cytaty z książki "Wykop"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Woszczew (...) położył się na brzuchu by usnąć i rozstać się ze sobą samym. Ale sen wymaga umysłu spokojnego, ufnego w życie, zdolnego wybaczyć przeżyty ból.
Zwątpiały Woszczew uchylił oczy światłu nowego dnia. Wczorajsi śpiący ożyli i stali nad nim, obserwując jego bezsilne położenie.
- A ty po co tu chodzisz i istniejesz? – spytał jeden z rzadką, zmęczoną bródką.
- Ja tu nie istnieję – wymamrotał Woszczew, zawstydzony tym, że sam jeden stał się przedmiotwem tylu ludzi. – Ja tu tylko myślę.
- A w jakim celu myślisz i zadręczasz się?
- Bez prawdy ciało mi słabnie. A z pracy się nie utrzymam. Zamyślałem się w fabryce i zredukowali mnie…
Wszyscy robotnicy skierowali swe milczenie przeciw Woszczewowi. Ich twarze były obojętne i nieciekawe, a cierpliwe oczy podświetlała rozrzedzona i znużona myśl.
- Jaka tam ta twoja prawda! – powiedział ten sam co przedtem. – Przecież nie pracujesz i nie przeżywasz substancji istnienia, to skąd ma ci przyjść do głowy myśl!
- A po co ci prawda? – spytał inny, rozchyliwszy spieczone od milczenia usta. – W głowie ci wtedy będzie dobrze, a na zewnątrz parszywie”.
- (...) A my nie chcemy wlec się w ogonie mas. (...) [Członek komitetu zakładowego]
- Nie chcecie się wlec w ogonie, bo to kończyna, a wleźliście ludziom na kark. [Woszczew]".
I po co mu teraz sens życia i prawda pochodzenia wszechrzeczy, skoro zabrakło małego, oddanego człowieka, w którym prawda stałaby się radością i ruchem?
- Główny jest Lenin. A potem Budionny. Kiedy ich nie było i żyli sami burżuje, to i ja się nie rodziłam, bo nie chciałam. A jak stał się Lenin, to i ja się stałam też! [Nastia]
- Noo, dziewczyno - wykrztusił z trudem Safronow. - Ależ uświadomiona była twoja matka! Ależ także głęboka jest nasza radziecka władza, skoro nawet dzieci, nie pamiętając o matce, czują towarzysza Lenina! [Safronow].
Prócz oddechów w baraku nie było dźwięku, nikt nie widział snów i nie rozmawiał ze wspomnieniami – każdy istniał bez żadnego
nadmiaru życia i w czasie snu pozostawało żywe tylko serce, chroniące człowieka.
Ale muzyka ustała i życie osiadło na wszystkich uprzednim ciężarem.
Trwożliwe dźwięki nagłej muzyki dawały poczucie sumienia, proponowały doceniać czas życia, do końca przejść drogę do oddalonej nadziei i posiąść ją, by znaleźć tam źródło tego wzruszającego śpiewu i nie zapłakać przed śmiercią z poczucia daremności.
A wy, obywatelu? Zamówiliście jeden kufel, a siedzicie bez końca. Płaci się za napój, nie za lokal! [Prowiantowy].