cytaty z książki "Nie ten czas"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tylko że zemsta nie okazała się drogą do wybawienia. Wręcz przeciwnie, wiodła prosto do piekła. A stamtąd nie było już powrotu. Więc skoro musiał w nim zostać, wstąpił na dobrze opłacaną służbę.
Diabeł w ludzkiej skórze, rasowy przedstawiciel mocy piekielnych.
Nikolaj.
Stanęła u bram jego duszy, zapukała, a on otworzył i wciągnął ją do piekła, w którym sam żył od tylu lat.
On to po prostu uwielbiał! Upajał się okrzykami bólu, słabnącymi jękami, widokiem czerwonej posoki, bezbronności i zbrukanej niewinności. Doprowadzał go do stanu, który mógł porównać z orgazmem.
Złociste oczy zmętniały szaleństwem, usta wykrzywiły się w paroksyzmie gniewu. To było przerażające, ale i fascynujące. Dzieliła ich zaledwie odległość będąca niczym tchnienie oddechu, gdy męskie usta zawisły nad kobiecymi, gdy błękit utonął w bursztynie.
Zło, które czynił, spychane w odmęty podświadomości, walczyło, aby wrócić.
Zapadła cisza.
Cisza tak gęsta, że można było poczuć jej ciężar i tak straszna, że nikt nigdy nie powinien takiej doświadczyć.
To był świat, jakiego wcześniej nie znała. Świat skryty w mroku, niedostępny, świat przemocy i brutalności, pełen krwi, potu i łez.
Jego świat.
Zemsta nie okazała się drogą do wybawienia. Wręcz przeciwnie, wiodła prosto do piekła. A stamtąd nie było już powrotu. Więc skoro musiał w nim zostać, wstąpił na dobrze opłacaną służbę.
Diabeł w ludzkiej skórze, rasowy przedstawiciel mocy piekielnych.
Nikolaj.
Nie sztuką było nie czuć strachu, znacznie większej odwagi wymagało jego pokonanie.
Świat się nie zatrzymał, pędził dalej. Jakby nie chciał albo nie mógł zauważyć tego, co właśnie się zdarzyło. Pozostał obojętny.
Mały chłopczyk, którego życie nagle zmieniło swój tor, popychając go w kierunku, w jakim nikt nie chciałby podążać. W żółtej koszulce, w krótkich spodenkach i poobdzieranych bucikach, z niepokorną, ciemną czupryną. Chłopiec, którego przeznaczeniem stała się służba złu.
Jego nozdrza podrażnił niezwykle intensywny zapach kobiecego ciała. Był wyjątkowo wyczulony na takie rzeczy niczym dzikie zwierzę.
Pięknie pachniała. Tak pięknie, że jego zmysły momentalnie oszalały. Lecz tylko zmysły, bo na zewnątrz zachował ten sam wyraz twarzy. Jedynie oczy błyszczały mu niczym ślepia drapieżnika. Nie pił, nie palił, nie jadł, tylko patrzył, a kiedy łapał jej spojrzenie, w złocistych oczach pojawiało się podniecenie.
Odurzyła go bliskość, oszołomił zapach jej ciała, miękkość, ciepło, gładkość. A niski tembr kobiecego głosu doprowadził do zatracenia. To, co wcześniej było niepokojącą fascynacją, nagle zamieniło się w o wiele więcej. Przybrało na sile, opanowało zmysły, zmąciło umysł. Pozostał czysty instynkt, aby wziąć to, czego właśnie pragnął. Cała reszta zniknęła, jakby ktoś jednym zdmuchnięciem zgasił płomień gniewu.
Pragnął jej.
Jego opanowanie błyskawicznie topniało, gdy tylko jej dotykał. Niezależnie w jaki sposób, przypadkowy czy w zamierzony, znikało, a w jego miejsce pojawiały się inne pragnienia.
Spojrzała w górę, na niebo. Nie wiadomo dlaczego przypomniała sobie swój pierwszy lot, ten szybowcem, kiedy znalazła się wysoko, nad ziemią, pod spiętrzonymi chmurami. Uczucie wolności, prawdziwej wolności, bo tam liczyła się tylko ona i wiatr. Nie było nic więcej, nic poza całkowitą, upajającą świadomością lekkości, całkowitego oderwania od rzeczywistości.
Ten jedyny dzień w roku nie potrafiła być szczęśliwa, bo odżywały wspomnienia. Szansy, którą odebrało jej życie, chociaż nocne koszmary mówiły co innego, szeptały, że to było wybawienie, nie strata.
Spojrzała, w złociste oczy córki, przypominające mężczyznę, który tak wiele jej zabrał i tak wiele dał. Spojrzała i uśmiechnęła się. A wtedy nieuchwytny cień nabrał wyrazistości i podążył za kobietą z dzieckiem w ramionach, znikając tak jak one, w głębi starego domu.
...do wieczności zabieramy tylko to, co udźwignie nasza dusza.
Mogła walczyć z tym wszystkim, mogła nawet wygrać, lecz śmierć była granicą, poza którą nie było już nic. Żadnej szansy, żadnej nadziei.
Była celem, do którego w końcu dotarła. Bo ona i Nikolaj...
To nie był ich świat, nie czas, który mogli dzielić do samego końca.
Nie ten czas.
Dałeś mi milion powodów, abym odeszła.
Daj mi chociaż jeden, abym mogła zostać...
Oszalał, zwariował, bo kontrolę nad jego czynami przejęła ta pierwotna część ego, sprawiając, że był niczym zwierzę kierujące się jedynie instynktem.