cytaty z książki "Listy od zabójcy bez znaczenia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Nie pijam tyle - zaprotestowałam.
- Chcę, żebyś dzisiaj robiła to, czego nigdy nie robisz.
- Ale potem głupieję...
- To będzie nas dwoje.
Wymyślmy złudzenie śmierci: niech to wszystko, co pani zrobi przed śmierdzą, będzie nadzwyczajne. Doskonałym rozwiązaniem jest odrobina romantyzmu.
Wyglądała na tak szczęśliwą, że sądzono, iż zwariowała.
Każdy facet zawsze myśli, że każda kobieta ubiera się albo rozbiera wyłącznie dla niego, to jasne.
- Swoją drogą, wpadnij kiedyś, kobieto, nie poszczuję cię psami.
(...)
- Przecież nie masz psów, Manolo.
- Właśnie dlatego.
Ostatnio bardzo nalega, bym zakłóciła jego samotność. Przedtem jej bronił, ale ustąpił, zorientowawszy się, że ja swoją chronię jeszcze bardziej. Mam wrażenie, że tak się rzeczy mają w przypadki każdego samotnego mężczyzny: przestaje nim być, kiedy nagle odkrywa samotną kobietę.
Samotność jest dziwną towarzyszką w łóżku.
Nic nie jest tragiczne w samotności: wszystko, co robimy, gdy jesteśmy sami, w głębi ducha nas bawi.
Rozpatrując sprawę z tej perspektywy, aż się prosi, by wykorzystać nasze relacja albo wstęp do nich tak, jak to pani najbardziej odpowiada: niech pani do mnie pisze lub tego zaprzestanie; niech pani podrze moje listy albo je chciwie przeczyta; bawmy się w chowanego lub niech mnie pani całkiem zignoruje; niech pani uwierzy, jeżeli pani chce, że jestem panią.
Proszę pamiętać, że "trwonienie czasu" to najwłaściwsza metafora śmierci.
- A właśnie chciałem cię prosić, żebyś ze mną pojechała.
Nie należy mówić pewnych rzeczy, kiedy ktoś stara się właśnie przełknąć kawałek kiełbasy, obojętnie, suchej czy miękkiej.
- Nie jestem starym erotomanem, przysięgam... Erotomanem owszem, ale nie starym.
Nigdy nie wiedziałam, dlaczego rzeczy najistotniejsze objawiają się w mroku, zwłaszcza w oparach alkoholu i zmęczenia; albo w uchu, niczym trucizna; albo w chwili tuż po miłości, pod prześcieradłami, gdy ma się oczy wbite w sufit; lub na klęczkach przy kracie konfesjonału. Pewne jest to, że nigdy nie zdołasz pochwycić słów wyznania; nigdy ci się nie uda dowiedzieć, czy ktoś płacze, czy uśmiecha się gorzko, czy na twarzy maluje się odprężenie, czy ktoś na ciebie patrzy, czy może tobą gardzi.
Pomówmy za pośrednictwem symboli; piszmy kłamstwo za kłamstwem, żeby dotrzeć, przez czysty rachunek prawdopodobieństwa, do przypadkiem objawionej prawdy.
Zasługuje pan, szanowny panie, na coś znacznie gorszego niż moja pogarda: zasługuje pan na moje znudzenie.
Najdziwniejsze jest to, że pisarka, nieśmiała jak wszyscy jej koledzy po fachu w chwili zetknięcia się z rzeczywistością niewyobrażoną, przystaje na przedłużenie zabawy, zachęcona anonimową ręką, która teraz pisze do niej naprawdę, i...
Teraz, gdy możemy już pisać to, co myślimy, po co rozmawiać?
Wiedziałam, że właśnie wytworzyliśmy wspomnienie, wiedziałam z iście proroczą pewnością. Są rzeczy, które już się wydarzyły, chociaż właśnie się dzieją; które będąc, już były; wrażenia, które pozostają za tobą, jak gdyby wybrane, by składać się na pamięć.