cytaty z książki "Skrzydła Hani"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
– Święty Mikołaju, jeśli mnie słyszysz, to przynieś
mi w prezencie skrzydła – wymamrotała już w półśnie.
Tej nocy śniły jej się dziwne rzeczy. Ktoś ją wołał.
Stojąc na łące pod lasem, rozglądała się wokół, ale nikogo
nie widziała. A potem ujrzała brązowy drewniany dom
ukryty pod wysokim modrzewiem. Jedno z okien było
otwarte. Nadal słyszała głos, więc zaczęła iść w stronę
domu. Długie skrzydła, które miała na plecach (czuła
je tak wyraźnie!), ocierały się o łodygi polnych kwiatów.
Rano pamiętała wszystko, jakby przeżyła to naprawdę.
Nawet tajemniczy słodki zapach, przypominający miód.
A dom milczał, jak to domy mają w zwyczaju, ale
promieniował czymś dobrym, jakby bezgłośnie zapraszał
do środka.
– Myślę, że to będą najlepsze wakacje w moim życiu! –
Hania chwyciła swój plecaczek i nieznacznie się garbiąc,
skierowała się w stronę drzwi. Przechodząc pod oknami,
musnęła ręką rosnące wzdłuż całej ściany rumianki. Czuła
pod palcami ich delikatne płatki oraz miękkie środki.
Słońce grzało ją w nos.
Hania też od razu poczuła sympatię do podłużnego,
nieco przysadzistego brązowego budynku z szarym dachem.
Przytuliła się do ciepłych desek i wdychała zapach drewna.
– Pachnie tak samo ładnie jak kwiaty lip – stwierdziła,
zaskoczona. Jeszcze przed chwilą była przekonana, że nie
ma piękniejszego zapachu.
– Stare świątynie pachną niebem! – odparła po chwili jej mama. Przypomniały jej się studenckie wyprawy,
podczas których zakochała się w tej woni. Teraz, gdy
znowu ją poczuła, wydawało jej się, że te lata dzielące je
od beztroskiej młodości były tylko złym snem, z którego
właśnie się budzi. Znowu była dawną sobą, cieszącą się
drobiazgami i mającą marzenia.
Pozwolenie na własne kryjówki to czasem najlepszy
prezent, jaki rodzic może zrobić dziecku.