-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Cytaty z tagiem "dekonstrukcja" [3]
[ + Dodaj cytat]Dekonstrukcja twierdzi także z uporem, że nie można być w pełni praktykującym dekonstruktorem. Podmiot jest zawsze scentralizowany jako określony podmiot. Nie możesz zdecydować, że będziesz zdecentralizowana, i po prostu zainaugurować politycznie poprawną politykę dekonstrukcyjną. Dekonstrukcja szuka ograniczeń tej centralizacji zwracając uwagę na fakt, że granice centralizacji podmiotu pozostają nieokreślone i podmiot (skoro jest zawsze scentralizowany) musi je przedstawić jako określone. Pod względem politycznym oznacza to sprzeciw wobec wszystkich fundamentalizmów i totalitaryzmów, nawet jeśli wydają się dobroczynne. Dekonstrukcja nie może jednak stanowić podstawy porządku politycznego.
Główni myśliciele "postmodernistyczni", oczywiście Nietzsche, ale w pewnej mierze również Marks i Freud, będą nazywani "filozofami podejrzeń": od tej pory celem filozofii staje się dekonstrukcja iluzji, którymi wykarmił się klasyczny humanizm. Filozofowie podejrzeń to myśliciele, którzy przyjmują jako zasadę analizę przeczucia, że pod tradycyjnymi wierzeniami, pod "dobrymi, starymi wartościami", które uważa się za szlachetne, czyste i transcendentne, zawsze "kryją się interesy, nieświadome wybory, głębsze... a nierzadko haniebne prawdy". Jak psychoanalityk, który stara się osaczyć i zrozumieć nieświadomość poprzez objawy obserwowane u pacjenta, filozof postmodernistyczny uczy się przede wszystkim nieufności wobec pierwszych oczywistości, powszechnie uznanych poglądów, i przyglądania się, co mają z tyłu, powyżej, jeśli trzeba, to i w poprzek, po to, by wykryć ukryte uprzedzenia, z których ostatecznie są zbudowane.
Ale za to chłopak…! On właśnie – jego uroda zapierała dech w piersiach. Łączył przede wszystkim młodzieńczą delikatność z twardością rysów Minerwy, na co składały się wszystkie walory jego ciała: włosy miał zaczesane do tyłu, lecz nie przylizane, czarne, odrobinę połyskliwe; na podbródku, a także w okolicach żuchwy zaczynał pojawiać się dość gęsty już, choć nieregularny, ciemny zarost; no i te oczy... duże, jasne, nieziemsko chabrowe! Wysoki oraz smukły, o mlecznej skórze okraszonej tu i ówdzie pieprzykami, aż miło wyobrazić sobie, jak delikatny, jak gładki być musiał w dotyku. Już samo bliższe poznanie takiej piękności stanowiłoby wystarczające wynagrodzenie udręki zwanej życiem, a teraz nadarzała się po temu niepowtarzalna okazja, wciąż wprawdzie ulotna i nadal niepewna, lecz znajdująca się niemal na wyciągnięcie ręki. Uśmiech losu, a może grymas Fortuny? Szczucie Diabła czy raczej podarunek od Boga?