzo chcieli zobaczyć, Yaya zakrzyknął: „Wygramy, Ousman, wygramy”, na co Babukar odpowiedział mu ze śmiechem: „Nie wiedziałem, że urodziłeś się w Portugalii.” Zwykła, sympatyczna rozmowa fanów futbolu. A jednak oni nie są zwykli. Są naznaczeni. To uchodźcy.

Nikogo tu nie obchodzi, skąd pochodzą. Gambia, Nigeria, Wybrzeże Kości Słoniowej. Czy w ogóle wiemy, jak się tam żyje, czy trwa wojna, czy ludzie giną rozerwani pociskiem czy może z głodu? Ousman bardzo chciałby opowiedzieć o swoich marzeniach, o tym, co zajmuje jego myśli, o tym, że tęskni za domem i bliskimi. Nie jest bowiem nikim, choć wszystko tutaj mówi mu, że jest inaczej.

Nie mam żadnego pomysłu, jak rozwiązać problem. Wydaje się on po prostu nie do rozwiązania. Bardzo współczuję ludziom, którzy są zmuszeni rzucić wszystko, by ratować życie. Również tym, którzy w swoim w kraju nie widzą dla siebie perspektyw. Każdy ma prawo do godnego życia i do realizowania się. Tymczasem jednak świat się zmienił, zwłaszcza po 11 września 2001 roku. Obawiamy się i nie można tego lęku lekceważyć. Może właśnie ta książka będzie pierwszą z wielu kolejnych, które sprowokują nas do refleksji. Co z tego, że czwórka naszych bohaterów wsiadła do pociągu bez biletów? Przecież i nam się to zdarza i podobnie jak oni, płacimy wtedy mandat. Co z tego, że kibicują w rozgrywkach jednemu krajowi, a za innym nie przepadają? Czy my robimy inaczej? Są tacy sami. Różnią się tym, że nie mają swojego miejsca, domu i nikogo, kto by w nim na nich czekał. Mają za to wiele złych wspomnień, które wloką się za nimi i nie sposób zrzucić ich z ramion.

„Babukar szedł przodem” nie rozwiąże problemu, to pewne. Ale jest to znakomicie napisana opowieść, delikatna, bez śladu manifestacji, dzięki temu bardzo prawdziwa. Przedstawia zaledwie 48 godzin z życia kilkorga przyjaciół. Mieli to szczęście, że przypadkiem się poznali. Inaczej każdy z nich chodziłby ulicami Perugii samotnie, albo nawet bałby się na nie wyjść. Historia, jaka przydarzyła im się w drodze nad upragnione morze, dla Włocha nie oznaczałaby nic poza koniecznością zapłaty mandatu. Czym będzie skutkować dla nich, nie wiadomo. Pomyślmy o tym i może uda się nam zamiast współczucia doświadczyć czegoś z dużo wyższej emocjonalnie półki – empatii
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Ach, czemu świat nie potrafi żyć w pokoju, współpracować, nie rywalizować i prężyć muskuły. Można by spory rozstrzygać w drodze międzynarodowych sądowych mediacji, a w ostateczności rozegrać jakąś partię szachów czy inny rodzaj pojedynku, który wyłoni zwycięzcę. Czasami takie, wiem, że niezbyt mądre, myśli przychodzą mi do głowy. Ostatnio jakby częściej.

To wynik...

więcej Pokaż mimo to

avatar
618
263

Na półkach: ,

Giovanni Dozzini przedstawił nam 48 godzin z życia czterech afrykańskich uchodźców, pochodzących z rożnych zakątków kontynentu.
Czy książka skłoniła mnie do głębszej refleksji? Nie sadzę. Miałam wrażenie, że gdyby nie wtręty o braku azylu i afrykańskim pochodzeniu, to byłaby po prostu historia kilkorga nastolatków i ich wakacyjnych wygłupów.
Zastanawiałam się, co było powodem przyznania nagrody, ale chyba się domyślam - temat nielegalnych uchodźców jest wciąż na topie.
Muszę przyznać, że nie polubiłam się z bohaterami. Irytowała mnie ta ich niezachwiana pewność siebie i lekka roszczeniowość. Nie masz biletu i dostałeś mandat? Don't worry! Pani z fundacji zajmującej się imigrantami machnie za ciebie z własnej kieszeni.
Plusem tej powieści było z pewnością lekkie pióro autora, dzięki czemu przemknęłam po stronicach dość szybko.

Giovanni Dozzini przedstawił nam 48 godzin z życia czterech afrykańskich uchodźców, pochodzących z rożnych zakątków kontynentu.
Czy książka skłoniła mnie do głębszej refleksji? Nie sadzę. Miałam wrażenie, że gdyby nie wtręty o braku azylu i afrykańskim pochodzeniu, to byłaby po prostu historia kilkorga nastolatków i ich wakacyjnych wygłupów.
Zastanawiałam się, co było...

więcej Pokaż mimo to

avatar
334
331

Na półkach:

Czwórka młodych ludzi, którzy po ciężkiej podróży przez połowę Afryki i Morze. Śrudziemne, we Włoszech czekają w napięciu, na azyl. Tylko Babukar posiada zaakceptowany wniosek i ochronę humanitarną dlatego on jest zawsze z przodu ekipy.
Czterdzieści osiem godzin z życia uchodźców, przyjaciół, którzy mimo nieporozumień, lęków, niepewności trzymają się razem

Czwórka młodych ludzi, którzy po ciężkiej podróży przez połowę Afryki i Morze. Śrudziemne, we Włoszech czekają w napięciu, na azyl. Tylko Babukar posiada zaakceptowany wniosek i ochronę humanitarną dlatego on jest zawsze z przodu ekipy.
Czterdzieści osiem godzin z życia uchodźców, przyjaciół, którzy mimo nieporozumień, lęków, niepewności trzymają się razem

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    45
  • Przeczytane
    18
  • 2022
    3
  • Legimi
    2
  • Posiadam
    1
  • Pod naszym patronatem
    1
  • Mamt
    1
  • Chce mieć!
    1
  • E-booki
    1
  • Nowości
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Babukar szedł przodem


Podobne książki

Przeczytaj także