Kamienny dom. O Bliskim Wschodzie, jakiego już nie ma

Okładka książki Kamienny dom. O Bliskim Wschodzie, jakiego już nie ma Anthony Shadid Patronat Logo
Patronat Logo
Okładka książki Kamienny dom. O Bliskim Wschodzie, jakiego już nie ma
Anthony Shadid Wydawnictwo: Czarne Seria: Z Domem biografia, autobiografia, pamiętnik
416 str. 6 godz. 56 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Seria:
Z Domem
Tytuł oryginału:
House of Stone: A Memoir of Home, Family, and a Lost Middle East
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2014-10-20
Data 1. wyd. pol.:
2014-10-20
Liczba stron:
416
Czas czytania
6 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375368710
Tłumacz:
Hanna Jankowska
Tagi:
Liban Bliski Wschód Lewant świat arabski wojna wspomnienia
Inne
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Dom



436 9 63

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
60 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
270
269

Na półkach:

„Kamienny dom” to literackie sprawozdanie z powrotu do korzeni, na marginesie którego Anthony Shadid serwuje czytelnikowi wielowątkową opowieść o historii Libanu oraz swojej rodziny. To powolna, nieco sentymentalna próba rozliczenia się z przeszłością, która zamiera na naszych oczach. Lewant, rozumiany jako wielokulturowa spuścizna Bliskiego Wschodu, odchodzi w niepamięć. Właśnie ta nostalgiczna wizja Lewantu to coś, co autor wyniósł z rodzinnego domu libańskich imigrantów, którzy w latach 20. XX wieku rozpoczęli nowe życie w dalekiej Ameryce. Rzuceni w nowe i nieznane otoczenie, zachowali typową dla Bliskiego Wschodu pamięć i przywiązanie do rodu i rodziny – zarówno tej bliższej, jak i dalszej. Właśnie ta pamięć stała się przyczyną dla powstania tej książki. Podczas relacjonowania konflikty w Libanie w 2006 roku autor stanął tuż obok domu, gdzie wszystko się zaczęło. Dom Isbera, pradziadka autora, w Maradż Ujun zrodził w nim przedziwny plan, a książka jest zapisem z jego realizacji.

Autor przyznaje, że Shadidowie nigdy nie byli do końca normalni. Jeszcze w Libanie cieszyli się ogólną reputacją ludzi szalonych. Spuścizna Shadidów obudziła się i w autorze, gdy ten postanowił odnowić stary, zrujnowany dom na libańskiej prowincji. Amerykański dziennikarz, którego życie ogniskowało się wokół relacjonowania kolejnych bliskowschodnich konfliktów, bierze roczny urlop z pracy i rusza do Libanu, aby spełnić swoje marzenie – natchnąć stary i zrujnowany dom Isbera nowym życiem. Efektem tego planu jest melancholijna, czasami gorzka, ale i nie pozbawiona humoru i ironii, opowieść o ludziach i miejscach, o historii i osobistym do niej stosunku. Książkę czytałem naprawdę powoli, jakby dostosowując się do tempa opowiadanej historii. Daleka od sensacji, urzeka jednak sprawnością pióra autora oraz głębią spojrzenia na Liban i jego mieszkańców.

Ale najpierw krótko o historii. Pierwsza wojna światowa zburzyła wiele państw i ustrojów, ale pewnie mało kto zwraca uwagę, że jednym z jej ofiar stał się wielokulturowy Lewant. Osmańska władza na terenach Syrii i Palestyny zastąpiona została przez francuski i brytyjski mandat. Europejczycy zachowali się tutaj tak, jak na wielu innych obszarach świata – wzięli linijkę i na mapie podzielili nową zdobycz. Granice Syrii, Libanu i Palestyny skrywają za sobą tragedię ludzi, którzy z dnia na dzień zostali rozdzieleni przez nowy ład. Niewielka libańska miejscowość Maradż Ujun to właśnie przykład takiej tragedii. Miasto, które pod rządami Turków czerpało swoje bogactwo z korzystnego położenia między Syrią a Palestyną, nagle stało się prowincjonalną mieściną w równie prowincjonalnym Libanie. Do tego pojawienie się państw zachodnich, które zaczęły stosować zasadę „dziel i rządź”, obudziło falę nacjonalizmów i konfliktów religijnych, czego efektem stała się migracja ludzi w poszukiwaniu lepszego losu, a także trwający do dzisiaj okres chaosu i niestabilności Bliskiego Wschodu. Czasami trzeba przeczytać historię zwykłych ludzi, aby zrozumieć znaczenie wielkich historycznych faktów. I nie jest to kwestia intelektualnych możliwości, ale raczej wrażliwości, która nadaje głębi dobrze znanym faktom z przeszłości.

Proces odbudowy domu Isbera, który z humorem opisuje Shadid, rzuca również światło na skomplikowany świat stosunków społecznych w Libanie. Państwo to ma wszelkie predyspozycje do bycia oazą dobrobytu na mapie Bliskiego Wschodu, ale praktycznie od samego początku swojego istnienia jest sceną wielkiego konfliktu. Sztucznie stworzony kraj, w którym ścierają się nie tylko religijne podziały na chrześcijan oraz muzułmanów (sunnitów i szyitów),ale także wpływy silniejszych sąsiadów. Moment, w którym Anthony Shadid remontował dom swojego przodka, był kolejnym okresem narastania konfliktu po okresie chwilowego odprężenia. Autor w swojej książce pokazuje los ludzi, którym przyszło żyć w cieniu permanentnego konfliktu. Nie sposób nic zaplanować, nie sposób o nic się troszczyć, gdy niepewność jutra paraliżuje i zmusza do kolejnej rozmowy o tym, czy znowu będziemy mieli wojnę. Taki Liban wyłania się z „Kamiennego domu” - gorzki obraz kraju bez przyszłości. Tylko na tle tych faktów można zrozumieć, dlaczego projekt remontu starego domu jawi się wszystkim ludziom, których autor spotyka na swojej drodze, jako czyste szaleństwo. A gdy, mimo wielu opóźnień i przeciwności losu, autorowi udaje się w końcu dokończyć swój remont, nie sposób nie zauważyć pewnego uczucia zazdrości tych, którzy mogą go obejrzeć. Gdyby tylko Liban dało się odnowić tak, jak ten stary dom...

Przyznaję, że ta książka mnie urzekła, urzekł mnie klimat przemijającego Lewantu, urzekli mnie również ludzie, którzy pracowali dla autora – ich nieszablonowy rytm pracy, tak odmienny od standardów zachodnich, gdzie czas i termin jest wszystkim, mimowolnie wywołuje uśmiech na twarzy, choć Shadidowi zapewne nie było do śmiechu. Zamierzenie i sens, jaki nadał jej autor, sprawia, że jest to wciągająca opowieść o nieustającej ludzkiej tęsknocie do swojego miejsca na ziemi. Bo każdy człowiek potrzebuje domu, do którego będzie mógł wracać.

I na koniec. Książka ta ma jeszcze inny wymiar niż ten, który nadał jej autor. Dopisało go życie. Przechodząc się po odnowionym domu, autor zapisał: „Myślałem o córce, która miała wkrótce przyjechać. Wejdzie po schodach, z których zeszła w dniu odjazdu jej prababka, będzie czekać, aż ktoś jej zaśpiewa piosenki Raify. Oczami duszy widziałem Lailę, już dorosłą, koło tych drzew, powtarzającą arabskie słowa, których ją kiedyś nauczę i które przeniosą ją w świat Isbera, gdzie przez Mardż Ujun, przez kraj, niegdyś nasz, płynie rzeka Litani. To jest bajt. To właśnie sobie wyobrażam. Wrzesień 2011”.

Uważny czytelnik dostrzeże, że w nocie biograficznej autora widnieje „Anthony Shadid (1968-2012)”. Nie długo nacieszył się autor swoim odnowionym domem, nie ziści się to, co napisał nam na ostatnich stronach swojej książki. Tak sobie pomyślałem, że tak właśnie przemija Lewant, poprzez odchodzenie ludzi rozumiejących jego sens. Tak przemija każda rzeczywistość, której tworzywem jest człowiek. Smutne dopełnienie melancholijnej książki.

„Kamienny dom” to literackie sprawozdanie z powrotu do korzeni, na marginesie którego Anthony Shadid serwuje czytelnikowi wielowątkową opowieść o historii Libanu oraz swojej rodziny. To powolna, nieco sentymentalna próba rozliczenia się z przeszłością, która zamiera na naszych oczach. Lewant, rozumiany jako wielokulturowa spuścizna Bliskiego Wschodu, odchodzi w niepamięć....

więcej Pokaż mimo to

avatar
134
133

Na półkach: ,

Ciekawa lektura o poszukiwaniu korzeni i odchodzeniu starego świata. Punktem wyjścia książki jest remont starego, rodowego domu autora w Mardż-Ujun, małym mieście w Libanie. Podczas nieustannych problemów z robotnikami i napiętymi terminami, autor równocześnie wspomina historię swojej rodziny, która na początku XX wieku wyemigrowała do USA. Historia domu to także historia Libanu, który nigdy nie podniósł się po upadku Imperium Osmańskiego, a wskutek ciągłych wojen także mała społeczność Mardż-Ujun skazana jest na zagładę. Autor bardzo zręcznie porusza się między humorystycznymi opowiastkami z placu budowy, a melancholijnymi wstawkami o przeszłości. Dodatkowo trochę można dowiedzieć się o historii Libanu. Warto przeczytać w wolnej chwili.

Ciekawa lektura o poszukiwaniu korzeni i odchodzeniu starego świata. Punktem wyjścia książki jest remont starego, rodowego domu autora w Mardż-Ujun, małym mieście w Libanie. Podczas nieustannych problemów z robotnikami i napiętymi terminami, autor równocześnie wspomina historię swojej rodziny, która na początku XX wieku wyemigrowała do USA. Historia domu to także historia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
562
19

Na półkach: ,

"Prawdziwy miłośnik Wiednia żyje pożyczonymi wspomnieniami. Z gorzko-słodkim uczuciem nostalgii wspomina to, czego nigdy nie poznał. Rzeczywisty Wiedeń jest pięknym miastem, jakim był zawsze. Ale Wiedeń, którego nigdy nie było, jest najwspanialszym miastem wszech czasów." Cytat z Orsona Wellesa z 1968 roku idealnie wprowadza w atmosferę książki. Właśnie taką podróż proponuje nam Anthony Shadid, w poszukiwaniu Bliskiego Wschodu, jaki być może nawet nigdy nie istniał. Amerykański dziennikarz libańskiego pochodzenia, korespondent „The Washington Post”, dwukrotny zdobywca nagrody Pulitzera powraca do Mardż Ujun, by odbudować dom swoich przodków, wymarzony i wytęskniony, niemalże mityczny bajt. Jego pradziadek, Isber Samara, postawił go, by był schronieniem dla licznej rodziny. Zawiłe losy historii sprawiły jednak, że jego dzieci musiały wyemigrować do Ameryki. W 2006 roku, gdy do miasta wkroczyły izraelskie wojska, jedna z rakiet trafia w zniszczony już i tak budynek.

Shadid, w Mardż Ujun jednocześnie swój i obcy, stawia przed sobą zadanie, by przez rok przywrócić do życia ten szczególny dla niego symbol świetności dawnego Imperium Osmańskiego i kosmopolitycznej kultury Lewantu. Zmagając się z robotnikami, wkładając serce w wykończenie wszystkich detali, podziwiając kunsztowne, ręcznie wykonane płytki i wysmakowane łuczki, czy zbierając oliwki, snuje opowieść o historii swojej rodziny, na której piętnem położyły się burzliwe losy kraju.

W Libanie panuje ciągłe napięcie, świadomość, że pokój może być jedynie tymczasowy, niewiele trzeba, by beczka z prochem wybuchła, obracając w pył resztki znanego dotąd świata. Religia tu określa wszystko, twoje wyznanie decyduje o przynależnym miejscu w społeczeństwie i determinuje wybory. W takich warunkach postawa Shadida, tęskniącego za imperium, gdzie maronici, muzułmanie i druzowie żyli ze sobą w zgodzie, gdzie można było swobodnie podróżować do Damaszku i Jerozolimy, Sajdy i Hajfy, budzi niezrozumienie. Jak wspomina on w rozmowie z przyjaciółmi, tak naprawdę nigdy nie poczuje się do końca członkiem lokalnej wspólnoty, choć tego pragnie.

To bardzo osobista książka, raczej intymna relacja o poszukiwaniu swojej tożsamości, o próbach dotarcia do korzeni i odnalezienia się w świecie, w którym ważne dla Ciebie ideały legły w gruzach, niż bezstronna kronika wydarzeń.

Anthony Shadid ukończył pisanie książki w 2011 roku. Rok później zmarł w wieku czterdziestu trzech lat, nie długo przyszło mu nacieszyć się odrestaurowanym domem. Myślę jednak, że udało mu się po sobie coś pozostawić. Pojedynczy człowiek rzadko kiedy ma wpływ na losy historii, nie powstrzyma wojen, nie zatamuje przelanej krwi, nie podniesie ze zgliszczy dawno upadłych imperiów. Kiedy jednak czytam, z jakim pietyzmem Shadid opisuje wybieranie betonowych płytek, czuję, że udało mu się wykonać maleńki krok naprzód, ku odtworzeniu świata w który wierzył, o którym marzył.

"Prawdziwy miłośnik Wiednia żyje pożyczonymi wspomnieniami. Z gorzko-słodkim uczuciem nostalgii wspomina to, czego nigdy nie poznał. Rzeczywisty Wiedeń jest pięknym miastem, jakim był zawsze. Ale Wiedeń, którego nigdy nie było, jest najwspanialszym miastem wszech czasów." Cytat z Orsona Wellesa z 1968 roku idealnie wprowadza w atmosferę książki. Właśnie taką podróż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
879
70

Na półkach: ,

Opowieść o mieście na Bliskim Wschodzie oraz losach Isbera Samary i jego rodziny. Życiowym celem Isbera było m.in. postawienie własnego domu. Po latach jego potomek powraca do rodzinnego miasta i odnawia ów dom zrujnowany w czasie wojen wyniszczających Liban. Autor dość dobrze oddaje klimat minionej epoki, gdzie ludzie wielu wyznań żyli obok siebie oraz opisuje niezwykłe osobowości. Sama książka przypominała mi trochę "Dom Kalifa - Rok w Casablance". Ogólnie refleksja i ironia. "...Libańskie imiona amerykanizowano też inaczej.Libanka o imieniu Mary, która dotarła do Maine w okolicach Bożego Narodzenia, często była pozdrawiana słowami Mery Christmas. Jak miło z ich strony, że zwracają się do mnie po imieniu, pomyślała. Choć w końcu dowiedziała się, o co chodzi, nie osłabiło to jej entuzjazmu. Postanowiła, że będzie się nazywać Mary Christmas....." :)

Opowieść o mieście na Bliskim Wschodzie oraz losach Isbera Samary i jego rodziny. Życiowym celem Isbera było m.in. postawienie własnego domu. Po latach jego potomek powraca do rodzinnego miasta i odnawia ów dom zrujnowany w czasie wojen wyniszczających Liban. Autor dość dobrze oddaje klimat minionej epoki, gdzie ludzie wielu wyznań żyli obok siebie oraz opisuje niezwykłe...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1964
1878

Na półkach: ,

Autor, jak przystało na prawdziwego reportera umiejętnie widzie nas po świecie Bliskiego Wschodu, który jest tak zróżnicowany kulturowo, religijnie i od wielu lat nękany konfliktami zbrojnymi. Pokazując jego przeszłość i teraźniejszość łączy swe umiejętności dziennikarskie z emocjami człowieka, który znajduje się w centrum wydarzeń.

Autor, jak przystało na prawdziwego reportera umiejętnie widzie nas po świecie Bliskiego Wschodu, który jest tak zróżnicowany kulturowo, religijnie i od wielu lat nękany konfliktami zbrojnymi. Pokazując jego przeszłość i teraźniejszość łączy swe umiejętności dziennikarskie z emocjami człowieka, który znajduje się w centrum wydarzeń.

Pokaż mimo to

avatar
987
394

Na półkach:

Ta książka to historia powolnego upadku Bliskiego Wschodu. Od czasu rozpadu Imperium Otomańskiego Bliski Wschód to beczka prochu, która co kilka lat wybucha. Żyjące obok siebie zantagonizowane religie, dodatkowo podzielone sztucznymi granicami i ludzie, którzy nie rozumieją dlaczego nagle nie mogą wrócić do swojego domu lub spotkać się z przyjacielem z sąsiedniego miasteczka. Autor kończy swoją książkę w 2011 roku, kiedy rozpoczynają się rewolucja "Arabskiej wiosny". Niestety, już po kilku latach widać, że nie wszędzie zawitała wiosna. I najgorsze jest to, że ten kruchy porządek, o którym pisze Shadid w 2010 roku jest już przeszłością. I kolejne domy są opuszczane, a ludzie muszą uciekać. A Bliski Wschód jest coraz dalej od swojej przeszłości.

Ta książka to historia powolnego upadku Bliskiego Wschodu. Od czasu rozpadu Imperium Otomańskiego Bliski Wschód to beczka prochu, która co kilka lat wybucha. Żyjące obok siebie zantagonizowane religie, dodatkowo podzielone sztucznymi granicami i ludzie, którzy nie rozumieją dlaczego nagle nie mogą wrócić do swojego domu lub spotkać się z przyjacielem z sąsiedniego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
743
668

Na półkach:

Ciekawy pomysł na książkę opowiadającą o znikającym społeczeństwie. Znikającym z powodu nieustannych wojen i narastających nienawiści wśród tych, którzy kiedyś wspólnie mieszkali. Smutna opowieść o współczesności, w której niema miejsca dla współistnienia. To również opowieść o emigracji, jej gorzkim smaku i tęsknocie za miejscem, z którego się pochodzi.

Ciekawy pomysł na książkę opowiadającą o znikającym społeczeństwie. Znikającym z powodu nieustannych wojen i narastających nienawiści wśród tych, którzy kiedyś wspólnie mieszkali. Smutna opowieść o współczesności, w której niema miejsca dla współistnienia. To również opowieść o emigracji, jej gorzkim smaku i tęsknocie za miejscem, z którego się pochodzi.

Pokaż mimo to

avatar
1835
279

Na półkach: , ,

Nieco lżej o trudnej historii Libanu i jego mieszkańców w XX wieku. Odbudowa rodowej siedziby służy autorowi za pretekst do opowieści o przemianach społeczeństwa, o odchodzeniu dawnego Bliskiego Wschodu i historii jego rodziny.

Nieco lżej o trudnej historii Libanu i jego mieszkańców w XX wieku. Odbudowa rodowej siedziby służy autorowi za pretekst do opowieści o przemianach społeczeństwa, o odchodzeniu dawnego Bliskiego Wschodu i historii jego rodziny.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    257
  • Przeczytane
    76
  • Posiadam
    35
  • Teraz czytam
    6
  • Chcę w prezencie
    5
  • Reportaż
    4
  • Orient
    3
  • Liban
    3
  • 2018
    2
  • L. faktu
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kamienny dom. O Bliskim Wschodzie, jakiego już nie ma


Podobne książki

Przeczytaj także