cytaty z książki "Sny umarłych"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
[...]
Ludzie mają jednak w zwyczaju znacznie łatwiej tracić czujność i obdarzać większym zaufaniem tych, których z początku wzięli za złe osoby i którzy z czasem dali im odczuć swoją życzliwość, niż tych, których uważali za dobrych, a którzy ostatecznie okazali się rozczarowaniem.
[...]
Przemoc ma to do siebie, że im częściej się powtarza, tym szybciej człowiek się do niej przyzwyczaja. A im bardziej jest przyzwyczajony, tym brutalniejszy staje się oprawca. Nie tyczy się to wyłącznie ataków fizycznych – dokładnie tak samo jest z przemocą słowną czy psychiczną.
[...]
Osoby mające kontakt z tamtym światem często psują znajdujące się wokół nich sprzęty elektroniczne. Może właśnie dlatego również moje telefony z taką łatwością szwankowały.
[...]
Objął mnie jeszcze mocniej. Kiedy ściskał mnie z całych sił, czułam ból w miejscach, w które wcześniej mnie bił. A jako że tłukł w zupełnym amoku, bolało mnie całe ciało.
Czułam bijące od niego ciepło oraz przeszywający mnie ból.
Skryta w jego objęciach, stopniowo coraz bardziej się ogrzewałam. On natomiast, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, stawał się coraz zimniejszy.
[...]
Właśnie dlatego nie wolno zachowywać się, jakby było się jakimś niezwykłym bytem, lepszym od innych ludzi. Ktoś, kto postępuje tak, jakby nie był człowiekiem, może w ten sposób naprawdę przyciągnąć do siebie istoty nie z tego świata.
[...]
Ból bywa niekiedy lepszy niż brak jakichkolwiek odczuć. Czasami jest naprawdę nieznośny, kiedy indziej nie aż tak silny. W każdym razie doznanie to doznanie. Coś, czego doświadczyć mogą jedynie żywi.
[...]
Ludzie są serio okrutni. Mówią, że to nie ich sprawa, ale dalej wściubiają nos i gadają… .
[...]
Wielu mężczyzn przepraszało po uderzeniu. Ale gdyby naprawdę było im przykro, nie dopuściliby się tego czynu. W większości przypadków wcale nie oczekiwali przebaczenia, a zgody. Chcieli dalej robić to, co robili, jednocześnie
wyzbywając się tkwiącego na dnie serca poczucia winy i faktycznej odpowiedzialności. Czasem dochodziłam do wniosku, że akty przemocy popełniane z zimną krwią, bez najmniejszych wyrzutów sumienia, są w rzeczy samej znacznie mniej tchórzliwe.
[...]
Zmarły źle oceniał innych. Tylko dlatego, że były kobietami, patrzył na nie z góry i zapominał, że też były ludźmi. A ponieważ traktował je z lekceważeniem, przeoczył rozpacz narastającą w tych zranionych istotach. Morderstwo bez wątpienia było zbrodnią. Ponownie jednak pomyślał, że ten łajdak zasłużył na swoją śmierć.
Chciał wrócić do miejsca, w którym żywi najzwyczajniej w świecie jedzą, piją i rozmawiają, i pogrążyć się w tamtejszym zgiełku oraz witalności. Stał tam jednak, skamieniały, i nie był w stanie oderwać oczu od martwego znajomego.
[...]
Z tego, co słyszałam, życie przypomina wzburzone morze, na którym na przemian wznoszą się i opadają fale ludzkich emocji – radości, gniewu, smutku i szczęścia, a także wszelkich bodźców i wszystkiego, co odbierają nasze zmysły.
Jeśli tak to właśnie wygląda, mojego wcale nie można było nim nazwać. Traktowało mnie nieczule, a i ja sama byłam wobec niego obojętna. Trwałam, nie dając się pochłonąć śmierci, ale nie nazwałabym tego życiem. Na swój sposób nie było to wcale takie złe. Byłam chłodna i spokojna.
Wszystkie żądze są sobie równe. Skoro więc mogłam zaakceptować fakt, że mnie pożąda, nie istniał żaden powód,
dla którego miałabym odrzucać zachowania wynikające z jego pozostałych pragnień.
Wcale nie był o włos od zderzenia się z tamtym mężczyzną – rzeczywiście na niego wpadł. Tylko że w ogóle tego nie poczuł. Jego ciało do połowy przeniknęło przez odzianego w czarną marynarkę człowieka. Znajome od dłuższego czasu uczucie, wrażenie lepkiej i śliskiej substancji zalegającej w przełyku, które towarzyszyło mu od momentu przekroczenia progu domu pogrzebowego, ponownie przybrało na sile.
Tamten sen nie był niczym więcej jak zwykłą iluzją. Twarz jego żony ani trochę nie przypominała kobiety, którą ujrzał we śnie.