Szarlatan i hermafrodyta Bartosz Ejzak 8,2
ocenił(a) na 1032 tyg. temu Po traumatycznych przejściach z przeszłości do Tszczyc powraca rodzeństwo, Izabela i Mariusz Kulwieccy. Koszmarne wydarzenia zamknęły Izabelę w bańce szaleństwa. Okazuje się, że w miasteczku niepodzielną władzę sprawuje mieszkający w rezydencji pośród lasów Zgorzelski, podejrzewany o konszachty z samym Diabłem i zawładnięcie umysłami mieszkańców. Na domiar złego do miasteczka przybywa niezwykle groteskowy Kult Schleimm. Powoli narastające szaleństwo stanie się zapowiedzią nadchodzącego KOŃCA.
Tym razem Bartosz Ejzak zabiera nas na wycieczkę do mrocznych Tszczyc. Chociaż poczekajcie! Mroczne chyba nie opisują wystarczająco klimatu, który autor tym razem nam zgotował! W "Szarlatanie i hermafrodycie" otrzymujemy atmosferę gęstą i nieprzeniknioną jak rozgrzana do oporu smoła! A co takiego my w niej robimy? Czujemy się dosłownie oblepieni tą czarną konsystencją i mając wrażenie, że lepka substancja oblepia każdy milimetr naszego ciała i powoli wsącza się do umysłu, ani troche nam to nie przeszkadza! Wprost przeciwnie! Co chwilę chcemy więcej! Chcemy więcej mroku i więcej udziwnień, a autor jakby stara się spełniać nasze życzenie i dostarcza nam naprawdę niezapomnianych wrażeń! Udziwnień tutaj nie ma końca! Po pewnym czasie zaczynamy się nawet do nich przyzwyczajać i każde kolejne rozwiązania, wyskakujące jak królik z kapelusza magika, witamy z otwartymi ramionami! Bartosz Ejzak tym razem przeszedł samego siebie!
Świat mrocznych i obscenicznych orgii miesza się tutaj z wylewającą się z każdej strony groteską! Atmosfera sennego koszmaru przenika się tutaj z majakami szaleńca! A wszystko to dodatkowo okraszone jest ciągle pojawiającą się symboliką!
Zostajemy rzuceni gdzieś pomiędzy przybyłe do miasteczka rodzeństwo a mieszkającego w okazałej, gotyckiej posiadłości skrytej w mrokach lasów, Zgorzelskiego i jego miłość Saszę. Zestawiając ze sobą te dwa duety na prowadzenie wysuwa się od razu Zgorzelski, mężczyzna uznawany za szarlatana, czarnoksiężnika, który zawładnął umysłami mieszkańców miasteczka, oraz jego wielka miłość Sasza, hermafrodyta, czyli istota łącząca w sobie cechy zarówno męskie, jak i żeńskie.
Autor serwuje nam podróż do wioski, w której panują same dziwy! Powieść Bartka Ejzaka jest unikatem! O ile bardzo lubię doszukiwać się podobieństw do innych książek, filmów, zabiegów artystycznych,to "Szarlatana i hermafrodytę" naprawdę ciężko porównać do czegokolwiek! No dobra! Początek nieco przypominał mi atmosferę podobną do "Mnicha" M.G. Lewisa, potem wszystko poszło w stronę przybliżoną Meyrinkowi! Jednak autor wypracował sobie swój unikatowy charakter, za który należą się gromkie brawa! Gotycka, mroczna, przepełniona groteską i kosmicznymi wręcz udziwnieniami atmosfera, to najmocniejsza strona tej powieści!
"Jak każde uczucie totalne, wraz z zawiścią, pasją czy nienawiścią, również miłość rości sobie prawo do trwania w nieskończoność, w rzeczywistości jednak jest to proces jak każdy inny, zaczyna się, trwa, umiera i ostatecznie kończy, i nie ma w gruncie rzeczy racji bytu".
Takimi niezwykle optymistycznymi wypowiedziami regularnie raczy nas autor podczas lektury powieści. Jednak czy nie możemy się z nim nie zgodzić?
Autor wielokrotnie sprowadza wzniosłą ideę miłości na ziemię, bo "chwilowe mgnienia wzajemnej bliskości to wyłącznie pozór wynikający z tymczasowej, desperackiej chęci poskromienia poczucia przerażającego osamotnienia".
"Szarlatan i hermafrodyta" rzuca nas w wir stopniowo narastającego szaleństwa! O ile początek wygląda dosyć standardowo, nie odbiega daleko od rzeczywistości, to już za chwilę atmosfera staje się coraz dziwniejsza, coraz bardziej niespotykane cuda rozgrywają się z udziałem naszych bohaterów, a wszystko wielkimi krokami zmierza do coraz większego szaleństwa i rychłego końca. Obłęd powoli zaczyna wylewać się ze stron powieści, a kontakt z rzeczywistością zaczyna powoli zanikać.
Bartosz Ejzak wpisał się na stałe do kanonu moich ulubionych autorów! Po lekturze genialnego "Zabij mnie tym jednym ust swych pocałunkiem" i jego tłumaczeń klasyków ("Drzewa go kochały", "Gabinet figur woskowych") myślałem, że autor już niczym mnie nie zaskoczy, bo poziom udziwnień został już osiągnięty w jego najnowszej książce! "Szarlatan i hermafrodyta" szybko wyprowadziły mnie z błędu! Powieść jest po prostu rewelacyjna! Autor po raz kolejny udowadnia, że posiada swój unikatowy i wypracowany styl, a mi nie pozostaje nic innego jak pogratulować i oczekiwać na następne cuda spod pióra Bartka. Koszmar, groteska, narastający obłęd to to, co w książkach naprawdę lubię, a "Szarlatan i hermafrodyta" wpisuję się w te klimaty z nawiązką!
Polecam gorąco!