cytaty z książki "Do raju"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
David zrozumiał, że kiedy człowiek umiera, wtedy inni chcą od niego najwięcej - domagają się pamięci, pokrzepienia, wybaczenia. Domagają się uznania i odkupienia; chcą, żeby umierający poprawił im samopoczucie w związku z tym, że on umiera, a oni zostają; że nienawidzą go za to, że ich zostawia; że strasznie się tego boją; że swoją śmiercią przypomina im o nieuchronności ich własnej; że czują się nieswojo i brak im słów. Umieranie to powtarzanie w kółko tego samego, tak jak Peter to robił w tej chwili: "Owszem, pamiętam. Nie, dam radę. Nie, dasz radę. Tak, oczywiście, że ci wybaczam. Nie, wiem, co próbujesz powiedzieć. Tak, ja ciebie też kocham, ja ciebie też, ja ciebie też".
... świadomie porzucił znajomy sobie świat na rzecz innego, a to dlatego, że chciał spróbować nie być tą osobą, którą był, tylko tą, którą sobie wymarzył.
Ostatnio zaczynał się nawet obawiać, że nie w tym rzecz, iż nikt go nie może pokochać, ale w tym, że to on jest niezdolny do p r z y j ę c i a takiej miłości, co wydawało mu się ze wszech miar gorsze.
Po co się na to narażać, skoro spory mogą się zacząć po naszym odejściu, gdy już nie będziemy w nie wciągani?
A jeżeli to było Niebo? Czy poznałby się na nim? Może nie. Wiedział jednak, że Niebo nie było tam, skąd przyszedł: to było cudze Niebo, nie jego. Jego Niebo znajdowało się gdzie indziej, ale nie zamierzało samo mu się objawić – miał je znaleźć. Czy nie tego właśnie uczono go przez całe życie, czy nie na to kazano mieć nadzieję? Więc przyszedł czas szukania. Czas dzielności. Czas samotnej drogi. Postoi tu jeszcze chwilę z ołowianym ciężarem walizki w dłoni, a później weźmie głęboki wdech i postawi swój pierwszy krok: swój pierwszy krok w nowe życie; swój pierwszy krok – do raju.
A jeżeli to było Niebo? Czy poznałby się na nim? Może nie. Wiedział jednak, że Niebo nie było tam, skąd przyszedł: to było cudze Niebo, nie jego. Jego Niebo znajdowało się gdzie indziej, ale nie zamierzało samo mu się objawić - miał je znaleźć. Czy nie tego właśnie uczono go przez całe życie, czy nie na to kazano mieć nadzieję? Więc przyszedł czas szukania. Czas dzielności. Czas samotnej drogi. Postoi tu jeszcze chwilę z ołowianym ciężarem walizki w dłoni, a później weźmie głęboki wdech i postawi swój pierwszy krok: swój pierwszy krok w nowe życie; swój pierwszy krok - do raju.
Bóg uczyni, co zechce, a nasze plany są niczym wobec Jego planów.
Był gotowy na zagrożenia świata, ale nie na jego rozkosze i uciechy; nawet miłość nie była dla niego stanem upojenia, lecz źródłem niepokoju i lęku: Czy ukochany rzeczywiście go kocha? Kiedy postanowi go porzucić? Obserwował najpierw Eden, a potem Johna, kiedy się zakochali, widział ich późne powroty do domu, policzki zaróżowione od wina i tańca, niecierpliwość, z jaką chwytali listy z tacy, którą podsuwał im Adams; widział, jak rozrywają koperty, jeszcze zanim wybiegli z pokoju, i jakich usta już układają się do uśmiechów. To, że sam nie doświadczał tego rodzaju szczęścia, było dla niego źródłem smutku i zatroskania.