cytaty z książki "Okruchy większej całości"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Katecheza na wsi nie była burzą mózgów. Raczej dyktandem wiary i niewolniczym spisywaniem go w zeszytach. W jednym końcu salki ksiądz prawił swe komunały, a w drugim my, baranki boże, bujaliśmy w obłokach. Ale byliśmy tam bliżej Boga niż niejeden w kościele.
Jak mówił anonimowy filozof spod budki z piwem, wszystkiego w życiu należy doświadczyć, lepiej się jednak tym delektować.
Kwiat lokalnej młodzieży. To oni dodawali knajpie brakujących gwiazdek. Pstrykali palcami na kelnerkę i pili piwo kuflami. Były cholernie ciężkie, z dużym jak pięść szklanym uchem. My zamawialiśmy wodę z sokiem. Woda była z kranu a sok z porzeczki.
Dotyk zapamiętany wraca. Człowiek nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Nagle prostuje ramiona jak różdżkarz poszukujący wody. Podąża w transie, bo czuje, że musi. A gdy spotyka przyjazne ciało, niepotrzebne są słowa. Ono odpowie podobnym gestem i razem wykopią studnię. Potem będą z niej pili. Posadzą wspólnie sad i zasieją ogrody, a do tego konieczna jest woda. To nie jest projekcja. Piszę z autopsji. Tak spotkałem kiedyś moją żonę, matkę moich dorosłych synów. Wcześniej parę odwiertów było chybionych, ale ten jeden się udał. Nikt naszej studni nie zatruł ani nie zdołał jej zasypać. Zawsze będziemy bronić jej głębi, wilgoci i echa.
Kilka lat później Wiesiek zachorował. Zaczęło się od niewinnego bólu głowy i nudności. Potem była seria badań i konsultacje u lekarza. W końcu tomograf ujawnił prawdę - w jego pięknej, romantycznej głowie pojawił się guz wielkości monety. Na początku się tym nie przejmował. Mówił o nim - ten cholerny intruz. A skoro nie miał zapasowej głowy, postanowił żyć z tą chorą.
Wiedzieliśmy, że choroba postępuje bezlitośnie. Po trzeciej operacji przestaliśmy liczyć kolejne. Każdy następny telefon czy spotkanie były dla nas prawdziwym świętem. Przyjaźnią zaciągniętą na kredyt.
Ksiądz gadał swoje, myśmy się nudzili, a na koniec roku wszyscy dostawali świadectwo z religii. Sprawa odfajkowana, babcia zadowolona. Nie pamiętam jednak ani jednego zdania, które zapadłoby mi głębiej w pamięć. Żaden katecheta nie zaspokoił mojej ciekawości ani nie pobudził wyobraźni. Było to równanie z dwiema wiadomymi - na lekcjach religii nic się nie działo, poza nimi działo się wszystko.