Rozumiem, że jesteś mądrzejsza od psychologa z wieloletnim doświadczeniem (i z pewnością od całego świata i od każdego kto nie kupuje twojej historii tylko chce znaleźć przyczyny twojej niechęci do płci).
Zawsze możesz iść w tę tranzycję a później zasilić szeregi ludzi zrozpaczonych, nieodwracalnie okaleczonych, z powikłaniami po hormonach, z myślami samobójczymi, żałujących że z takim uporem maniaka afirmowali transpłciowość. Środowisko ci podziękuje, że zapłacisz im za zrujnowanie sobie życia (o którym ci oczywiście teraz nie mówią). Każdy robi co chce, ale później przychodzi rozpacz i wtedy środowisko trans ci już nie pomoże (transprzyjaźni diagności też nie). Ja bym skorzystała z uprzejmości twoich rodziców i nie szła tak uparcie w tranzycję. I darowała sobie te gadki o urażonej psychice i dumie. Twoim rodzicom życzę dużo zdrowia i cierpliwości bo batalia o dziecko które chce siebie okaleczyć i faszerować hormonami, podejmując pochopne decyzje to gehenna. Zastanów się, dlaczego tak bardzo nienawidzisz swojej płci, co złego się w twoim  życiu wydarzyło i co ta tranzycja ci ma dać. Dlaczego właściwie jej chcesz. Powodzenia w odkrywaniu siebie - kobiecość to cud natury.

Rozumiem, że jesteś mądrzejsza od psychologa z wieloletnim doświadczeniem (i z pewnością od całego świata i od każdego kto nie kupuje twojej historii tylko chce znaleźć przyczyny twojej niechęci do płci).
Zawsze możesz iść w tę tranzycję a później zasilić szeregi ludzi zrozpaczonych, nieodwracalnie okaleczonych, z powikłaniami po hormonach, z myślami samobójczymi,...

Tranzycja tylko na początku wydaje się wspaniała, daje euforię i powody do chwalenia się przed pozornie wspierającą grupą. W tym samym czasie człowiek coraz bardziej oddala się od swojego prawdziwego "ja", bo nosi maskę. A później jak zajdzie jeszcze dalej to jest zbyt duży wstyd by przyznać się do błędu, kiedy wcześniej walczyło się z całą rodziną i całym światem by wypełniali żądania. Na grupce wsparcia trans nikt ci tego nie powie, że wielu wyszło ze środowiska trans i zrozumiało, że tranzycja i afirmowanie dysforii doprowadziło ich do nieszczęścia zamiast do "bycia sobą". Poszukaj sobie świadectw o detranzycji (detransition w angielskim), jest ich cała masa na prywatnych kanałach Youtube i na X (twitterze) i posłuchaj jakie motywy prowadziły ludzi do przekonania, że są innej płci i że mają dysforię.

Tranzycja tylko na początku wydaje się wspaniała, daje euforię i powody do chwalenia się przed pozornie wspierającą grupą. W tym samym czasie człowiek coraz bardziej oddala się od swojego prawdziwego "ja", bo nosi maskę. A później jak zajdzie jeszcze dalej to jest zbyt duży wstyd by przyznać się do błędu, kiedy wcześniej walczyło się z całą rodziną i całym światem by...

zamknij pizde

zamknij pizde

nie wiesz kurwa jak to jest i sie wypowiadasz pojebie mnie

nie wiesz kurwa jak to jest i sie wypowiadasz pojebie mnie

Zastanów się, dlaczego tak nienawidzisz swojej płci i co ma ci dać ta "tranzycja". Przed czym uciekasz? Życie nie kręci się wokół płci. Jeśli ci się uda dopiąć celu a za parę lat zrozumiesz, że to pomyłka, to będzie ci bardzo wstyd się do niej przyznać a przyjazne trans środowisko w tym na pewno już nie pomoże.
Te wyzwiska ignoruję, bo masz utrudniony kontakt z rzeczywistością, więc trudno to racjonalnie wytłumaczyć inaczej niż tym, że nie patrzysz teraz trzeźwo na świat.

Zastanów się, dlaczego tak nienawidzisz swojej płci i co ma ci dać ta "tranzycja". Przed czym uciekasz? Życie nie kręci się wokół płci. Jeśli ci się uda dopiąć celu a za parę lat zrozumiesz, że to pomyłka, to będzie ci bardzo wstyd się do niej przyznać a przyjazne trans środowisko w tym na pewno już nie pomoże.
Te wyzwiska ignoruję, bo masz utrudniony kontakt z...

@Magda J, zapewne zdajesz sobie sprawę, że wyrażenie zainteresowania osobą teneru niczego oczekiwanego przez nią jej nie przyniesie. Szkoda empatii, bo w tym przypadku zostanie zmarnowana. Ja w sumie też tak mam, że jestem odporna na argumenty z omawianej sfery. Moje zainteresowanie problematyką wątku jest zerowe, więc należy przyjąć, iż powodem mojego pojawienia się tu jest zupełnie co innego.

@Magda J, zapewne zdajesz sobie sprawę, że wyrażenie zainteresowania osobą teneru niczego oczekiwanego przez nią jej nie przyniesie. Szkoda empatii, bo w tym przypadku zostanie zmarnowana. Ja w sumie też tak mam, że jestem odporna na argumenty z omawianej sfery. Moje zainteresowanie problematyką wątku jest zerowe, więc należy przyjąć, iż powodem mojego pojawienia się tu...

Zainteresowanie się dziewczyną, która jest na pewno wartościowa ale chce sobie zrobić poważną krzywdę za przyzwoleniem jakichś ignoranckich, afirmujących żółtodziobów, a jednocześnie ucieka od kompetentnego, doświadczonego psychologa nigdy nie jest stratą czasu. Gdy pójdzie w tak zwaną tranzycję czyli okaleczanie się, będzie już za późno na ocalenie jej zdrowia.

Zainteresowanie się dziewczyną, która jest na pewno wartościowa ale chce sobie zrobić poważną krzywdę za przyzwoleniem jakichś ignoranckich, afirmujących żółtodziobów, a jednocześnie ucieka od kompetentnego, doświadczonego psychologa nigdy nie jest stratą czasu. Gdy pójdzie w tak zwaną tranzycję czyli okaleczanie się, będzie już za późno na ocalenie jej zdrowia.

Magda, odnoszę wrażenie, że bardziej chcesz się wykazać posiadaniem ludzkich uczuć, niż przekonaniem o skuteczności swego wpływu na nią.

Magda, odnoszę wrażenie, że bardziej chcesz się wykazać posiadaniem ludzkich uczuć, niż przekonaniem o skuteczności swego wpływu na nią.

A czym ty się chcesz wykazać, Lucy Fair?

A czym ty się chcesz wykazać, Lucy Fair?

Bardzo dobre pytanie @Magda J. Odpowiedź na nie brzmi:

Wykazuję się bezkompromisową otwartością na różne opcje, w ramach której nie istnieje sposób na przemówienie mi do rozumu.

Bardzo dobre pytanie @Magda J. Odpowiedź na nie brzmi:

Wykazuję się bezkompromisową otwartością na różne opcje, w ramach której nie istnieje sposób na przemówienie mi do rozumu.

To dobrze, że jesteś otwarta na różne opcje. Tak zwana tranzycja czyli okaleczenie, ubezpłodnienie i zrujnowanie ciała chemicznym wpływem podawanych hormonów, nigdy nie jest i nie powinna być opcją. Tak jak nie proponuje się ludziom samobójstwa czy leczenia problemów alkoholem.

To dobrze, że jesteś otwarta na różne opcje. Tak zwana tranzycja czyli okaleczenie, ubezpłodnienie i zrujnowanie ciała chemicznym wpływem podawanych hormonów, nigdy nie jest i nie powinna być opcją. Tak jak nie proponuje się ludziom samobójstwa czy leczenia problemów alkoholem.

@Magda J, trochę słaba ta Twoja argumentacja, granicząca z napastliwością. Słaba dlatego, że argumentując swoją chęć niesienia pomocy osobie teneru, odnosisz się protekcjonalnie do normalnej, zdrowej laski.

@Magda J, trochę słaba ta Twoja argumentacja, granicząca z napastliwością. Słaba dlatego, że argumentując swoją chęć niesienia pomocy osobie teneru, odnosisz się protekcjonalnie do normalnej, zdrowej laski.

Dla zobrazowania naszego sporu przytoczę pewną historię, w której się udzieliłam.

Pewnego razu napadłam dziada mroza w kiblu, wiesz, takiego ruskiego mikołaja z worem. Chciałam mu jakby dobrze zrobić lecz szybko mi przerwał, odzywając się do mnie w te słowa:
Nie ucz starego dziada kozy rypać, Madziulku, bo pachniesz mi tu zanadto Magdalenką, świętą, a tę prowadzi nauka do grobu, tego tam... Jezusa.
Ups, podkuliłam w te pędy ogonek, rzuciłam dziadu małpią minkę i wyszłam, zostawiając go w tym kiblu z ową kozą.

Dla zobrazowania naszego sporu przytoczę pewną historię, w której się udzieliłam.

Pewnego razu napadłam dziada mroza w kiblu, wiesz, takiego ruskiego mikołaja z worem. Chciałam mu jakby dobrze zrobić lecz szybko mi przerwał, odzywając się do mnie w te słowa:
Nie ucz starego dziada kozy rypać, Madziulku, bo pachniesz mi tu zanadto Magdalenką, świętą, a tę prowadzi nauka do...

Ach prezent... i owszem, poczułam się jakbym flaszkę wypiła.

Ach prezent... i owszem, poczułam się jakbym flaszkę wypiła.