cytaty z książki "To, co bliskie sercu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zawsze sądziłam, że przebaczenie z czasem przyjdzie samo. Że mój żal pomału wyblaknie, jak stara blizna, aż w końcu nie będę już potrafiła go odnaleźć. Ale tak się nie stało. On wcale nie wyblakł, tylko jakby stwardniał.
Nie mów za dużo. Pamietaj, że gdy kobieta sądzi, że dzieli się spostrzeżeniami, mężczyzna uważa, że ona marudzi.
Najlepszą zemstą jest kochanie kogoś do szaleństwa.
Zbyt wiele już przeżyłam, żeby nie pamiętać, że stale ocieramy się o śmierć. Wciąż tracimy tych, których kochamy. Rozczarowujemy się nawzajem, nie potrafimy drugiego człowieka zrozumieć. Gubimy się, czujemy się osamotnieni, ulegamy złości.
Kiedy człowiek dobrze już wie, jakie trudne jest życie, a jednak mimo to wybiera miłość... To nie jest oznaka słabości, tylko odwagi.
Zawsze przegrywamy, jeśli odpychamy tych, którzy nas kochają.
- To jak to jest z tym przebaczaniem? - spytałam, w sumie głównie po to, żeby przerwać ciszę. - Jak to w ogóle działa?
Pokiwała głową i westchnęła, jakby szykowała się do poważnej przemowy.
- Można się z tym uporać na wiele sposobów. Czasem na dobry początek dobrze jest po prostu wypowiedzieć słowa „wybaczam ci”, nawet do samego siebie. - Wcale się tu nie zatrzymała, żeby sprawdzić, czy je wypowiem, tylko mówiła dalej: - W przebaczeniu chodzi o to, żeby dać swojej głowie odpocząć. - Przez chwilę się zastanawiała. - Chodzi o to, żeby przyznać przed sobą samym, że ktoś nas skrzywdził, i to zaakceptować.
Załatwione, pomyślałam.
- Potem zaś trzeba się pogodzić z tym, że osoba, która nas skrzywdziła, jest tylko człowiekiem, jak każdy, i popełnia błędy. Dzięki temu można zyskać nieco lepszy, bardziej zniuansowany obraz tego, co się stało.
Popełnia błędy, pomyślałam. No dobra, to też można już odhaczyć.
- A potem przychodzi kolej na etap trzeci - mówiła dalej - chyba najtrudniejszy. Trzeba spojrzeć na konsekwencje tych dawnych zdarzeń i zastanowić się, w jaki sposób udało nam się oprócz ran wynieść z nich korzyść.
Od czasu naszej rozmowy sporo myślałem o przebaczeniu. Próbowałem wymyślić, co dobrego wynikło z tamtych okropnych zdarzeń.
- No i?
- Przyszło mi do głowy, że może jakoś ukształtowały one moje życie. Zarówno w sensie negatywnym, jak i pozytywnym. Nie mogłem zmienić przeszłości, ale z każdym dokonywanym później wyborem bardzo się starałem postępować dobrze. - Wzruszył lekko ramionami. - Z całą pewnością zmusiło mnie to, żeby jasno określić, jaką chcę być osobą.
- Chodzi o to… – zaczął. – Nie chciałbym, żebyś mnie źle zrozumiała…
– Spróbuję.
– Bo jesteś naprawdę twarda, silna, sprawna i nieustraszona… Czekałam, aż dokończy. – Ale tak się zastanawiam, czy ktoś czasem nie powinien cię przytulić.
Co takiego? – Przytulić?! – Zrobiłam krok w tył.
Reakcją na zło tego świata nie powinien być strach przed miłością, lecz coś dokładnie przeciwnego. Powinno się właśnie kochać do szaleństwa, kiedy tylko można.
I właśnie wtedy pośród całego tego chaosu nagle zrozumiałam – całkiem jasno – że kocham Owena. Po prostu kocham. I że nie jest to nic głupiego, dziewczyńskiego, że to nie strata czasu. To właśnie moja miłość mogła ocalić mu życie.
Gdy po raz pierwszy asystował przy porodzie dziecka podczas akcji, chłopaki spytały go potem, jak było. A on, kręcąc głową z niedowierzaniem, odpowiedział:
– Jakbym patrzył na awokado przeciskające się przez lejek.